A A+ A++
Fizjoterapia uroginekologiczna powstała stosunkowo niedawno, ale w każdym większym mieście można znaleźć osobę, która się tym zajmuje. fot. materiały prasowe/Paulina Jarzembska

Na nowo uczy stać, oddychać, a nawet kichać. Pomoże w czasie ciąży, po urodzeniu dziecka i w problemach intymnych – urologicznych i ginekologicznych. Jak się okazuje, z usług tego specjalisty korzystać mogą nie tylko kobiety. Fizjoterapeuta uroginekologiczny staje się coraz bardziej popularny.

Fizjoterapeuci w Trójmieście

Uroginekologia to specjalizacja, która skupia się na problemach intymnych kobiet. Łączy dziedzinę ginekologii z urologią i dodaje do tego nieco pracy wisceralnej, czyli z narządami wewnętrznymi. Fizjoterapeuta uroginekologiczny to osoba, która ukończyła studia wyższe na Uniwersytecie Medycznym lub Akademii Wychowania Fizycznego, następnie specjalizację z fizjoterapii i podjęła się kursów podyplomowych, aby nabyć tytuł certyfikowanego fizjoterapeuty.

Dla kogo?

Do tego specjalisty zgłosić się może każda kobieta, która odczuwa potrzebę zadbania o swoje zdrowie intymne.

– Dziewczyny przychodzą przede wszystkim w czasie ciąży albo połogu, to moja największa grupa pacjentek – mówi Karolina Wójcik-Bilkiewicz z IntimiTerapia. – To kobiety, które chcą się świadomie przygotować do porodu siłami natury albo które chcą wypracować u siebie dobre nawyki i zdrowie intymne po urodzeniu dziecka. Mam też dużo pacjentek z bólami w obrębie krocza i miednicy, z problemem rozejścia mięśni prostych brzucha. Jest to dolegliwość typowo pociążowa, chociaż może zdarzyć się również bez porodu. Na przykład, jeśli ktoś bardzo intensywnie i nieumiejętnie ćwiczy na siłowni. Takie problemy miewają też mężczyźni. To dolegliwości, które mogą prowadzić do przepuklin – wyjaśnia.

– Warto dodać, że aby skorzystać z tej terapii, nie obowiązują żadne granice wiekowe – mówi Adrianna Grobelna z Pelvismed. – Według mnie najczęstszym problemem jest nietrzymanie moczu. Aktualnie około 34 proc. kobiet cierpi z tego powodu, a liczby robią wrażenie. Większość z nich jest pozostawiona samym sobie. Żyjemy w przekonaniu, że popuszczanie moczu jest normalne. Babcia miała, mama miała to i ja mam. Nic bardziej mylnego. W takiej sytuacji pomoże właśnie fizjoterapeuta urologiczny. Postęp medycyny, wpływ social mediów i kampanie zdrowotne powodują nieustanne zwiększanie świadomości kobiet. My już nie chcemy “jakoś żyć”. Coraz częściej zależy nam na poprawie jakości tego życia i to jest główna przyczyna wizyt w moim gabinecie. Problemy, z jakimi zgłaszają się pacjentki, to nie tylko bóle w ciąży, przygotowanie do porodu i nietrzymanie moczu, ale także ból przy współżyciu, brak satysfakcji seksualnej i orgazmów, bolesne miesiączki, usprawnianie po zabiegach ginekologicznych, endometrioza, pochwica, wulwodynia i wiele, wiele innych – wylicza.

Jak wygląda wizyta?

Wszytko zależy od problemu, z którym zgłaszają się pacjenci. Wizyta zaczyna się od wywiadu, który zazwyczaj dotyczy nie tylko samego problemu, ale całego zdrowia pacjentki. Później fizjoterapeuta bada zewnętrznie, czyli sprawdza postawę ciała, powłoki brzuszne i ustawienie przepon, oraz wewnętrznie, czyli uroginekologiczne. To badanie inne niż ginekologiczne, ponieważ nie używa się wzierników medycznych oraz nie bada na fotelu. Badanie odbywa się na leżąco po to, żeby stan mięśni był jak najbardziej zbliżony do naturalnego. W momencie wejścia na fotel działa grawitacja, a pacjentki inaczej reagują i napinają mięśnie. Badanie trwa około pięciu minut i jest bardziej aktywne od typowego badania u ginekologa.

– To badanie, w którym aktywnie pracujemy z pacjentem – mówi Karolina Wójcik-Bilkiewicz. – Proszę o kaszel, o parcie, proszę też o ściśnięcie i rozluźnienie mięśni, o utrzymanie i powtórzenie skurczu, żeby sprawdzić wytrzymałość mięśniową. Jest jeszcze kilka innych parametrów. Sprawdzam, czy nie ma punktów bólowych, czy układ nerwowy działa poprawnie. Po badaniu analizuję wyniki z pacjentką i mamy konkretną odpowiedź, czym musimy się zająć, a co jest w porządku. Od razu w takim badaniu badam też blizny, bo – jak wiadomo – przy porodach czy przy operacjach ginekologicznych zdarza się pęknięcie lub nacięcie krocza. Od razu uświadamiam, gdzie blizna się znajduje, jeśli pacjentka jej nie czuje, sprawdzam, czy są one problematyczne, zrostowe lub ruchome. Jeśli są bolesne, uczę pacjentkę od razu, jak ją masować i mobilizować – przekonuje.

Efekty

Czas trwania fizjoterapii jest indywidualny i zależy od problemu oraz tego, czy pacjentka pracowała wcześniej ze swoim ciałem. Wpływ na proces usprawniania ma również to, czy przychodzi z problemem, który trwa już pięć lat, czy jest to wizyta profilaktyczna.

– Na pierwszym spotkaniu pacjentka otrzymuje zalecenia, przeważnie w formie ćwiczeń, które wykonuje przez kolejne dwa-trzy tygodnie – mówi Adrianna Grobelna. – Po tym czasie widzimy się ponownie, aby sprawdzić postęp i dołożyć odrobinę mojej terapii manualnej. Na proces rehabilitacji wielki wpływ mają codzienne nawyki. Codzienna rutyna, którą analizujemy podczas pierwszego spotkania, odgrywa niesamowicie istotną rolę – podkreśla.
– Jeżeli chodzi o pracę z brzuchem pociążowym, to najczęściej dajemy sobie od 6 do 12 spotkań – mówi Karolina Wójcik-Bilkiewicz. – Jeżeli chodzi o nietrzymanie moczu, to wymaga trochę dłuższej terapii, ale nie zawsze. Efekty są często widoczne gołym okiem, a wcale nie wiążą się z dużą utratą wagi. Najczęściej dużą różnicę wywołują pozornie drobne zmiany, takie jak inna postawa czy nauka… oddychania. Przez dziewięć miesięcy w ciąży bardzo zmienia się postawa ciała, środek ciężkości. Musimy więc wrócić do tego, co było przed ciążą, a nawet poprawić tamten stan. Trzeba nauczyć się rozkładać siły i balans na całe ciało. Dziewczyny uczą się dźwigać, wstawać z łóżka, kaszleć, kichać, oddawać mocz – wyjaśnia.

Nie tylko ciało

Jak mówią fizjoterapeutki, pacjenci są coraz bardziej przygotowani na to, co ich czeka podczas wizyty, jednak w tej pracy ważna jest empatia, zrozumienie trudności pacjentów.

– Początki były trudne, ponieważ było nas mało – mówi Karolina Wójcik-Bilkiewicz. – Pacjentki nie mogą się bać, trzeba do tego podejść po prostu jak do pracy z ciałem i duchem, bo psychika też ma tu znaczenie. Praca z ciałem to praca z głową. Obserwuję dziewczyny, które przeżywają katusze, kiedy mają dotknąć swojej blizny po cesarskim cięciu. Boją się, brzydzą, wstydzą, nie czują. Czasami niezbędna jest praca z partnerem, to może bardzo ułatwić sprawę. Zwykle udaje się przekonać pacjentkę, choć na to potrzeba czasu. To wszystko wymaga otwartości, żeby nie bać się odpowiedzieć na nasze pytania. Ja pracuję w ten sposób, że zawsze w trakcie badania opowiadam o tym, co robię. Ale nie wszystkie pacjentki sobie tego życzą, bo nie wszystkie czują się pewnie w swoim ciele. W tej terapii chodzi nie tylko o właściwą pracę mięśniową, duże znaczenie ma też psychika.
Koszt wizyt w Trójmieście waha się pomiędzy 100-150 zł za wizytę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚwięto ciasta. Zbiórka dla Kacperka
Następny artykułUwaga! Zmiana numerów na policję