A A+ A++

Dying Light: The Beast to nowa produkcja w świecie kreowanym przez Techland od blisko 10 lat. Pierwotnie miał to być dodatek do istniejącej już gry, Dying Light 2: Stay Human, lecz tak się nie stanie, co zostało niedawno wytłumaczone.

Dying Light: The Beast to spin-off serii osadzony po wydarzeniach z drugiej części gry i odnoszący się do pierwszej odsłony z 2015 roku. Techland zaskoczył graczy tym, że ponownie wcielą się w oryginalnego protagonistę, Kyle’a Crane’a, a produkcja będzie darmowa dla posiadaczy wersji Ultimate, która za kilka dni zostanie wycofana ze sprzedaży.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ogłaszając produkcję, deweloperzy wyjawili, że tytuł miał być pierwotnie rozszerzeniem do Dying Light 2: Stay Human. Oficjalnym powodem było to, że projekt się rozrósł, tymczasem Tymon Smektała wyjawił, że prawda jest nieco inna. Dyrektor ds. marki udzielił niedawno redakcji WCCFTech wywiadu, w którym wyznał, że powstanie zupełnie nowej gry zostało spowodowane zeszłorocznym wyciekiem, który ujawnił szereg rzeczy niewykorzystanych w Dying Light 2: Stay Human.

Pracowaliśmy nad DLC i w zeszłym roku doświadczyliśmy przecieku dotyczącego fabuły. Tak więc wiele bardzo ważnych elementów historii wyciekło i zastanawialiśmy się, jak możemy sobie z tym poradzić. Moglibyśmy to zignorować, ale wtedy myślę, że to zrujnowałoby wielu graczy, a właściwie tych najbardziej oddanych, ponieważ jeśli jesteś oddanym fanem, śledzisz wszystkie przecieki, dowiadujesz się o nich i trudno jest nie dostrzec tego, co już widziałeś.

Doszliśmy do tego dylematu i zaczęliśmy o tym dyskutować. Spędziliśmy około tygodnia na wewnętrznej rozmowie o tym, co możemy z tym zrobić. W wyniku tych rozmów zrodził się pomysł, że możemy poprosić Rogera Craiga Smitha, aby powrócił jako Kyle Crane.

To był impuls, moment, w którym właściwie przestaliśmy myśleć o DLC i zaczęliśmy myśleć o nim jako o zupełnie nowym produkcie, powrocie Kyle’a Crane’a, ponieważ wiele osób ze świata studia pracowało z nim nad poprzednimi grami. To dało nam dużo energii i inspiracji, więc wpadliśmy na nowe pomysły na to, co możemy zrobić z postacią, historią i światem. Myślę, że najlepszym sposobem na opisanie tego jest to, że w ciągu tych dwóch tygodni gra eksplodowała. To było jak DLC, ale potem nagle stało się czymś innym i znacznie większym, i tak narodziło się Dying Light: The Beast.

Wyciek danych nie wpłynął jedynie na warstwę fabularną, ale także na rozgrywkę. 

Wszystkie pomysły, cała energia, cała kreatywność, która wydarzyła się z powodu tego wyzwalacza, z powodu tej zmiany, przyjrzeliśmy się temu i stwierdziliśmy: hej, mamy około 18 godzin rozgrywki, mamy zestawy nowych mechanik gry, nowe drzewko umiejętności dla głównego bohatera, mamy nowego głównego bohatera – nawet jeśli powraca, Jest w pewnym sensie nowy – mamy świetną historię, która odnosi się do pierwszej i drugiej gry i stara się je połączyć i odpowiedzieć na kilka pytań w obu częściach.

Mamy mechanikę, taką jak pojazdy, nowe, wielowarstwowe środowisko z mnóstwem rzeczy do odkrycia i mnóstwem sekretów. W tamtym momencie był to zupełnie inny projekt i gra.

Deweloper rozwinął tę myśl i stwierdził, że Dying Light: The Beast jest grą, która próbuje połączyć wszystkie najważniejsze cechy obu odsłon, choć z racji większego nacisku na aspekt surwiwalowy bliżej jej do pierwszej części Dying Light.

W każdej grze z serii Dying Light staramy się patrzeć na apokalipsę zombie i robić to w nieco inny sposób, znaleźć inny balans dla zupełnie innego podejścia do narracji i świata, ale także znaleźć inny balans i użyć innych elementów do budowania rozgrywki. Myślę, że to, co próbujemy zrobić z tym modelem, to nadać mu bardziej survivalowy charakter. Powinieneś naprawdę poczuć, że walczysz z zombie na tym świecie, aby przetrwać następnego dnia.

Pod tym względem myślę, że bliżej mu do Dying Light 1 niż do Dying Light 2. Punktem odniesienia dla Ciebie mogą być pierwsze początkowe godziny Dying Light 1, gdzie wchodzisz do Harranu i po prostu masz słabą broń i każdy zombie jest problemem. Mimo że Kyle Crane się zmienił i jest inną, bardziej doświadczoną, bardziej doświadczoną postacią, świat wokół niego również zmienił się na gorsze, więc teraz wrócił do momentu, w którym walczy po prostu o przetrwanie.

Na temat produkcji wypowiedział się również aktor Roger Craig Smith, który ponownie użyczy głosu Kyle’owi Crane’owi. Chociaż wcieli się w tę samą postać, co kiedyś, to nie będzie ona już taka sama z uwagi na to, co przeszedł.

Dla mnie, jako aktora, łatwo jest wrócić i zrobić to, co zrobiłem 10 lat temu, posłuchać postaci i powiedzieć: “O tak, możemy to zrobić jeszcze raz”. Ale z powodu tego, co Kyle przeżył, a użyję słowa trauma, na przykład, pomysł, że jest tak dotknięty tym, co mu zrobiono przez bardzo długi okres brutalnych eksperymentów… Nadal jest Kyle’em, ale jest zdecydowanie bardziej zdeterminowany do zemsty i może nie jest już tak beztroski i jowialny jak kiedyś.

Jest trochę bardziej skoncentrowany na misji, więc fajnie było dla mnie spróbować zbudować tkankę łączącą Kyle’a Crane’a, którego lubiliśmy doświadczać jako gracze w pierwszym Dying Light, ale także robiąc coś trochę innego – cóż, w pewnym sensie bardzo innego z powodu tego, co przeszedł. To było zabawne wyzwanie, aby spróbować przemycić trochę starego Kyle’a do tej nowej wersji Kyle’a, ale uwielbiam to. Jeśli jest szansa na zrobienie czegoś zniuansowanego, to jest to zabawa dla aktora.

Fajnie jest coś takiego podrasować i zrobić tego typu rzeczy. W przeciwnym razie po prostu robisz coś, co robiłeś wcześniej, ale to nie jest Kyle twojego dziadka. To jest inny Kyle, dlatego Dying Light: The Beast nie jest DL2. To osobna rzecz, ponieważ nawet Kyle jest inną wersją Kyle’a niż to, czego doświadczyliśmy w przeszłości.

Co ciekawe, chociaż Dying Light: The Beast jest nowym projektem, który wywodzi się z pomysłu na DLC i opowie samodzielną, liniową historię, deweloperzy wykorzystują pewne pomysły wykreowane z myślą o pierwotnym drugim DLC do DL2, czego przykładem jest nowy region Castor Woods.

Nazwa była ta sama, ale geometria i elementy były inne. Z grubsza tak, zbudowaliśmy ją na niektórych elementach poprzedniej mapy, ale znowu ewoluowała, rozrosła się i otrzymała o wiele więcej miłości. 

Myślę, że zdecydowanie bliżej mu do Villadoru. Ogólnie rzecz biorąc, akcja Dying Light: The Beast rozgrywa się po wydarzeniach z Dying Light 2, ale szczerze mówiąc, nie skupiamy się tak bardzo na upewnieniu się, że jest umieszczona gdzieś w świecie. To, co chcemy zrobić, to nie chcemy odtwarzać bardzo konkretnego miejsca. Dlaczego? Bo jeśli mieszkasz w tym miejscu, jeśli znasz to miejsce, to w zasadzie znasz grę, prawda? Staramy się zbudować fikcyjną przestrzeń, która ma sens dla naszej gry i dla naszej fabuły, ale jest po prostu inspirowana różnymi rzeczami z określonego obszaru. W tym sensie Castor Woods jest bliższy Villadorowi, ponieważ oba mają wiele wspólnych europejskich inspiracji.

Z kolei dyrektorka artystyczna środowiska, Katarzyna Tarnacka omówiła nieco bardziej to, jak będzie wyglądać nowy region.

Castor Woods znajduje się w dolinie. Istnieją różne obszary, które możesz eksplorować. Jest miasteczko, które wcześniej było celem turystycznym, ale teraz jest opuszczone, a także obszar przemysłowy.

Jest tu dużo lasów, wiele terenów rolniczych, które możemy eksplorować, i jest bardzo gęsto. Tak naprawdę dość znacząco zmieniliśmy podejście do budowania obszarów w porównaniu do Dying Light 2. Jest to o wiele bardziej ręcznie wykonane i jest znacznie większa dbałość o szczegóły.

Tymon Smektała zauważył równie, że nowy tytuł, choć przypomina pod pewnymi względami dodatek do pierwszej części, Dying Light: The Following, jest od niego diametralnie inny

To, co chcemy zrobić z każdym projektem Dying Light, to spróbować znaleźć w nim coś nowego. Rozumiemy, co jest rdzeniem, esencją Dying Light, a każda gra eksperymentuje, aby rozwijać je w różnych kierunkach. Ponieważ ogólny motyw przewodni Dying Light: The Beast polega na przetrwaniu i przetrwaniu – przetrwaniu tych 13 lat eksperymentów i przetrwaniu w tym świecie – aspekt przetrwania jest bardzo ważny. Zastosowaliśmy to również w pojazdach, więc nie jest to coś, po czym można jeździć bezmyślnie, rozbijając wszystko i miażdżąc to, jak się chce.

Są one prawie jak postacie, którymi musisz się zajmować, leczyć i upewniać się, że nie są uszkodzone, że nie są zepsute i mają paliwo. To jeden ze sposobów, w jaki możemy zbalansować pojazdy. Jest to ważne, ponieważ z drugiej strony zamierzamy dać ludziom więcej możliwości robienia rzeczy w świecie. Wyobraź sobie, że jesteś ścigany pieszo: zwykle biegniesz do bezpiecznej strefy, ale teraz możesz biec do pojazdu. A gdy jesteś ścigany, możesz również go użyć, aby szybciej uciec, prawda?

Jednak zombie są jeszcze mądrzejsze w tej grze, więc mogą robić różne rzeczy z pojazdem. Zdajemy sobie sprawę, że pojazdy dają Wam trochę więcej mocy, ale równoważymy ją poprzez mechanikę, dzięki czemu gra jest bardziej wciągająca, bardziej realistyczna i bardziej ugruntowana. Pojazd może się zepsuć. Jest jeszcze jedna różnica między tym a The Following, w którym miałeś tylko jeden pojazd. Tutaj możesz go zniszczyć, ale w świecie jest ich więcej, więc tak naprawdę możesz poruszać się nie tylko po wodzie.

Deweloper ujawnił również, że uczynienie z Dying Light: The Beast samodzielnego tytułu sprawiło, iż Techland obecnie nie planuje kolejnego rozszerzenia do Dying Light 2. Jednak kilkuletnia już gra zgodnie z obietnicą ma być wciąż rozwijana.

Obiecaliśmy pięć lat wsparcia dla gry. W tym roku i w kolejnych latach do Dying Light 2 pojawi się więcej aktualizacji. To wszystko, co mogę powiedzieć; Nie chcemy teraz zdradzać zbyt wiele, ponieważ wiadomość, którą mamy w tej chwili, jest taka, że Dying Light: The Beast to nowa przygoda zombie osadzona w świecie Dying Light. Kyle Crane powrócił i czeka nas świetny mecz. Skupimy się na tym przez chwilę, a potem dość szybko wrócimy do Dying Light 2.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEkologia na torach – czyli co?
Następny artykuł“Ulga, łzy w oczach”. Opublikowała wideo z gabinetu