CZYTAJ TEŻ: Wstrzymano produkcję znanej oranżady. “Nie mogliśmy postąpić inaczej”
Architekt Andrzej Truszczyński jest przekonany, że licealny konkurs „Miniprzedsiębiorstwo” zmotywował go do wychodzenia poza schemat.
Fot.: Tomasz Zakrzewski / Materiały prasowe
– Założyłem ze znajomymi z klasy firmę, która tworzyła i sprzedawała informator multimedialny o swoim liceum na płycie CD. To było w czasach przed Neostradą. Naszymi głównymi odbiorcami byli rodzice uczniów. To nie był oczywisty pomysł, bo reguły programu mówiły, że biznes nie może wychodzić poza szkołę. Konkurs zmotywował mnie do wychodzenia poza schemat – wspomina Andrzej Truszczyński, który po studiach zrobił doktorat z grywalizacji architektury.
Wodny park w Tychach jest nie tylko samowystarczalny energetycznie, ale wręcz produkuje dwa razy więcej energii, niż jej potrzebuje.
Fot.: Kamil Szyler / Materiały prasowe
Warto się poradzić lepszych od siebie
W konkursie nauczył się też, że zawsze warto pytać lepszych o radę – to dlatego podczepił się pod niemieckie nowatorskie biuro architektoniczne, a nie działał samodzielnie jak większość ludzi w branży. Że warto walczyć o klienta czy kontrahenta, nawet jeśli szanse są niskie. I że „trzeba być nieustannie na pole position” i „myśleć do przodu”. To, co wyróżnia jego biuro, to silne połączenie myślenia architektonicznego i ekologicznego z biznesowym. Tworzy obiekty„instagramowe”, które klienci chętnie fotografują i wrzucają na social media. Współpracuje m.in. z reżyserami, by tworzyć idealnie doświetlone wnętrza spa, gdzie odkryte ciała wyglądają nieskazitelnie – goście czują się jak gwiazdy, a producenci chcą tam kręcić filmy.
Jakub Stojek jeszcze przez kilka lat prowadził biznes, z którym w II klasie liceum zgłosił się do konkursu „Miniprzedsiębiorstwo”. Pomysł na produkcję i sprzedaż bluz z logiem szkoły przekuł w spółkę Rascal Industry, która produkowała niemal każdą odzież i gadżety dla korporacji, m.in. dla Allegro, i której roczne obroty sięgały 40 mln zł. Kiedy w 2019 r. rozpoczął ekspansję zagraniczną i wydawało się, że „sky is the limit”, przyszła pandemia, która niemal wyzerowała zamówienia. Szybko wymyślił, że postara się o pieniądze z crowdfundingu, i wyprodukował 30 mln maseczek dla szpitali. Z firmy wyszedł dwa lata temu – bo było już „zbyt stabilnie”. Ze szwalni przeniósł się w kosmos: stworzył Orbital Matter, kosmiczną spółkę budowlaną, która opracowuje technologie druku 3D do produkcji elementów satelitów i infrastruktury na orbicie ziemskiej, Księżycu i Marsie. Pod koniec zeszłego roku ze wspólnikiem domknęli rundę finansowania na 1,1 mln euro i w lipcu z Gujany Francuskiej wystrzelili pierwszego satelitę.
– Słyszałem wokół, że lepiej, gdybym zajął się czymś, co już znam, najlepiej produkcją odzieży. Że w biznesie kosmicznym to trzeba być inżynierem, a nie chłopakiem po SGH, i że trzeba mieć doświadczenie i kontakty, żeby zdobywać kontrakty. Ale ja wszystko zorganizowałem jak trzeba, wierzyłem w siebie i byłem przekonany, że warto … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS