71 dni. Ponad dwa miesiące. Tyle cały koszykarski Przemyśl czekał na przełamanie Niedźwiadków. To był ten dzień, kiedy fatalna seria 12 porażek z rzędu przeszła do historii. To był ten dzień, w którym zespół był prawdziwym zespołem. To był ten dzień, po którym cały koszykarski Przemyśl może na chwilę odetchnąć, bo wygrana z rezerwami wrocławskiego Śląska powinna mieć fundamentalne znaczenie dla utrzymania się w I lidze i trwania (rozwoju) ambitnego projektu stworzonego przez Artura Lewandowskiego i Daniela Puchalskiego.
48 godzin. Tyle dokładnie minęło od bardzo słabego, przegranego spotkania na własnym parkiecie z Polonią Warszawa. 48 godzin, które pozwoliły sztabowi szkoleniowemu przemyślan na czele z Petarem Zlatanoviciem, tchnąć w zespół wiarę. Wiarę w to, że można. Że przecież nic nie może wiecznie trwać… Że każda seria ma swój kres. Ale to nie jest też tak, że 48 godzin wcześniej Przemyskie Niedźwiadki były „be”, a po potyczce z wrocławianami są już „cacy”. Absolutnie nie!
Max Egner zapisał na swoim koncie kolejne double-double w sezonie. Fot. Grzegorz Gajdzik
Tyle, że już po kilku minutach pojedynku ze znacznie wyżej notowanym od popularnych „Czarnych Koszul” rywalem było widać, że to może być zupełnie inny mecz. Było widać, że braki w umiejętnościach są w stanie zrekompensować zaangażowaniem, ogromem woli walki, wyzbyciem się niewymuszanych głupot. Ale przede wszystkim potężną harówą w defensywie. To może zabrzmieć nieco paradoksalnie, kiedy spojrzy się na punktową zdobycz wrocławian po 20 minutach gry (51 punktów), ale ekipa Łukasza Grudzińskiego grała na niewiarygodnym wręcz procencie rzutów z gry.
Gospodarze zaczęli wreszcie podejmować przemyślane decyzje w ataku. To może zabrzmieć nieco paradoksalnie, kiedy spojrzy się na ilość strat w całym pojedynku (20), ale cechy wolicjonalne i nastawienie mentalne sprawiło, że te pomyłki nie były aż nadto widoczne. Niedźwiadki przegrywały mecze, kiedy miały znacznie mniej błędów…
Dla Macieja Puchalskiego – być może – był to jeden z najlepszych występów w tym sezonie w I lidze. Fot. Grzegorz Gajdzik
Każdy coś wniósł
Gospodarze wreszcie nie odstawali z linii rzutów wolnych i zza linii 6,75 m. Potrafili w tych elementach ustać konfrontację z wrocławianami. Potrafili wreszcie skutecznie porywać się na akcje 2+1. Przy zejściu do szatni było 54:51.
Drugie 20 minut było walką na przełamanie. Nikt nie zamierzał odpuszczać, ale mają w pamięci dotychczasowe występy Niedźwiadków, można było mieć obawy, czy dadzą radę ustać wymianę ciosów. Czy w którymś momencie nie zabraknie im motywacji i woli walki. Nie zabrakło!
W finalnej ćwiartce Niedźwiadki utrzymały poziom gry! Nie panikowali, potrafili wytrzymać presję przeciwnika, który wreszcie zaczął się mylić. Udane i szybkie przejście z obrony do ataku przynosiło łatwe punkty. Gospodarze wreszcie dzielili się piłką. Tym razem wszystko było na „tak”! W 37. min po akcji 2+1 CJ Wilsona i jednym rzucie osobistym Łukasza Uberny Niedźwiadki uciekły na 93:83. Za moment trafił Aleksander Leńczuk, który tak naprawdę jest mózgiem rezerw Śląska, a został skutecznie wyizolowany przez przemyślan. Na ponad 120 s przed końcem spotkania było 93:87 i… wszystko było jeszcze możliwe. Ale wygrał jeden scenariusz. Ten, napisany przez zespół P. Zlatanovicia. Gospodarze szanowali swoje akcje i podejmowali dobre decyzje. Nie pomylił się CJ Wilson (97:87). Na 46 s przed końcem dwa rzuty wolne wykorzystał Ł. Uberna. To były 100. i 101. punkt Niedźwiadków w tym spotkaniu. Wrocławianie mieli na swoim koncie 89 i było już jasne, że fatalna seria przechodzi do historii. Że Przemyskie Niedźwiadki wreszcie poczuły smak zwycięstwa, na które bardzo solidnie zapracowały.
Niedźwiadki Chemart Przemyśl – Śląsk II Wrocław 101:89 (32:30, 22:21, 23:20, 24:18)
- Punkty: M. Egner 21 (1×3; 14 zb.), M. Puchalski 17 (1×3), C. Wilson jr 17 (2×3; 12 as.), M. Chrabota 14 (1×3), M. Szczypiński 10 (2×3), S. Rompa 7, R. Serwański 6, Ł. Uberna 5, Sz. Janczak 4, W. Majka 0 (N); A. Wiśniewski 20 (3×3), J. Bryant jr 19, M. Adamczak 17, M. Sitnik 9 (1×3), A. Leńczuk 8 (1×3), P. Kociszewski 7 (1×3), K. Piśla 7 (1×3), W. Siembiga 2, J. Bereszyński 0, O. Hlebowicki 0 (Ś).
Sędziowali: Tomasz Trojanowski (Kraków), Mateusz Wawrzyński i Jean Sauveur Ruhamiriza (obaj z Warszawy). Widzów: 600.
Aktualizacja: 04/03/2024 22:27
Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS