Prof. Kowalkiewicz będzie gościem konferencji Masters&Robots w Warszawie, 22 i 23 października
Forbes: Rzadko się zdarza, by jakiś naukowiec aż tak niedoszacował, a potem w dodatku się do tego przyznał. Zazwyczaj naukowcy przywiązują zbyt wielką wagę do swojego przedmiotu zainteresowań. Ty byłeś przekonany, że to nic wielkiego, tylko fragmenciki kodu.
Marek Kowalkiewicz: Zgadzam się z tym, co mówisz o naukowcach. Ale w tej konkretnej sytuacji to wynikało z wąskiego spojrzenia na obszar mojej ekspertyzy. Wcześniej poświęciłem kilkanaście lat na tworzenie nowego oprogramowania w globalnych firmach. Nie każdego dnia pisałem kod, ale kierowałem zespołami, które to robiły. I zawsze myślałem w takich mechanistycznych kategoriach: kod to zbiór algorytmów, a algorytm to zbiór poleceń, które komputer musi wykonywać krok po kroku. W pewnym sensie ignorowałem fakt, że każdy algorytm jest nie tylko częścią programu, ale też częścią o wiele szerszego kontekstu społecznego.
Takie proste myślenie brzmi dziś nieco infantylnie i nieco się tego wstydzę. Mam nadzieję, że to jest też trochę przestrogą dla ludzi, którzy mają styl myślenia z Doliny Krzemowej. Po angielsku nazywamy ich „brogrammers”. Starzy kumple („bros”) od programowania, którzy „naprawiają świat jedną aplikacją”, a tak naprawdę nie znają świata poza Doliną.
Każda głupota musi być disruptive.
Zamknięci w bańce Doliny Krzemowej ludzie nie rozumieją świata. Sam musiałem ją opuścić, żeby tak naprawdę zobaczyć świat. Nie chcę, żeby to zabrzmiało egocentrycznie, ale czuję się dzięki temu bardziej dojrzały, niż wcześniej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS