A A+ A++

Sposób procedowania na statutami bydgoskich rad osiedli, przyjętymi na ostatniej sesji rady miasta mijającej kadencji, wzburzył społeczników. – Dyskusja na ten temat trwała kilka lat, a uchwały zostały przegłosowane na chybcika, bez naszej ostatecznej aprobaty dla przedstawionego projektu – tłumaczą.

W Bydgoszczy rady osiedli formalnie nie istnieją. Ich kadencji minęły, władzę sprawują zarządy, często w okrojonych już składach, nawet tylko dwuosobowych. – Na Miedzyniu bodaj w styczniu minęły cztery lata od wprowadzenia takiego zarządu, u nas cztery lata upłyną w kwietniu – opowiada Jarosław Cholewczyński, przewodniczący Rady Osiedla Wilczak-Jary.

Najpierw wyborów nie udało się przeprowadzić z powodu kłopotów formalnych, później przyszła pandemia, latami trwała też dyskusja, jak miałyby wyglądać. Dotąd były to spotkania wyborcze o określonej godzinie, na które przychodziło kilkadziesiąt osób. – Jaką rangę ma tak wybrana rada osiedla? – zauważają społecznicy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLech Żurek przez 30 lat był radnym
Następny artykułImponujące zarobki Adama Glapińskiego w NBP