Jak opowiadają później w wywiadach o swoich początkach, marka „Red is bad” narodziła się z buntu. – Byliśmy naprawdę mocno zdenerwowani tym, co dzieje się w naszej rzeczywistości. Zaczęliśmy na Facebooku graficznie komentować absurdy w polityce i gospodarce. Przypominaliśmy też przemilczane albo zakłamane fakty historyczne. Nie mieliśmy pojęcia o ubraniach, ale zaryzykowaliśmy. Otworzyliśmy sklep internetowy – opowiadał Paweł Szopa.
W 2013 r. zakładają produkującą i sprzedającą patriotyczne ubrania oraz gadżety spółkę Aceron. Na start mają 4 tys. zł, które przeznaczają na produkcję pierwszych 200 t-shirtów. Podobnie jak konkurencyjna marka Surge Polonia decydują, że wszystko co będą sprzedawać, będzie produkowane w Polsce. W budowaniu tożsamości marki idą jednak o krok dalej. Charakteryzuje ich motto „produkt nie jest finansowany z UE”, bo oboje są przeciwnikami Unii Europejskiej. Nieprzypadkowa jest też nazwa firmy – choć początkowo mają nazywać się „Noś wolność”, to „Red is bad” wydaje się bardziej intrygujące, daje możliwość zagranicznej ekspansji i co ważne jest jasnym odniesieniem do antykomunistycznych przekonań młodych przedsiębiorców.
Czytaj też: Zaczynały, mając 6 tys. zł. To one uszyły stroje polskich olimpijczyków
Red is Bad. Politycy w patriotycznej odzieży
O marce głośno robi się dwa lata później. W 2015 r. prezydent Andrzej Duda ma na sobie koszulkę marki podczas lotu do Chin, gdzie ma wziąć udział m.in. w forum gospodarczym państw Europy Środkowo-Wschodniej i Chin „16+1” w Suzhou i spotkać się z najwyższymi przedstawicielami władz Państwa Środka, m.in. prezydentem Xi Jinpingiem i premierem Li Keqiangiem.
Internauci szybko podchwytują zdjęcie prezydenta opublikowane na oficjalnym profilu, na którym nosi koszulkę z subtelnym motywem polskiej flagi wszytym w kieszonkę. „To Red is bad” – wskazują i informują się nawzajem w komentarzach. O sprawie i pokazywaniu się publicznie w odzieży z patriotycznymi elementami rozpisują się media.
– Wzrost popularności odzieży patriotycznej pojawił się w czasach dużego rozłamu społecznego w Polsce, wraz z nowym sporem o to, co to znaczy być patriotą i Polakiem. Pomysł jest trafiony, bo wielu ludzi czuje silną więź z ideą polskości. W pewnym momencie ta walka o tożsamość przeniosła się właśnie na pole mody — ocenia Andrzej Tucholski, psycholog biznesu i strateg komunikacyjny z Uniwersytetu SWPS
Jak wyjaśnia, politycy dostrzegli, że mogą użyć tej symboliki na swoją korzyść.
– Warto pamiętać, że prezydent pełni jedną z najważniejszych funkcji w kraju, a osoba piastująca to stanowisko nie robi rzeczy przypadkowo. Jeśli prezydent pojawia się w jakimś konkretnym miejscu lub wybiera określony styl, to ma to określony przekaz. Warto odwołać się tu do przykładu Donalda Trumpa, który jako kandydat na prezydenta pracował jedną zmianę w McDonaldzie w USA. Takie gesty mają na celu przekazanie wyborcom komunikatu, że jestem jednym z was. Osoba starająca się o społeczne poparcie, o głosy wyborców czy wsparcie w szerszej debacie społecznej, zwłaszcza w trudnych momentach czy przy społecznym rozłamie, musi przemyśleć, z kim chce się utożsamić. Często politycy próbują robić to, co ich potencjalni zwolennicy. Wybór takiego, a nie innego stylu to jasny sygnał do ludzi, którzy noszą podobne ubrania: „Jestem blisko was, myślimy podobnie. Zasługuję na wasze poparcie lub na to, by moje zdanie miało dla was znaczenie” – mówi Andrzej Tucholski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS