Emitenci nie kryją zainteresowania, giełda liczy na możliwość udostępnienia takich produktów, ale ostatnie słowo ws. polskiego ETF-u na bitcoina należy do Komisji Nadzoru Finansowego. Czy na warszawskiej giełdzie pojawią się kiedyś kryptowalutowe produkty?
W styczniu tego roku ETF-y typu spot na bitcoina zadebiutowały na giełdach w USA i okazały się wielkim inwestycyjnym przebojem. Regulowane produkty zapewniające ekspozycję na kryptoaktywa przy jednoczesnym pozbyciu się ryzyk i technicznych wyzwań związanych z samodzielnym przechowywaniem takich środków kupiły Amerykanów, którzy wlali do bitcoinowych ETF-ów 52 mld dolarów.
O skali sukcesu może świadczyć również przykład iShares Bitcoin Trust ETF (IBIT) od Black Rock. 8 miesięcy od jego uruchomienia fundusz zarządza środkami o wartości 21 mln dolarów. ETF pobił też rekord prędkości w osiągnięciu wpływów w wysokości 10 mld dolarów. Poprzedni należał do JEPQ (ETF od JPMorgan zapewniający ekspozycję na indeks Nasdaq 100), któremu zajęło to 647 dni handlowych od debiutu. ETF na bitcoina od BlackRock przyciągnął takie środki w 49 dni.
Nic dziwnego, że giełdy i emitenci na całym świecie zaczęli myśleć nad tym, jak przeszczepić amerykański sukces tych instrumentów na własnym podwórku. Jak się okazuje, Polska nie jest na tym polu wyjątkiem, o czym dowiedzieliśmy się od przedstawicieli GPW oraz firmy BETA Securities Poland. Ostatnie słowo w sprawie odrzucenia, bądź wpuszczenia na warszawski parkiet giełdowych funduszy na kryptoaktywa od polskiego emitenta będzie należało jednak do Komisji Nadzoru Finansowego.
“KNF nie jest zdecydowanie przeciwny”
Pytanie o potencjalne plany związane z wystawieniem na polskiej giełdzie produktu zapewniającego ekspozycję na kryptoaktywa skierowaliśmy do podmiotu specjalizującego się w emisji ETF-ów. Łukasz Jędrzejczyk, członek zarządu BETA Securities, nie ukrywa, że firma chciałaby dostarczyć inwestorom taki instrument.
– Aby móc promować i edukować w zakresie długoterminowego inwestowania, musimy docierać do szerokiego grona potencjalnych inwestorów, którzy obecnie mogą być zaangażowani w zupełnie inne segmenty rynku, np. rynek kryptoaktywów. Stąd też nasze zainteresowanie wprowadzeniem do oferty produktu, który da ekspozycję na stopy zwrotu np. bitcoina, ale będzie eliminował wszystkie ryzyka związane z fizyczną inwestycją w to aktywo – ujawnia Łukasz Jędrzejczyk.
Członek zarządu BETA Securities zauważa, że w tym przypadku (“i niestety tylko w tym”) prawna formuła działania polskich ETF-ów jako funduszy inwestycyjnych zamkniętych ułatwia wprowadzenie odpowiedniej polityki inwestycyjnej. Tak nietypowa, jak na europejskie warunki konstrukcja prawna, umożliwia oferowanie bezpieczniejszych produktów od tych notowanych na innych giełdach w UE, gdzie występują one w formie ETN/ETC, z którą związane jest również ryzyko kredytowe emitenta.
– Na końcu jest jednak KNF, który jest gospodarzem naszego rynku i finalnie odpowiada właśnie za to jakie produkty oraz w jakim kształcie mogą tworzyć polskie firmy – komentuje Łukasz Jędrzejczyk. – Podsumowując, staramy się uzyskać informacje, co jest akceptowalne przez naszego nadzorcę, tak aby polski inwestor, który chce inwestować w te bardzo ryzykowne i zmienne aktywa, miał taką samą możliwość jak mieszkańcy innych krajów UE i mógł dokonywać inwestycji za pośrednictwem GPW, a nie giełd zagranicznych.
Jakie jest zatem prawdopodobieństwo, że na warszawskiej giełdzie będziemy kiedyś mogli obracać produktami zapewniającymi ekspozycję na bitcoina lub inne cyfrowe aktywa?
– Widzimy szansę wprowadzenia polskiego ETF na kryptoaktywa, choć ciężko ocenić, czy wspomniana szansa jest duża. Należy jednak podkreślić, że KNF nie jest zdecydowanie przeciwny takim pomysłom, przy czym zachowuje dużą dozę sceptycyzmu, co przy tej klasie aktywów jest w pełni zrozumiałe. Liczymy, że nadchodzące unijne zmiany przepisów w zakresie uregulowania kryptoaktywów ośmielą trochę polski nadzór i pozwolą nam uatrakcyjniać i urozmaicać ofertę GPW – podsumowuje Łukasz Jędrzejczyk.
GPW: Liczymy na możliwość udostępnienia takich produktów
Grzegorz Kołodziejczyk, dyrektor działu rozwoju rynku GPW mówi Bankier.pl, że warszawska giełda stale monitoruje nowe produkty inwestycyjne w celu udostępniania ich polskim inwestorom na rodzimym rynku. Dotyczy to również kryptowalut.
– Nasze analizy obejmują produkty dające ekspozycję na kryptoaktywa, często potocznie nazywane ETF-ami na kryptowaluty. Warto jednak zaznaczyć, że ETF to fundusz inwestycyjny, a obecnie w Unii Europejskiej (w przeciwieństwie do USA) nie funkcjonują ETF-y na kryptoaktywa, co wynika z regulacji dotyczących funduszy inwestycyjnych – podkreśla Grzegorz Kołodziejczyk z GPW. – Na największych europejskich giełdach, takich jak XETRA czy Euronext, popularność zyskały natomiast ETN-y (Exchange Traded Notes), które działają podobnie do ETF-ów, ale mają odmienną strukturę i charakter prawny – dodaje Kołodziejczyk.
W komentarzu dla Bankier.pl dyrektor podkreśla, że regulamin warszawskiej giełdy dopuszcza możliwość wprowadzenia tego rodzaju instrumentów do obrotu.
– Kluczowe jest jednak zapewnienie inwestorom dostępu do tych produktów w bezpieczny sposób, z odpowiednią płynnością. Obecnie trwają rozmowy z potencjalnymi emitentami ETN-ów oraz animatorami rynku, w tym z podmiotami oferującymi takie produkty na największych europejskich giełdach. Liczymy na możliwość udostępnienia takich produktów polskim inwestorom w niedługim czasie – komentuje Grzegorz Kołodziejczyk.
Więcej niż jeden podmiot
Jak przekazał nam rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Barszczewski zapytania w sprawie ETF-ów na kryptoaktywa były kierowane do nadzoru przez więcej niż jeden podmiot. Jeśli chodzi o formalne wymogi, pojawiają się jednak pewne problemy:
– Aktualnie obowiązujące przepisy nie dają jakimkolwiek funduszom inwestycyjnym możliwości bezpośredniego inwestowania w kryptoaktywa. Ekspozycja na kryptoaktywa obecnie mogłaby być osiągnięta wyłącznie poprzez inwestycje pośrednie. Podstawowym warunkiem jest natomiast, aby aktywa, które dają pośrednią ekspozycję na kryptoaktywa, mieściły się w katalogu dopuszczalnych lokat funduszu zgodnych z obowiązującymi przepisami – tłumaczy rzecznik KNF.
Jacek Barszczewski podkreśla również, że obok wymienionych wcześniej punktów dla KNF ważne jest wyraźne wyeksponowanie informacji o wysokim ryzyku i zmienności, jaka wiąże się z inwestycjami w produkty z ekspozycją na kryptoaktywa oraz dopasowanie ich do dopuszczalnego profilu inwestora. Ponadto emitenci powinni spełniać przepisy ustawy o funduszach inwestycyjnych w zakresie dopuszczalnych kategorii lokat, limitów i ograniczeń inwestycyjnych oraz dywersyfikacji portfela.
Emitent polski, emitent zagraniczny
Czy jeśli KNF nie zatwierdzi produktu zapewniającego ekspozycję na bitcoina od żadnego polskiego emitenta, na giełdzie w Warszawie będziemy mogli zobaczyć takie instrumenty, ale od zagranicznych emitentów? Jak wynika z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy od GPW oraz regulaminu giełdy w drugim wypadku mogłoby odbyć się to na zasadach paszportownia.
– W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że jeżeli prospekt emisyjny danego ETN został już zatwierdzony w jednym kraju członkowskim, nie ma potrzeby zatwierdzania go w kolejnym kraju UE. Natomiast w takiej sytuacji nadzorca rynku finansowego kraju, w którym dany instrument już jest zatwierdzony, powiadamia o prospekcie odpowiedni organ nadzoru drugiego kraju, czyli w Polsce – Komisję Nadzoru Finansowego. Po złożeniu takiego powiadomienia emitent może ubiegać się o wprowadzenie instrumentu ETN do obrotu na GPW – poinformowało nas GPW.
Najprawdopodobniej na warszawskiej giełdzie prędzej czy później pojawią się więc instrumenty zapewniające ekspozycję na rynek kryptowalut – jeśli KNF nie zgodzi się na to, żeby były one od polskich emitentów, będą od zagranicznych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS