A A+ A++

Identyfikujemy się z wyidealizowanym obrazem, z którym mamy do czynienia w świecie internatu, szczególnie w kanałach social mediowych. To powoduje dysonans i poczucie beznadziejności, człowiek przestaje cenić to, co ma, czuje się gorszy, podważa własną wartość – mówi o wpływie social mediów na społeczeństwo Sylwią Barsow, szefowa psychologów klinicznych i psychoterapeutów w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

Temat psychiatrii i psychologii, zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci, dominuje przestrzeń medialną. Czy jest to pokłosie pandemii Covid-19 i związanej z tym m.in. przymusowej izolacji?

Myślę, że zagadnienia dotyczące psychologii i psychiatrii są dzisiaj bardzo popularne z uwagi na ważkość tych tematów i chyba jeszcze nie czas by twierdzić, że te zagadnienia dominują. Ale rzeczywiście ta popularność może być wynikiem związanym ze współczesnym trendem większego wglądu w siebie, uważności na potrzeby, problemy człowieka. Sytuacja pandemii rzeczywiście to uwypukliła. Z drugiej strony, wszyscy jesteśmy informowani o kryzysie światowym, problemach ekonomicznych, co szczególnie u osób ze słabszą konstrukcją psychiczną, może wywoływać lęki i niepokoje oraz chęć poszukiwania pomocy. Niewątpliwie kwestia problemów psychicznych u najmłodszych zaczęła realnie wybrzmiewać w opinii publicznej i jestem zdania, że kwestia dzieci i młodzieży w zasadny sposób zostaje coraz bardziej uwypuklona. Życie w pośpiechu, pogoń za nowościami, chociażby technologicznymi, doprowadza do postawy zagubienia w rzeczywistości, tracimy osąd prawdziwych relacji i zdolności komunikacyjne.

Oznacza  to, że gubimy się w tych nowościach? Nie starcza nam na nie czasu, czy za bardzo się od nich uzależniamy?

Identyfikujemy się z wyidealizowanym obrazem, z którym mamy do czynienia w świecie internatu, szczególnie w kanałach social mediowych. W czasach niepewnych, w czasach kryzysu otrzymujemy wyidealizowany obraz rzeczywistości i trochę nieprzystający do obecnych realiów otaczającego nas świata. Ten obraz dodatkowo jest wzmacniany przez osoby, które obserwujemy w mediach społecznościowych. To powoduje dysonans i jeszcze większe poczucie beznadziejności, człowiek przestaje cenić to, co ma, czuje się gorszy, podważa własną wartość.

Każdy człowiek ma naturalną tendencję do zapewnienia sobie jakości życia, standardu zapewniającego mu komfort. Mamy coraz większe oczekiwania własne względem siebie samych i otoczenia, porównując się do innych. I jeśli nie jesteśmy w stanie sprostać tym oczekiwaniom, zaczynamy odczuwać dyskomfort, a w konsekwencji frustrację.

Relacje międzyludzkie, szczególnie między bliskimi osobami, są coraz trudniejsze, a raczej coraz uboższe, coraz płytsze. Zanika chęć komunikacji, brakuje chęci do podtrzymywania bliskich relacji, spotkań na żywo.

Z jakimi problemami psychicznymi zgłaszają się najczęściej pacjenci do szpitala?

Lista problemów jest bardzo długa, jednak najczęściej problemy dotyczą radzenia sobie z chorobą przewlekłą, rozpoznaniem, po ciężkich zabiegach operacyjnych, wypadkach, którzy wymagają przystosowania się do nowych okoliczności życia. Są pacjenci przygotowywani do transplantacji, nie radzący sobie ze stresem związanym z codziennym funkcjonowaniem, jest grupa pacjentów z zaburzeniami psychicznymi. Dlatego jako Samodzielny Zespół Psychologów udzielamy pomocy psychologicznej pacjentom oraz ich rodzinom. Ale też udzielamy pomocy pracownikom szpitala.

Czy chętniej z Pani pomocy korzystają kobiety czy mężczyźni?

Coraz rzadziej spotykam się z tego typu rozróżnianiem. Rzeczywiście kiedyś mężczyźni trudniej się przyznawali do tego, że mają z czymś problem i z mniejszą ochotą korzystali z pomocy specjalistów. Obecnie to się zmieniło. Mężczyźni, chętniej korzystają z pomocy kiedy np. są w trakcie rozwodu, gdy w grę wchodzi walka o możliwość utrzymania opieki nad dziećmi. Są też mężczyźni, którzy mają trudność z odnalezieniem się w roli współczesnego mężczyzny, bo oczekiwania wobec nich są inne niż kiedyś. Mamy równouprawnienie, zaciera się tradycyjny podział ról na męskie i żeńskie, a tym samym współczesny mężczyzna może mieć problem z zachowaniem własnej tożsamości i odpowiedzeniem sobie, jaką rolę pełni w rodzinie. Natomiast dzieci i młodzież potrzebują pomocy w wyniku przewlekłej choroby, w przebiegu kłopotów życiowych, szkolnych, relacyjnych.

Ponadto coraz więcej osób, młodych osób mierzy się z poszukiwaniem swojej tożsamości płciowej…

Tak, u młodych ludzi pojawiają się tego rodzaju problemy i to jest zupełnie naturalne. Natomiast coraz szerzej się o tym mówi i wiadomo, że jeżeli taka osoba ma kłopoty z akceptacją jej tożsamości przez bliskich, to też zwróci się do psychologa czy do psychoterapeuty.

Jeżeli chodzi o moich pacjentów właśnie z chorobami przewlekłym, oni ze względu na pojawienie się choroby funkcjonują w dużym stresie, mają różnego rodzaju zaburzenia lękowe z atakami paniki. Choroba powoduje, że muszą się zmierzyć z czymś zagrażającym, czymś co jest po prostu bardzo niepewne. Udzielam takim osobom wsparcia, wyjaśniam mechanizmy powstawania danego zaburzenia czy radzenia sobie z np. napadami paniki. Chodzi też o to, żeby nauczyć komunikowania się pacjenta z najbliższymi i rodziny pacjentów z pacjentami, bo to jest trudne umieć się komunikować z osobą ciężko chorą, a z drugiej strony pacjent też musi zrozumieć emocje, z jakimi mierzy się jego rodzina.

Wielu pacjentów skarży się na problem z komunikacją lekarzy, brakiem empatii. Czy edukować w tym zakresie nie powinno się na studiach medycznych?

Powinno. Ale też nigdy nie jest za późno na udoskonalanie swojej wiedzy, umiejętności relacyjnych i komunikacyjnych.

W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym w procesie dydaktycznym prowadzimy zajęcia z komunikacji z pacjentem, uczymy studentów medycyny. Również prowadzimy doszkalające zajęcia z komunikacji w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym. Zespół psychologów, którym kieruję, uczymy komunikowania się z pacjentem, a także w tym zakresie uczymy lekarzy specjalizujących się w danej dziedzinie, prowadzimy warsztaty dla lekarzy i pielęgniarek z zakresu komunikacji. Staramy się też mediować w sytuacjach trudnych. Udzielamy też wsparcia psychologicznego dla personelu leczącego. Lekarze mają do czynienia często z pacjentem roszczeniowym, agresywnym, do tego pojawia się nawał pracy i odpowiedzialność za proces leczenia, co powoduje, że pojawia się ogromny stres. Prowadzimy warsztaty i staramy się kształtować prawidłowe postawy u lekarzy i uczymy, jak mają zadbać o siebie samych pod względem psychologicznym, żeby ich dobrostan pozytywnie wpływał na efekty w pracy.

Ale jest to proces, w którym należy powoli edukować wszystkich nawzajem. Najtrudniej jest wyedukować pacjenta, bo ten ze swojej perspektywy widzi pracę lekarza, pielęgniarki zupełnie inaczej niż my ją postrzegamy. I pacjent nie wie, że na przykład kiedy on czeka w poradni na lekarza, to w tym momencie na przykład lekarz uczestniczy w konsyliach, gdzie omawia różne przypadki pacjentów, a pacjent złości się, że lekarz np. pije kawę. I tu są podstawowe już problemy wynikające z takiego braku zrozumienia dla potrzeb lekarzy czy pielęgniarek. Pacjent przychodzi do lekarza z pewnym oczekiwaniem, że lekarz powinien go zrozumieć. Ale właśnie te warsztaty, np. szkolące z zakresu komunikacji, też mają na celu pokazanie, w jaki sposób zarządzać stresem, emocjami i jak zarządzić też sytuacją wynikającą z kontaktu z pacjentem.

Studenci medycyny też się do Pani zgłaszają?

Owszem, studenci medycyny zgłaszają się  na konsultację psychologiczną, ale zgłaszają się również studenci z innych uczelni i kierunków. Jak wcześniej wspomniałam, obserwacja życia medialnego i rzeczywistego prowadzi do dysonansu, dodatkowo naturalne stresy związane z edukacją wyższą nasilają trudności w funkcjonowaniu młodych dorosłych.

A jak Pani ocenia pokolenie Z młodzieży urodzonej w latach 1995 – 2012 , które jest wychowane w świecie cyfryzacji i gier komputerowych? Często odizolowane od społeczeństwa bo spędzające mało czasu w realnym świecie.

Każdy człowiek, który żyje bez kontaktu z drugim człowiekiem, bez możliwości mówienia o emocjach, budowaniu  prawdziwych relacji na żywo, może mieć kłopoty w podejmowaniu relacji. Możne mieć problem z odnalezieniem się w realnym w życiu oraz z prawidłową komunikacją. Młody człowiek potrzebuje wzorca w komunikacji, a często brakuje go zarówno w domu, jak i w szkole, a ta z kolei jest trudnym miejscem, gdzie jest mnóstwo przemocy. Jest też pewnego rodzaju przyzwolenie na to, wynikające pewnie też z dużej liczby dzieci w klasach. W szkole każdy chce się jakoś zaprezentować, a często  jedynym sposobem na uzyskanie pozycji w grupie rówieśniczej jest agresja. Młody człowiek zwraca na siebie uwagę, staje się popularny, zyskuje władzę. Popularne cięcia i dokonywanie samookaleczenia też są związane z napięciami emocjonalnymi. Właśnie w taki sposób młody człowiek reguluje emocje, próbuje zwrócić na siebie uwagę, „wołać o pomoc”. Często „lepiej” nawiązać wirtualne relacje, gdyż jest to bezpieczne, niesie niskie ryzyko odrzucenia, można wyidealizować siebie w wirtualnych relacjach.

Jak w dzisiejszym świecie, w dobie cyfryzacji, w dobie tak licznych zagrożeń świata wirtualnego, można dobrze wychować dziecko?

Nie ma żadnych wskazówek, schematów. Warto być wystraczająco dobrym rodzicem, nie idealnym, gdyż takich nie ma. Rodzicem, który jest uważny na dziecko, na jego emocje, słuchającym dziecka, prowadzącym szczere rozmowy, umiejącym przyznać się do błędu, ale też mądrze stawiającym granice dziecku i wymagającym, wspierającym dążenia dziecka w ramach wyznaczonych granic. 

Czy w swojej praktyce nadal mierzy się Pani ze stereotypem, że mężczyźni nie mogą płakać?

Oni powinni płakać, bo to jeden z elementów wyrażania uczuć emocji. Ich tłamszenie w sobie, samoograniczanie się powoduje, że narastają frustracje, stres, a długofalowo depresja i inne choroby psychiczne. Role i wymagania narzucone im przez rodzinę, społeczeństwo powodują, że mężczyźni żyją w pewnym stereotypie takiego człowieka, który ma sobie radzić ze wszystkim, być zaradnym, nie mieć żadnych problemów. Ale na szczęście coraz częściej się mówi, że mężczyzna może płakać i że łzy mężczyzny nie świadczą o braku męskości.  Mają takie samo prawo do łez , co kobiety. Płacz jest efektem przeżywanych emocji. Zastanówmy się zatem, czy mężczyzna bez emocji jest „mężczyzną”.

Jak wychować chłopca na odpornego psychicznie mężczyznę?

Kobiety jako matki powinny pamiętać, że wychowują syna dla świata i dla tzw. innej kobiety czy partnera.  Niestety matki często wiążą emocjonalnie synów. Często wikłają swoje dzieci w konflikty z partnerem.

Warto wspomnieć o zdrowym modelu mężczyzny, gdzie przede wszystkim ojciec powinien wspierać rozwój syna, uczestniczyć z pozycji autorytetu w jego rozwoju. Ojciec jest punktem odniesienia dla syna, zawsze w poszukiwaniu doświadczeń i nowych sytuacjach życiowych, chłopcy będą porównywali siebie do postawy ojca. Im wyższy autorytet ojca , tym wyższe standardy będą przyjmowali chłopcy.

Jak ważny jest ojciec w rodzinie?

Ojciec podobnie jak matka, swoją postawą pokazuje mentalną siłę, zdrowy tryb życia, uśmiech, radość i wprowadza spokój i ochronę ogniska domowego.  Nie zapominajmy jednak, że są zdrowe rodziny jednopłciowe, które również wprowadzać mogą taki model. Z psychologicznego punktu widzenia rola ojca i matki jest często wynikiem umówienia się pary, co do pełnienia tych ról, bo zarówno ojciec jak i matka mogą być głową rodziny.

Jaka powinna być rola matki w rodzinie?

Matka, która będzie wymagająca, ale wspierająca i bardzo czuła, będzie umiała oddzielić swoją przestrzeń od przestrzeni córki czy syna.

Rodziny teraz żyją w pośpiechu. Ojciec znika generalnie i matka rządzi całą rodziną. Swoją postawą powinna pokazać, że budując zdrowe relacje ze swoim partnerem lub mężem, jest drogowskazem dla zdrowych relacji swoich dzieci w przyszłości. Jest to trudne, szczególnie, że obecnie rola matki przeplata się z karierą zawodową i naturalną potrzebą dbałości o dom. Ale zdrowe matki, wskazując na swoją niezłomność w budowaniu zdrowej relacji ze swoim partnerem, niejako w dwójnasób kształcą postawy swoich dzieci.

Co jest ważne w związku?

Kiedy tworzy się związek, u jego podstaw leży fascynacja intelektualna, emocjonalna i fizyczna partnerów. W psychologii wskazuje się na komponent namiętności, intymności oraz zaangażowania. W długim okresie ważne jest, by te komponenty wzajemnie się przenikały i wzmacniały. Wzajemny szacunek, sympatia dla siebie, uważność, słuchanie siebie, szczerość relacji, wzmacnia relację. Związki dynamicznie się rozwijają, gdyż osoby w parze również się rozwijają, związki przechodzą różne etapy. Warto zadbać , by kierunek tych zmian był u partnerów w miarę podobny. Również wspólne pasje i czas spędzany razem sprzyjają budowaniu dobrych relacji.

Czy z dzisiejszej perspektywy zagrożeń dla relacji, telefon jest najgorszym destruktorem relacji w rodzinie?

Telefon nie jest największym destruktorem relacji w rodzinie. Brak wglądu w swoje postawy jest najgorszy. Telefon jest jedynie narzędziem wzmacniającym destrukcje w rodzinie, jest „bezpieczną przystanią”, do której każdy wraca, żeby uciszyć swoje emocje lub wzmocnić nowe, niekoniecznie właściwe.  Brak wyjaśnienia sobie po kłótni własnych postaw, brak umiejętności przeproszenia się, brak uważności na potrzeby członków rodziny, brak choćby rytuałów, wspólnych wartości, powoduje większą destrukcję niż sam telefon. Musimy też pamiętać, że obecny telefon to wysokowydajny komputer, na którym można zainstalować niezliczoną ilość aplikacji, gier, których treść może wzmagać wcześniej  wywołany deficyt emocjonalny.

Dr n med. Sylwia Barsow

Koordynator Samodzielnego Zespołu Psychologów UCK w Gdańsku, wykładowca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, specjalista psychologii klinicznej, psychoonkolog, psychoterapeutka poznawczo-behawioraln, certyfikowany superwajzor PTPO.

Posiada ponad 20-letnie doświadczenie w pracy klinicznej i terapeutycznej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułРоссияне на оккупированных территориях сгоняют украинских детей на просмотр пропагандистских фильмов о Второй мировой — ЦНС
Następny artykułPrzekażą dane użytkowników do urzędów skarbowych. Allegro zabiera głos