Kiedyś ktoś mi próbował sprzedać wizję, że zrobi konkurencję dla jednego z ówcześnie największych portali informacyjnych. Chciał zbudować mikro serwisy, bazujące wyłącznie na pozytywnych informacjach. Czyli nawet wydarzy się coś złego – ktoś do kogoś strzelał, jakiś polityk właśnie został trafiony i leży w szpitalu – to ktoś będzie szukał pozytywów. To mi pachniało generowaniem fake newsów i nie byłem w stanie uwierzyć, że ktoś realnie jest w stanie w ten pomysł wierzyć. Pytałem kilku dużych inwestorów i okazało się, że ta osoba chodziła i prosiła o spotkania, bo święcie wierzyła w taką ideę.
Agora się poślizgnęła na podobnym pomyśle. Pamiętasz „Nowy dzień”?
Tak. Miał bardzo krótki żywot.
Dzisiaj wszyscy rozmawiają o sztucznej inteligencji, pomysłów na robienie przełomowych biznesów opartych o Chat GPT jest pewnie dużo.
To stało się przekleństwem. Podobnie było z kryptowalutami i metawersem. Nowa technologia generuje falę ludzi, którzy nagle zaczynają wierzyć, że ich pomysł jest najlepszy. Wpadają w studnię, w której widzą same pozytywy i próbują wszystkim na naokoło wciskać te pomysły. Widziałem na przykład pomysł oparcia całego systemu opieki zdrowotnej o AI. Postulował właściwie uzdrowienie całego społeczeństwa, chciał konsultować przypadki radiologiczne, analizować onkologię. Wydawało mi się to absurdalne. Zacząłem nawet wskazywać palcem dziedziny, w których absolutnie nikt nigdy nie powierzyłby procesu stuprocentowej automatyzacji. Ale ta osoba była głucha na moje argumenty. W pewnym momencie stwierdziłem, że być może to ja się mylę, że ja czegoś nie rozumiem. Bo jeżeli ktoś mi wyjaśnia po raz piąty, że on sam by zapłacił za poradę lekarską, opartą o interakcję z dużym modelem językowym, to może to ja już żyję w bańce?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS