Twój tata jest generałem lotnictwa w stanie spoczynku. Nie byłoby ci wygodniej w Polsce?
W Polsce nie było wygodniej. A poza tym myśmy się upili Zachodem. Zaraz po maturze, bez oglądania się za siebie, ruszyłam w świat. Teraz mam 45 lat, dwójkę dzieci, starsza córka już wyszła z domu, a ja poczułam, że muszę zrozumieć, kim jestem jako człowiek.
Życie płynie w rytmie. Chodzisz do szkoły, po szkole idziesz na studia, potem zostajesz w mieście urodzenia albo wyjeżdżasz — tak jak ja i moi koledzy z klasy. Wydaje się to naturalne, tymczasem teraz pojawiają się kategoryzacje. Ktoś jest migrantem politycznym, ktoś ekonomicznym, kogoś chcemy wpuścić, kogoś nie. Zaczęłam się zastanawiać, do jakiej kategorii się zaliczam? Nie byłam imigrantką ekonomiczną, nie szłam za pieniędzmi.
Dlaczego wyjechałam? Bo miałam możliwość, której innym się odmawia. Nie miałam wielkich marzeń, tylko ogromną ciekawość świata. Zastanawiam się, co bym czuła, gdyby moim dzieciom odebrano z jakichś powodów prawo do wyboru, gdzie chcą żyć. Mieszkam we Włoszech, gdzie temat migracji jest obecny od wielu lat. W Polsce zaistniał co prawda nie tak dawno, ale jest bardzo agresywnie rozgrywany przez polityków. Nie komunikuje się niczego pozytywnego wokół tego tematu. Zadałam sobie pytanie, dlaczego pojawia się akurat taka narracja? Zrozumiałam, jak ważne jest to, jak się opowiada i o czym się opowiada. Moja praca też polega na opowiadaniu historii. Wcielam się w wymyślone postacie. Decyduję, że poświęcam czas swój i mojej rodziny na projekty, w które wierzę.
Ponoszę odpowiedzialność za to, o czym się opowiada.
„Mur”, Kasia Smutniak
Fot.: Materiały prasowe
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS