Piłkarze czwartoligowego MKS Trzebinia przegrali w piątkowy wieczór przed własną publicznością z Lubaniem Maniowy.
PIŁKA NOŻNA
IV liga małopolska
MKS Trzebinia – Lubań Maniowy 2-3 (2-1)
1-0 Kacper Kikla (4), 2-0 Rostyslav Shkitun (20), 2-1 Jakub Kasperczyk (35), 2-2 Damian Firek (65), 2-3 Kacper Kęska (73)
MKS: Wróbel – Sz. Kurek, Sucharski, Jampich, Zembol, Shkitun, Kikla (83. K. Kalinowski), Hurenko, Balcer (70. Koźlik), Raźniak (60. Uchacz), A. Wójcik (60. Karcz)
Trzebinianie po raz drugi w tym roku zagrali mecz przy jupiterach i podobnie jak za pierwszym razem schodzili z boiska pokonani.
Scenariusz meczu z Lubaniem był podobny jak w marcowym spotkaniu z Dalinem Myślenice. „Żółto-czarni” prowadzili 2-0, ale mecz zakończył się ostatecznie ich porażką 2-3.
Można więc powiedzieć, że MKS-owi nie idzie grając przy sztucznym świetle, choć przykładowo pomocnik trzebińskiego zespołu Kacper Kikla czuje się w takich warunkach jak ryba w wodzie.
W konfrontacji z Lubaniem znów zdobył gola (z Dalinem dwukrotnie wpisał się na listę strzelców), otwierając wynik meczu. Młody pomocnik wykorzystał sprytnie rozegrany rzut rożny i uderzeniem z 16. metrów nie dał szans golkiperowi gości. Asystę przy tym trafieniu zanotował Konrad Balcer.
W 20. minucie było 2-0 dla MKS. Konrad Balcer wypuścił w bój Adriana Wójcika, ten podał do Rostyslava Shkituna, który pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali.
Przyjezdni długo nie mogli znaleźć sposobu na sforsowanie zasieków obronnych MKS. Dopiero w 35. minucie Jakub Kasperczyk przedarł się w pole karne i uderzeniem w długi róg nie dał szans Tomaszowi Wróblowi.
Niespełna kwadrans po zmianie stron bliski wyrównania był Piotr Bryja, ale jego mocne uderzenie obronił golkiper MKS.
W 65. minucie było już jednak 2-2. Po centrze z rzutu wolnego i biernej postawie zawodników gospodarzy, zamykający akcję Damian Firek z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.
Zespół gości nie zamierzał na tym poprzestać i osiem minut później wyszedł na prowadzenie. Po ładnej akcji Bartłomiej Gruszkowski dośrodkował w pole karne do Kacpra Kęski, a ten pokonał Tomasza Wróbla.
Trzebinianie walczyli o zmianę niekorzystnego rezultatu. Najlepszą okazję do zdobycia bramki na 3-3 mieli w 79. minucie. Norbert Uchacz wpadł w pole karne i podał piłkę do Jana Koźlika, który jednak w kapitalnej sytuacji spudłował z kilku metrów.
W doliczonym czasie gry groźnie z dystansu strzelał Kacper Zembol, ale futbolówka minęła bramkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS