Wzrost cen ropy naftowej w październiku spowodował, że w strefie euro oczekiwania inflacyjne zostały wzmocnione, co wydaje się być naturalną koleją rzeczy. Wyższa cena surowca z opóźnieniem przełoży się na większą dynamikę wzrostu cen. Rynek w pewnym stopniu zakłada, że te ostatnie dobre informacje płynące z danych o CPI w Europie niebawem się skończą, a powrót do celu EBC wydłuży się.
Wszystko wskazuje na to, że w tym momencie to realna gospodarka, a nie inflacja, jest kluczowym czynnikiem decydującym o dalszych obniżkach stóp. Z tego wynika, że euro może być w najbliższym czasie nieco bardziej wrażliwe na publikację danych związanych z koniunkturą a wszystkie informacje dotyczące kształtowania się cen mogą wywierać mniejszy wpływ. To oczywiście może się zmienić, jeśli z czasem przedstawiciele banku centralnego w swoich wypowiedziach nie zaczną ponownie podkreślać swoich obaw związanych z kształtowaniem się wskaźników CPI. Dużo będzie zatem zależeć od tego jak dalej potoczy się sytuacja na rynku ropy naftowej.
Do niedawna rynek ropy zaskakująco spokojnie reagował na rosnące napięcia na Bliskim Wschodzie. Pomimo ostatnich wzrostów, cena brent jest nadal niższa niż przed atakiem Hamasu na Izrael rok temu. Jak dotąd nie doszło do przerwania dostaw. Ataki Huti w Jemenie na tankowce na Morzu Czerwonym doprowadziły jedynie do wydłużenia szlaków transportowych.
To co w głównej mierze decydowało o ostatnim dynamicznym skoku cen to spekulacje, że irańskie obiekty naftowe mogą zostać zniszczone w odwecie, który zapowiedział Izrael. Reakcja rynku jest dynamiczna, ponieważ Iran w ostatnim czasie produkował 3,3 mln baryłek dziennie co stanowi ok 3 proc. globalnej podaży. Z drugiej strony pamiętajmy, że w tym momencie wolne moce produkcyjne krajów OPEC są szacowane na poziomie 6 mln baryłek dziennie, więc ten potencjalny spadek podaży mógłby być w pewnym stopniu skompensowany.
Sytuacja mogłaby być nieco bardziej dramatyczna, gdyby Iran postanowił zagrozić infrastrukturze naftowej innych krajów, które są kluczowymi producentami. Mowa tu o Arabii Saudyjskiej. Rynek pamięta atak z września 2019 roku.
Inną kwestią jest newralgiczny punkt czyli cieśnina Ormuz. Nie można jej zastąpić inną drogą. Zamknięcie tego szlaku mogło by nieść za sobą poważne konsekwencji w postaci przerwania łańcucha dostaw. Zatem wyższa premia za ryzyko jest w pełni uzasadniona i pozostanie z nami, dopóki nie wyjaśni się, co planuje zrobić Izrael. Wczoraj doszło do znaczącej korekty, która wynikała w dużej mierze z informacji napływających z Chin. Można też po prostu uznać, że dynamika wzrostów z ostatnich dni była tak duża, że spadki są nie do uniknięcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS