A A+ A++

Rząd Donalda Tuska popiera budowę pierwszej elektrowni
jądrowej na Pomorzu i kontynuuje projekt zainicjowany przez rząd Zjednoczonej
Prawicy.  – Jestem zwolennikiem
współpracy OZE i atomu w systemie. Jednak to bloki jądrowe będą pracowały w
podstawie, zapewniając czystą energię dla konkurencyjnej gospodarki i
jednocześnie stabilizując system. Transformacja od węgla do atomu jest
konieczna także w kontekście trwającej wojny na Ukrainie – stwierdził Miłosz
Motyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ)
otwierając 26 kwietnia czwartą edycję 
Nuclearconference.pl, którą zorganizował Klub Energetyczny.

Wiceminister podkreślił, że projekt jądrowy powinien być
realizowany ponad podziałami politycznymi. – Atom powinien nas połączyć tak,
jak kiedyś połączyło nas przystąpienia Polski do NATO czy Unii Europejskiej –
dodał Motyka.

Inwestycja jądrowa strategiczna dla Polski

Planowana elektrownia o mocy 3750 MW w gminie Choczewo w
województwie pomorskim stanowi jedno z największych przedsięwzięć gospodarczych
ostatnich dekad. Szacowany na 150 mld zł koszt jej realizacji porównywany jest
do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego.– Oba te projekty są czymś więcej
niż inwestycją w pas startowy z terminalem czy elektrownię pracującą w postawie
systemu. To są olbrzymie przedsięwzięcia, którym będzie towarzyszył szereg
inwestycji w infrastrukturę. Sam reaktor to koszt rzędu ok. 7 mld dolarów (28
mld zł – red.) – ujawnia Maciej Bando, pełnomocnik rządu ds. strategicznej
infrastruktury energetycznej.

Włączenie atomu do sieci powinno być skoordynowane z
wyłączaniem elektrowni węglowych. W innym przypadku grozi nam poważna luka
wytwórcza. Z tego powodu rząd odrzuca dyskusje dotyczące zmian w projekcie. –
To cofnęłoby nas o kilka lat. O ewentualnych modyfikacjach technologii czy
innej lokalizacji porozmawiamy przy planowaniu drugiej elektrowni – podkreślał
Bando.

Plany rządowego programu energetyki jądrowej zakładają
budowę dwóch elektrowni o łączej mocy 6-9 GW. Decyzja dotycząca lokalizacji
drugiego obiektu jeszcze nie zapadła.

Ważniejsze jest pełne wdrożenie planu dla bloków
powstających na Pomorzu. Dotychczasowa data wprowadzenia do sieci energii
jądrowej w 2033 roku będzie trudna do utrzymania, coraz cześciej mówi się nawet
o roku 2040. W Polityce Energetycznej Polski do 2040 (PEP2040) spodziewać się
można większego nacisku na energetykę jądrową jako jednego z filarów
nowoczesnej i konkurencyjnej gospodarki. Wśród potencjalnych lokalizacji dla
dużego atomu wskazywano w przeszłości m.in. Bełchatów i Pątnów, ale żadna ze
wspomnianych  lokalizacji nie jest
definitywnie wskazana w strategii energetycznej Polski ani Programie Polskiej
Energetyki Jądrowej (PPEJ).

Mimo to politycy wysyłają jasny sygnał poparcia dla
rozwoju technologii mówiąc o atomie w ramach umowy koalicyjnej. – To jest
gigantyczna inwestycja, która zwróci się w sposób niematerialny. Jest
absolutnie potrzebna naszej gospodarce. Będzie też służyć poprawie jakości
naszego życia i bezpieczeństwa, a także obniżeniu cen energii  – argumentował Motyka.

Wyzwania
związane z finansowaniem atomu

Raport pt. „Finansowanie
energetyki jądrowej”, którego premiera odbyła się podczas Nuclearconference.pl
, pokazuje spadek cen energii o niemal 300 zł na MWh przy 6 GW mocy z atomu[1] w systemie. – Bez wcześniejszych
inwestycji w magazyny energii i moce eksportowe, energia jądrowa w systemie
może zyskać pierwszeństwo przed wykorzystaniem energii płynącej ze źródeł
odnawialnych (chociażby w świetle ostatnich rekomendacji dotyczących taksonomii
UE) – zauważa dr Mateusz Zawistowski, współautor
raportu z firmy doradczej Zenith. W opracowaniu przedstawiono modele
finansowania w oparciu o doświadczenia różnych rynków. Ich wielość pokazuję
skalę wyzwań związanych z ogromnymi kosztami realizacji i zmieniającym się
profilem ryzyka na deregulowanych rynkach energii. –
Instytucje finansowe oczekują państwowych gwarancji przed udzieleniem kredytu.

Rząd z udziałem przedstawicieli spółki PEJ już od
dłuższego czasu prowadzi dialog z Komisją Europejską dotyczący ustalenia
mechanizmu wsparcia dla pierwszej elektrowni jądrowej, która ma powstać na
Pomorzu. Polskie Elektrownie
Jądrowe (PEJ) nie ujawniają szczegółów prowadzonych rozmów, ale wskazują ich
kierunki. Komisja Europejska uznaje za domyślny model wsparcia cenowego –
dwukierunkowy kontrakt różnicowy, powalający na osiągnięcie poziomu przychodów
zapewniających możliwość realizacji tej inwestycji. Należy też podkreślić, że w
przypadku przekroczenia tego poziomu spółka będzie w ramach tego modelu musiała
podzielić się zyskami z odbiorcami – mówi Łukasz Jagiełłowicz, zastępca
dyrektora pionu prawnego w PEJ.

W praktyce model finansowania atomu w Choczewie będzie
pochodną akceptowalnego dla inwestorów ryzyka i warunków narzuconych przez KE.
Bo wsparcie nie może być nadmiarowe, ale z drugiej strony projekt musi być
wypłacalny.

– Patrząc przez pryzmat
pozycji bloku jądrowego w merit order uwzględniamy wyłącznie koszty zmienne
produkcji energii elektrycznej. Natomiast w przypadku tak bardzo
kapitałochłonnej inwestycji, jaką jest blok jądrowy dominujący udział w LCOE
zajmują koszty stałe (nawet 60-70%), a wśród nich koszt kapitału. Dlatego tak
istotne jest ustalenie takiego modelu biznesowego dla dużej energetyki
jądrowej, który pozwoli ograniczyć kluczowe czynniki ryzyka, wpływające na
koszt kapitału – tłumaczy Joanna Smolik, dyrektor departamentu relacji
strategicznych w Banku Gospodarstwa Krajowego. Udział państwa w projekcie zdecydowanie wpływa na
zmniejszenie kosztu kapitału oraz zwiększa bankowalność projektu. BGK
szacuje, że wzrost kosztu kapitału
zaledwie o 1 pkt proc. podnosi cenę energii z atomu (tzw. LCOE) o 15 proc. i
zwiększa wydatki inwestycyjne o 10 proc. Dlatego wydłużenie czasu realizacji o
połowę winduje CAPEX o 25-30 proc. – wylicza Smolik.

Francuski koncern energetyczny EDF ma doświadczenie w
organizacji bankowalności projektów jądrowych. Jest dziś jedynym w Europie
dostawcą technologii budującym reaktory generacji 3+. – O bankowalności
projektu decyduje m.in.  ewolucyjne
podejście do rozwoju sprawdzonych technologii oraz bezpieczeństwo operacji.
Uwzględniamy także dojrzałość technologii na danym rynku, co widać na
przykładzie Wielkiej Brytanii. Kontrakt różnicowy przy realizowanym tam
pierwszym projekcie – budowie dwóch reaktorów EPR w Hinkley Point C –
gwarantuje odbiorcom stałą cenę energii pomimo trudnych do uniknięcia przy
takim projekcie opóźnień. Z kolei w przypadku drugiego projektu – Sizewell C –
priorytetem były jak najniższe koszty finansowe. Dlatego ważna jest redukcja
ryzyka dla instytucji finansowych, co przekłada się bezpośrednio na obniżenie
kosztów finansowania – wskazuje Thierry Deschaux, dyrektor generalny
Przedstawicielstwa EDF w Polsce.

Ambitnie założenia dla nuklearnego local
content

W
wyścigu o polski atom istotne są nie tylko niskie ceny energii dla gospodarki,
ale także zaangażowanie jak największej liczby krajowych przedsiębiorstw.
Andrzej Sidło z Ministerstwa Klimatu i Środowiska uważa, że osiągnięcie przez
polski przemysł udziału na poziomie 40 proc. przy pierwszym projekcie, i
dojście do 70 proc. pod koniec realizacji PPEJ, jest realnym celem.
Ministerstwo opracowało program wsparcia krajowych dostawców zainteresowanych
współpracą przy inwestycji.
 – Nasze firmy posiadają wystarczające
kompetencje, by zrealizować większość prac przy budowie wyspy turbinowej
generatora. Wskazaliśmy także obszary tzw. wyspy jądrowej, które są w zasięgu
po przeprowadzeniu dodatkowych inwestycji w obszarze bezpieczeństwa i jakości –
podkreśla ekspert.

Włączenie polskich firm do budowy elektrowni w Choczewie
już się zaczęło. Konsorcjum Westinghouse – Bechtel wytypowało siedem firm.
Wkrótce szansę na kontrakty mają dostać kolejni dostawcy. Jednym z już
wybranych jest Energomontaż-Północ Gdynia S.A., który w przeszłości dostarczył
konstrukcje pod elektrownię w Żarnowcu, a także współpracował z francuską firmą
EDF, która chce ponownie nawiązać współpracę z EPG. Firma oferuje
wielkogabarytowe, w pełni wyposażone konstrukcje stalowe m.in. wyprodukowała
stalową osłonę kopuły reaktora do fińskiego Olkiluoto. EPG posiada szerokie
możliwości do realizowania usług związanych z energetyką atomową.

– Projekt jądrowy nie ogranicza się jedynie do
energetyki, ale obejmuje także budowę infrastruktury drogowej, kolejowej i
morskiej – zauważa Andrzej Góra, doradcza zarządu  Grupy CRH. W jej ramach działają takie spółki
jak Cement Ożarów, Bosta-Beton, Polbruk czy Leviat, które chętnie włączą się do
budowy łańcucha wartości dla atomu. Z naszej perspektywy ważne jest włączanie
lokalnych dostawców do procesu na wczesnym etapie projektowania, tak abyśmy
mogli w pełni wykorzystać swoje doświadczenia z innych rynków. –Początek formularza-  Powinniśmy się też starać, aby produkty
dostarczane do projektu jądrowego były zrównoważone i o obniżonej emisji CO2 –
dodaje Góra.

Zdaniem Szczepana Rumana, prezesa Świętokrzyskiej Grupy
Przemysłowej Industria, rozwój gospodarczy Polski jest zagrożony z powodu zbyt
wolnej transformacji. Wygrać można na poziomie regionów inwestując w czyste
źródła, takie jak małe reaktory modułowe (SMR). –  Dostęp do zeroemisyjnej energii może stać się
kołem zamachowym dla regionów. Przemysł będzie się lokował tam, gdzie będzie
mógł wytwarzać produkty nie obciążone śladem węglowym – argumentuje prezes ŚGP
Industria, która w województwie świętokrzyskim chce budować pierwszy SMR w
technologii Rolls-Royce. Tam także szuka uranu w ramach przyznanej koncesji
poszukiwawczej.

Na razie jednak ani PEP2040 ani PPEJ nie uwzględniają
tzw. małego atomu. Decydenci widzą potencjał SMR-ów w ciepłownictwie i
przemyśle, ale nadal traktują je jako technologię niedojrzałą.

Chociaż polityka energetyczna polski nie systematyzuje
kwestii małych reaktorów jądrowych, firmy rozwijające projekty SMR-ów angażują
się w zwiększanie udziału local content, podobnie jak te budujące duży
atom.  – Pierwsze megawaty z SMR-ów w Polsce będą realizowane przy udziale
krajowych firm. Wkrótce planujemy wybór wykonawcy pierwszego reaktora, który
będzie współpracować z polskimi podwykonawcami. Przy następnych lokalizacjach
zamierzamy rozwijać kompetencje naszego przemysłu, by udział rodzimych firm
rósł wraz z flotą naszych reaktorów – wyjaśnia Dagmara Peret, wiceprezeska i
dyrektorka wykonawcza na Polskę w  GE Hitachi Nuclear Energy, która
zarządza projektem małych reaktorów jądrowych we współpracy z partnerem spółką
Orlen Synthos Green Energy (OSGE). Spółka OSGE złożyła ostatnio wniosek o
warunki przyłączenia czterech małych reaktorów BWRX-300 w Stawach Monowskich k.
Oświęcimia. Kolejne lokalizacje m.in. Włocławek i Ostrołęka są także
zaawansowane na ścieżce procedury środowiskowej.

Na rynku energetyki jądrowej GE zidentyfikowało blisko 3
tysiące dostawców realizujących projekty na całym świecie, w tym około 70 firm
z Polski. – Dla zapewnienia maksymalizacji udziału polskich firm w branży
należałoby ustalić jasne reguły gry dla sektora jądrowego w Polsce. Wtedy
moglibyśmy rozwijać naszą flotę i jednocześnie budować skalę polskiego
przemysłu jądrowego – argumentuje Peret. Jako dowód dojrzałości technologicznej
SMR podaje przykład projektu w Kanadzie gdzie jest  podpisany kontrakt na budowę pierwszej
elektrowni jądrowej w technologii BWRX-300 , takiego samego reaktora jaki
planuje zbudować GE Hitachi wspólnie z OSGE w Polsce. 

HVDC: Wyzwania i perspektywy wyprowadzenia
mocy jądrowych

Budowa ponad 3 GW mocy elektrowni jądrowej na Pomorzu i
kolejnych 18 GW z offshore wind na Morzu Bałtyckim zmieni kierunek rozchodzenia
się energii w krajowym systemie elektroenergetycznym. Przemysł będzie podążał
za nowymi mocami wytwórczymi i docelowo ulokuje się na północy kraju. Jednak do
działających dziś na południu zakładów energochłonnych energię trzeba będzie
„transportować”. – Najlepszym rozwiązaniem do przesłania energii na duże
odległości bez znaczących strat, są linie kablowe najwyższych napięć prądu
stałego (HVDC). Wysoki koszt tej technologii uzasadnia jej zastosowanie na
dużych dystansach, rozpoczynających się od ok 90 km do 150 km, do tej pory
wykorzystywany na przykład przy łączeniu systemów energetycznych państw lub
wysp – wyjaśnia Leszek Resner, dyrektor ds. technologii i rozwoju w Tele-Fonika
Kable.

Aby przesłać 22 GW mocy z elektrowni jądrowej i morskich
farm potrzebnych będzie w dużym uproszczeniu co najmniej pięć nowych połączeń
400 kV. W przeszłości branża realizowała równolegle budowy tylu linii, ale
teraz będzie to dużo większe wyzwanie. – Brakuje doświadczonych ludzi,
konkurujemy o tę samą pulę osób, więc wejście na rynek nowych podmiotów nic tu
nie zmieni, odpłynęli doświadczenie pracownicy z Ukrainy, a potencjał finansowy
specjalistycznych firm budownictwa elektroenergetycznego jest osłabiony. Firm
takich jak nasza, w przeciwieństwie do państw zachodnich, nie postrzegano w
ostatnich latach jako kluczowych dla bezpieczeństwa gospodarki i powodzenia
transformacji. Umowy z astronomicznymi karami, źle rozłożone płatności,
przerzucanie ogromnych ryzyk na wykonawców, niekończące się dyskusje o
rewaloryzacji kontraktów z okresu covid i początków wojny, wreszcie systemy
aukcyjne – to zjawiska, które spowodowały, że duża część potencjału kadrowego
odpłynęła do mniej ryzykownych projektów zagranicznych. Firm nie stać na rozwój
i inwestycje w sprzęt. Dlatego jeśli nie chcemy przespać szans jakie niesie
transformacja i koniecznie dla jej powodzenia inwestycje w infrastrukturę
przesyłową potrzebne jest precyzyjne planowanie obciążeń i przede wszystkim
stały, partnerski dialog z branżą budownictwa elektroenergetycznego – uważa
Piotr Tomczyk, członek zarządu Enprom, firmy która, realizuje budowy linii
najwyższych napięć nie tylko w Polsce ale m.in. w Niemczech i Danii.

Oprócz dostępu do kadry specjalistów, wyzwaniem będą
także krótkie łańcuchy dostaw. Enprom 
oczekuje na dostawę zamówionego transformatora co najmniej dwa lata.
Okres ten będzie się jeszcze wydłużał ze względu na wzrost zamówień
napływających z państw wykorzystujących już pulę środków z własnych KPO. W
fabrykach firmy Prysmian moce produkcyjne na kable HVDC są zarezerwowane do
2032 roku. W tym roku firma udzieli zamówień na 25 tys. km kabli, co oznacza
ponad trzykrotny wzrost wobec 2018 roku. – Wychodząc naprzeciw rosnącemu
popytowi rozbudowujemy potencjał produkcyjny. Do 2027 roku zainwestujemy 2 mld
euro w nowe linie produkcyjne i statki. Budujemy także nową fabrykę w Stanach
Zjednoczonych – ujawnia Piotr Matczak, wiceprezes Prysmian Poland. 

Operator systemu przesyłowego nie ukrywa jednak, że
wyzwaniem będzie nie tylko realizacja inwestycji, ale także sama … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiana terminarza wdrażania i realizacji BO 2025
Następny artykułKoniec przebudowy w centrum. Przy okazji zyskało pobliskie osiedle [wideo, zdjęcia]