7. porażka z rzędu Torus Wybrzeże

Torus Wybrzeże Gdańsk przegrał na wyjeździe z Gwardią Opole 22:28 (14:15) w spotkaniu 20. kolejki PGNiG Superligi. Podopieczni Krzysztofa Kisiela znów podjęli walkę z wyżej notowanym rywalem, ale po przerwie, często odsyłani na ławkę kar, nie byli już w stanie pokusić się o przełamanie fatalnej passy. To już siódmy przegrany mecz z rzędu piłkarzy ręcznych, a czwarty po zmianie szkoleniowca.

GWARDIA: Zembrzycki, Malcher – Lemaniak 1, Fabianowicz, Zarzycki, Klimków 4, Małecki, Mokrzki 3, Zieniewicz 2, Jankowski 3, Kawka 2, Mauer 2, Milewski 3, Morawski 1, Działakiewicz 4, Skraburski

TORUS WYBRZEŻE: Kiepulski, Witkowski – Sadowski, Pieczonka 1, Gądek, Frańczak, Bednarek 1, Sulej 1, Prymlewicz 4, Papaj 3, Komarzewski 1, Wróbel 4, Salacz 2, Adamczyk 5, Gajek, Janikowski

Torus Wybrzeże Gdańsk, podobnie jak w poprzednich meczach za kadencji, Krzysztofa Kisiela podjęło walkę z wyżej notowanym rywalem, ale w drugiej połowie to już rywale mozolnie, acz systematycznie powiększali przewagę. Gwardia, nawet w bardzo wyrównanej grze przed przerwą, ani razu nie pozwoliła przyjezdnym wyjść na prowadzenie.

Rejestr bramowym dwoma celnymi rzutami otworzył Szymon Działakiewicz. Potem długo grano w myśl zasady bramka za bramkę, a gospodarze prowadzili różnicą 1 lub 2 trafień. Ten scenariusz został złamany dopiero w 28. minucie. Gdy Gwardia grała w podwójnym osłabieniu, do remisu (13:13) doprowadził Jacek Sulej.

Niestety, z takim rezultatem nie udało się Torusowi Wybrzeże zejść na przerwę. W ciągu niespełna minuty przez gdańską defensywę przebili się: Jędrzej Zieniewicz i Kamil Mokrzki, a nieco szczęścia zabrakło Wojciechowi Prymlewiczowi. To on próbował zapewnić remis przed przerwą, ale o ile pierwszy rzut zmieścił w bramce, to przy drugim obił piłką jedynie słupek.

W dużej mierze wynik oscylujący wokół remisu był zasługą dobrej gry w bramce Torus Wybrzeża Przemysław Witkowskiego. Po przerwie opolanie znaleźli na gdańskiego bramkarza receptę. Na koniec spotkania to po stronie miejscowych golkiperów była większa liczba obronionych rzutów (13:11).

Od rezultatu 16:15, który był w 33. minucie po udanej akcji Pawła Salacza miejscowi zaczęli powiększać przewagę.

Gdy w 48. minucie Gwardia odskoczyła na 23:18, trener Kisiel wziął czas. Jednak gdańszczanom trudno było zmienić obraz gry, gdyż co chwila grali w liczebnym osłabieniu. Gdy na ławce kar odpoczywał Ksawery Gajek, rywale powiększyli przewagę na 25:20 w 53. minucie. Dzięki temu w końcówce mogli spokojnie kontrolować grę.

W statystykach elementem, w którym najbardziej Torus Wybrzeże ustępował rywalom była liczba strat. Gdańszczanie tracili piłki 15 razy, gdy rywale tylko ośmiokrotnie. Ponadto goście nie wykorzystali 2 z 6 karnych, gdy miejscowi jedyny rzut z siedmiu metrów zamienili na bramkę.

Zgłoś naruszenie/Błąd