Łukasz Czarnecki
W epoce hellenistycznej na terenach dzisiejszych krajów: Afganistanu, Pakistanu i północno-zachodnich Indii kwitła cywilizacja równie tajemnicza co opisywana przez Platona Atlantyda, mająca jednak tę nad nią przewagę, że bez wątpienia istniała naprawdę. Mowa tu o niezwykłym fenomenie, jakim były greckie królestwo Baktrii i założone przez wywodzących się z niego Greków indyjskie państwa, których ślady w postaci monet odnajduje się po dziś dzień. Od roku 1738, w którym to wydano pierwszą pracę im poświęconą, całe pokolenia poważnych uczonych łamią sobie głowy nad rozwiązaniem zagadki, jaką stanowią dla nas baktryjscy Hellenowie i ich osiadli w Indiach potomkowie: Indo-Grecy. Rekonstrukcja dziejów tej zaginionej w pomroce dziejów cywilizacji przypomina błądzenie po ciemnym pokoju, w którym jest niewiele punktów orientacyjnych. Ilu historyków, tyle teorii. Na potrzeby poniższego artykułu wybrałem tylko kilka z nich i podjąłem próbę stworzenia na ich podstawie spójnej opowieści.
Baktryjski dramat
Będąca areną opisywanych wydarzeń kraina, znana starożytnym jako Baktria, położona była na terenach dzisiejszego północnego Afganistanu. W IV w. p.n.e. stanowiła ona część składową państwa perskiego, a po jego podboju przez Aleksandra Wielkiego stała się prowincją krótkotrwałego imperium stworzonego przez młodego wodza. Nowy władca osadził w niej jako kolonistów część spośród służących w jego armii greckich najemników. Ci jednak, pomimo bogactwa ziem położonych nad Amu-darią, nie mieli najmniejszej ochoty wiązać swych losów z krajem, w którym Hades mówił dobranoc, i gdy tylko doszła do nich informacja o śmierci Macedończyka, podnieśli bunt.
Próbujący powstrzymać postępujący rozpad państwa regent Perdikkas natychmiast posłał do Baktrii wierne sobie oddziały, które brutalnie stłumiły wystąpienie. Nie dane mu jednak było długo cieszyć się tym sukcesem. Kiedy pociągnął na Egipt – opanowany przez innego z wodzów, Ptolemeusza – zginął zamordowany przez własnych żołnierzy. Wśród zamachowców zadających śmiertelne ciosy faktycznemu władcy imperium znajdowali się niedawny dowódca ekspedycji baktryjskiej, Peithon, i Seleukos, który w toku wyniszczającej wojny, jaka wybuchła pomiędzy generałami Aleksandra Wielkiego, wykroił sobie w Azji władztwo, w skład którego weszła również Baktria. I on podobnie jak zamordowany przez niego regent zaraz na początku swoich rządów musiał zmierzyć się z krnąbrnością jej mieszkańców, którzy podjęli próbę oderwania się od nowo powstałego królestwa. Świeżo upieczony król zdołał zrzucić z urzędu nazbyt samodzielnego satrapę (gubernatora) buntowniczej prowincji i na powrót wcielić ją do swego państwa.
W Baktrii zapanował spokój trwający aż do czasów Seleukosa II Kallinikosa (ok. 265–226 p.n.e.). W tym czasie do położonej na obrzeżach hellenistycznego świata krainy napływali nowi greccy osadnicy przynoszący tu swoją kulturę. Nowe problemy zaczęły się około 245 r. p.n.e, kiedy w obliczu słabości władzy centralnej na samodzielność wybił się partyjski satrapa – Andragoras. Jego gwiazda rychło jednak zgasła, na scenę wkroczył bowiem niejaki Arsakes, trudniący się dotychczas głównie rozbojem plemienny watażka z ludu Parnów. Wykorzystując panujące zamieszanie, na czele swych wojowników wkroczył do Partii, zamordował Andragorasa i powołał do życia własne królestwo, przybyli wraz z nim współplemieńcy przyjęli zaś od podbitej krainy nazwę Partów. Seleukos II nie był w stanie odpowiednio zareagować na te wydarzenia, gdyż toczył właśnie wojnę ze swoim młodszym bratem – Antiochem Hieraksem, który rzucił mu wyzwanie w 239 r. p.n.e.
Do wykrojenia sobie z ogarniętego chaosem hellenistycznego państwa własnego kawałka tortu przystąpił również gubernator Baktrii – Diodotos. Pilnie obserwował on sytuację polityczną i postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję do tego, by awansować z satrapy na króla. Realizując swoje zamierzenia, obwołał się suwerenem podległych sobie terytoriów i zaczął bić własne monety. Wspierał go syn, również Diodotos, pełniący u boku ojca funkcję współrządcy. Rychło też odziedziczył on Baktrię, gdyż niedawny namiestnik zmarł niedługo po ogłoszeniu niepodległości swoich ziem.
Tymczasem Seleukos II, zwyciężywszy w wojnie domowej, postanowił przywrócić swą władzę nad zbuntowanymi prowincjami. Na pierwszy ogień poszła Partia. W sytuacji zagrożenia Arsakes zawarł przymierze z Diodotosem II i zaczął przygotowania do obrony. Kiedy ostatecznie doszło do bitwy między Partami i baktryjskimi Grekami, a korpusem ekspedycyjnym Kallinikosa, fortuna uśmiechnęła się do tych pierwszych. Seleukidzkie siły zostały rozgromione, a ich monarcha dostał się do partyjskiej niewoli. Natychmiast przewieziono go na dwór Arsakesa, gdzie szlachetnego jeńca traktowano z najwyższymi honorami, lecz na wolność wypuszczono dopiero wtedy, gdy zgodził się uznać niepodległość Partii i Baktrii. Kiedy formalności tej stało się w końcu zadość, Seleukos powrócił do swej stolicy, Antiochii, a o niedawnym upokorzeniu przypominała mu tylko broda, którą będąc w niewoli, zapuścił partyjską modą.
Po śmierci pechowego Seleukidy nowym władcą rozpadającej się hellenistycznej monarchii został najstarszy syn zmarłego – Seleukos III. Niestety, już w 223 r. p.n.e., po zaledwie trzech latach rządów, zginął on zamordowany przez płatnych zabójców działających na zlecenie króla Pergamonu – Attalosa. W tej sytuacji na tron wstąpił jego młodszy brat – Antioch, który do historii przejść miał jako Antioch III Wielki. Monarcha podjął się trudnego zadania odbudowania podupadającej dziedziny. Jednym z elementów tej polityki była wielka wyprawa na wschód, która wyruszyła z seleukidzkiego królestwa w 212 r. p.n.e. Jej głównym celem było rozciągnięcie władzy Antiocha na prowincje utracone przez jego ojca.
W tym czasie w Baktrii doszło do przewrotu, który obalił władzę Diodotosa II. W jego wyniku nowym suwerenem tej krainy został wywodzący się z Magnezji w Azji Mniejszej Eutydemos. Człowiek ten kryje się w mrokach historii, a o jego losach sprzed wyprawy Antiocha Wielkiego niewiele wiadomo. Zagadką pozostaje nawet sposób, w jaki doszedł do władzy, choć niektórzy badacze przypuszczają, że pierwotnie mógł być dowódcą korpusu ekspedycyjnego wysłanego do Baktrii z karną misją przez seleukidzkiego króla. Wedle teorii tej Eutydemos, zabiwszy Diodotosa, miast podporządkować zbuntowaną prowincję władzy stolicy, samemu zasiadł na tronie. Inna hipoteza głosi, że tajemniczy ów mąż był dowódcą zwerbowanych przez władców Baktrii greckich najemników. Nieważne, komu początkowo służył, ostatecznie okazał się zdrajcą, który zagarnął królewski diadem. I jako przeciwko zdrajcy oraz rebeliantowi pociągnął na niego Antioch.
Narzuciwszy w 209 r. p.n.e. swą zwierzchność Partom, syn Kallinikosa ruszył na Eutydemosa. Ten nie zamierzał poddać się bez walki i wydał najeźdźcy wojnę nad rzeką Arios. Starły się tam dwie fale kawalerii, lecz baktryjscy jeźdźcy nie utrzymali pola w walce z seleukidzkimi hetajrami. Na wieść o klęsce Eutydemos wraz z resztą swej armii wycofał się do stolicy kraju – Baktry. Antioch postępował za nim krok w krok i rozpoczął oblężenie miasta.
Działania zbrojne trwały przez następne dwa lata, ale nie przyniosły decydującego rozstrzygnięcia. W tej sytuacji zwaśnione strony przystąpiły do negocjacji. Ostatecznie Seleukida zgodził się uznać tytuł królewski Eutydemosa, w zamian za co ten przekazał mu pewną liczbę słoni bojowych i potrzebną do kontynuowania wyprawy na wschód żywność. Przypieczętowaniem traktatu był ślub jednej z córek Antiocha z synem władcy Baktrii – Demetriosem. Młody człowiek towarzyszyć miał też wielkiemu królowi w drodze do najdalszego znanego Grekom kraju – Indii.
Indie
Półwysep Indyjski od dawna rozpalał wyobraźnię Hellenów. Już,,ojciec historii” Herodot opisywał (popuszczając wodze fantazji) tę niezwykłą krainę, rozpisując się na stronach swych „Dziejów” o zamieszkujących ją olbrzymich mrówkach i kanibalach. Nic dziwnego, że znający te opowieści Aleksander Wielki zapragnął ujrzeć owe cuda na własne oczy. Po zaatakowaniu Indii obecności wielkich mrówek co prawda nie stwierdził, ale jego kampania obrosła legendą i pamięć o niej była wciąż żywa w czasach Antiocha. Potrzebujący wielkiej liczby słoni bojowych i marzący o sukcesie propagandowym Seleukida postanowił pójść w ślady młodego wodza. Wkroczył więc na północną część półwyspu i tam zmusił do zapłacenia daniny miejscowego władcę – Sofagasenosa. Następnie ruszył w drogę powrotną. Nie była to jednak ostatnia okazja, gdy Grecy pojawili się w Indiach. W nieodległej przyszłości mieli zostać w nich na dłużej.
Towarzyszący wyprawie Antiocha Demetrios miał szeroko otwarte oczy i uszy. Zorientowawszy się, że władająca większą częścią Indii dynastia Maurjów jest bardzo osłabiona, już jako samodzielny władca postanowił poszerzyć swoją domenę kosztem ich królestwa. Na początku II w. p.n.e., wykorzystując chaos, jaki zapanował po zamordowaniu ostatniego władcy z tego rodu, wkroczył na czele baktryjskiej armii do Paropamisosu i Arachozji, podbijając zamieszkujące je ludy.
Niestety, nic więcej na temat jego panowania nam nie wiadomo, uczeni zaś po dziś dzień spierają się o to, czy na zdobyciu tych dwóch prowincji skończyły się podboje Demetriosa, czy wkroczył on później na terytorium Indii właściwych. Jeśli nawet tego nie zrobił, to politykę ekspansji w tym kierunku kontynuowali jego następcy, o których też mamy bardzo niewiele informacji. Pozostały po nich bowiem zaledwie odnajdywane to tu, to tam monety, dzięki którym możemy poznać ich imiona i hipotetyczny zasięg wpływów, ale nic poza tym. Niezwykle ważne jest jednak to, że już wkrótce po śmierci Demetriosa kolejni władcy Baktrii zaczęli bić czworokątne monety w typie indyjskim, co świadczy o tym, że pod ich władzą znalazły się tereny przynależące do tegoż właśnie kręgu kulturowego.
Za Indus Grecy baktryjscy wdarli się za panowania królów Agatoklesa i Pantaleona. Władcy ci przyłączyli do swojej dziedziny Gandharę i zachodni Pendżab. Intrygujące jest to, że na monetach, które bili, widniał wizerunek bóstwa opiekuńczego rodu Diodotosów – Zeusa. Może to oznaczać, że w Baktrii doszło do kolejnego zamachu stanu, który wyniósł na tron przedstawicieli poprzedniej dynastii. Potomkowie Eutydemosa nie położyli jednak swych głów pod katowski topór i jak wskazują późniejsze monety, konkurowali o władzę z rodziną twórców baktryjskiej państwowości, co ostatecznie doprowadziło do wojny domowej i rozpadu jednolitego lokalnego mocarstwa na dwa rywalizujące ze sobą organizmy państwowe.
Pierwsze z królestw objęło Baktrię, podczas gdy drugie – terytoria indyjskie zajęte przez Greków. Źle przyszłości obu krajów wróżyły ciągłe walki pomiędzy ich monarchami. Baktria, osłabiona przez konflikty z Indo-Grekami i Partami, rychło padła łupem koczowniczych plemion z północy. Gdy w latach 20. II w. p.n.e. krainę tę odwiedził wysłannik chińskiego cesarza – Wudi Zhang Qian – jej nowym władcą był już wojowniczy lud Yuezhi. Tym sposobem indyjskim Hellenom została całkowicie odcięta droga do świata śródziemnomorskiego.
Wielki król Menander
Indo-greccy monarchowie kontynuowali politykę ekspansji, która apogeum osiągnęła za rządów najwybitniejszego spośród nich – Menandra panującego w latach 155–130 p.n.e. Przyjmuje się, że czasy jego rządów były złotym wiekiem hellenistycznego królestwa. O władcy tym jako o wielkim wojowniku wspomina zarówno Plutarch, jak i buddyjski traktat,,Pytania króla Milindy”. W utworze tym Menander, kryjący się pod imieniem Milindy, jest opisywany jako król mądry i łaskawy, który toczy filozoficzny spór z mędrcem Nagaseną. Co ciekawe, w,,Moraliach” Plutarcha znaleźć można opis jego pochówku, przywodzący na myśl buddyjskie rytuały pogrzebowe, z czego wysnuć można wniosek, że wśród osiadłych w Pendżabie i Gandharze Greków szerzyła się nauka Buddy.
W połowie II w. p.n.e. Menander rozszerzył panowanie Hellenów na wschodni Pendżab. Oprócz tego udało mu się dołączyć do swojej dziedziny część Baktrii. Najważniejszym kierunkiem jego ekspansji pozostały jednak Indie. Na czele swych wojsk wybitny wódz przekroczył rzekę Beas i dotarł do rzeki Jamuny. Wkrótce potem Grecy zaatakowali dolinę Gangesu i oblegli Pataliputrę (Patnę). Tym sposobem Menander dotarł aż 1,2 tys. km dalej niż Aleksander Wielki. Miasto zostało zdobyte i złupione, ale zwycięzcy wycofali się z powrotem do swojej dziedziny, w której – jak podają nam źródła indyjskie – wybuchła straszna i niszcząca wojna. Nie wiadomo jednak, czy chodzi tu o obcą inwazję, czy podjętą przez opozycję wobec Menandra próbę przeprowadzenia zamachu stanu.
Najwybitniejszy z monarchów położonej na kresach świata hellenistycznej enklawy zmarł – jak podaje nam Plutarch – w obozie wojskowym podczas jednej ze swych kampanii. Po śmierci został skremowany, a niedługo później pomiędzy największymi miastami jego królestwa wybuchł spór o to, gdzie ma zostać pochowany. Wiele wskazuje na to, że wkrótce potem jego domenę spustoszyła wojna domowa pomiędzy ambitnymi wodzami pretendującymi do tronu. Rozszerzone przez Menandra greckie państwo rozpadło się na bliżej nieznaną nam liczbę mniejszych królestw, o czym najlepiej świadczy olbrzymia (około 30) liczba imion władców, jakie pojawiają się na późniejszych monetach.
Indyjscy Grecy już nigdy nie podjęli ekspansji na taką skalę, jaka stała się ich udziałem za czasów Menandra. Wyniszczani przez wewnętrzne spory słabli coraz bardziej, aż w końcu w I w. p.n.e., podobnie jak ich pobratymcy z Baktrii, padli ofiarą koczowników z północy – Saków. Ostatni bastion ich cywilizacji przetrwał we wschodnim Pendżabie, gdzie utrzymali się do około 10 r. n.e. Dziś wszystkim, co po nich zostało, są nieliczne wzmianki u autorów klasycznych, odnajdywane co jakiś czas na terenie Pakistanu i Indii monety oraz wpływy greckie dostrzegalne w buddyjskiej sztuce rejonu Gandhary.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS