To mógł być trudniejszy pojedynek dla Igi Świątek i początkowo tak wyglądał. Co prawda nasza tenisistka już w pierwszym gemie przełamała Anastazję Pawluczenkową, ale potem nie zdołała powiększyć przewagi o kolejne przełamanie i wygrała seta 6:4.
Rosjanka grała agresywnie, po wpadce na początku meczu zaczęła dużo lepiej serwować. Naciskała Polkę, która jednak prezentowała się bardzo stabilnie, jej forma na przestrzeni całego pojedynku nie falowała i dzięki temu objęła prowadzenie 1:0 w setach.
Świątek znów trafiona przez rywalkę
Druga partia rozpoczęła się od zamieszania, które przypominało to z niedawnych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wtedy Danielle Collins trafiła piłką Igę Świątek w sytuacji, gdy miała sporo miejsca, by minąć Polkę i uderzyć obok niej. Teraz z kolei Anastazja Pawluczenkowa, stojąc tuż przy siatce, uderzyła tak, że piłka poleciała wprost na liderkę rankingu. Przypadek? Być może, chociaż biorąc pod uwagę doświadczenie 33-letniej Rosjanki oraz umiejętności gry przy siatce (niezła deblistka) można w to wątpić.
Tym bardziej że tuż po tej sytuacji Świątek dłużej spojrzała się na rywalkę, a ta szybko uciekła wzrokiem, odwróciła się, by kontynuować gema. Wygrała go, objęła prowadzenie 1:0, ale potem pięć kolejnym gemów padło już łupek Polki. Stało się podobnie jak na igrzyskach w starciu z Collins – podrażniona numer jeden rankingu wrzuciła wyższy bieg i odjechała przeciwniczce.
Pawluczenkowej trzeba jednak oddać, że potrafiła ostatecznie zachować się z klasą. Tuż po trafieniu Świątek nie zdobyła się co prawda na gest przeprosin, ale już po zakończeniu meczu, gdy tenisistki podeszły do siatki, wyglądało na to, że Rosjanka przeprosiła Polkę. Tak też sugerowali komentatorzy Eurosportu. Prawdopodobnie po czasie zdała sobie sprawę z mało eleganckiego zachowania.
Inaczej niż Collins
To bardzo cenne, bo Rosjanka nie poszła śladem Danielle Collins. Amerykanka nie tylko niespecjalnie przepraszała Polkę, a po meczu jeszcze wywołała zaskakujące zamieszanie, nazywając Igę Świątek “fałszywą”. Inna sprawa, że pojawia się pytanie, jak często jeszcze przeciwniczki będą celowały w naszą zawodniczkę. Dwie podobne historie na przestrzeni zaledwie miesiąca mogą niepokoić.
Dla nas najważniejsze jednak, że Iga z meczu na mecz wygląda w tym roku w Nowym Jorku coraz lepiej. Z Pawluczenkową skutecznie serwowała, nie popełniała prawie błędów, grała dynamicznie, odważnie, ale bez zbędnego ryzyka. W czwartej rundzie US Open zmierzy się z kolejną z Rosjanek, tym razem Ludmiłą Samsonową (16. WTA). Z taką dyspozycją Polka ma spore szanse pobić swój zeszłoroczny wynik z US Open, który właśnie wyrównała dochodząc do 1/8 finału.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS