A A+ A++

Zwieńczenie tegorocznego All-Star Weekend – Mecz Gwiazd NBA rozpoczął się z niemałym opóźnieniem. All-Star Game już dawno utracił dawny blask, jednak ci z was, którzy mimo wszystko zasiedli przed telewizorami o 2 w nocy, mieli dodatkowe trzy kwadranse na zaparzenie kawy czy poranną gimnastykę. Po 45 minutach wywiadów, rozmów w studio i prezentacji zawodników nadszedł czas na rozpoczęcie meczu i rekordowy 20. występ LeBrona Jamesa w All-Star Game.

W pierwszej akcji meczu Kevin Durant wdał się w pojedynek z Tyresem Haliburtonem i dzięki grze obronnej gracza Indiana Pacers oddał niecelny rzut z półdystansu. Mogłoby się wydawać, że to może być inny All-Star Game niż w poprzednich latach, jednak nic bardziej mylnego. Już kilka sekund później rozpoczął się festiwal lay-upów, wsadów i rzutów za trzy. Szalał przede wszystkim gracz miejscowych Pacers Tyrese Haliburton, który trafiając 5/5 prób zza łuku był odpowiedzialny za 15 z pierwszych 20 punktów Wschodu. Pierwszy celny rzut z półdystansu na niecałe pięć minut przed końcem pierwszej kwarty oddał Kevin Durant. Później po jednym takim trafieniu zaliczyli Anthony Davis i Devin Booker. W całym ubiegłorocznym All-Star Game trafiono aż cztery rzuty z półdystansu, także Q1 zwiastowało delikatną zmianę na lepsze.

Pierwsze 12 minut przyniosło także trochę gry w obronie. W pewnym momencie komentatorzy stacji TNT zażartowali mówiąc: „no proszę, nawet mamy przechwyt z prawdziwego zdarzenia”. Gracze nie tylko skutecznie odbierali piłkę rywalom (3 razy), ale także blokowali rzuty drużyny przeciwnej. Największe wrażenie zrobił blok Stephena Curry’ego na Paolo Banchero, co prawda po faulu, ale kto by się przejmował takim szczegółem, a już na pewno nie sędziowie.

Na wyróżnienie zasługiwały przede wszystkim podania. Gracze wykazywali się kreatywnością i celnością długich podań. Na przykład Trae Young rzucający alley-oopa do Giannisa Antetokounmpo z połowy boiska. Był też alley-oop Paul GeorgeLeBron James od parkietu czy podania za plecami Tyrese’a Haliburtona. Trafiła się też akcja 2+1 w wykonaniu PG13, czyli coś, czego w ubiegłorocznym meczu gwiazd nie uświadczyliśmy. W pierwszej połowie sędziowie podyktowali trzy rzuty wolne, dla porównania w zeszłym roku w całym meczu zawodnicy stawali na charity stripe tylko cztery razy. Najbardziej absurdalna sytuacja z pierwszej połowy to dzieło Luki Doncica. Słoweniec oddał rzut z… własnego pola dwóch punktów. Do końca kwarty zostały 33 sekundy, także drużyna Zachodu spokojnie mogła rzucić za trzy z bardziej sensownej odległości, na przykład z logo NBA na środku parkietu. Po 24 minutach gry Wschód prowadził 104:89 i pierwsze 200 punktów w historii All-Star Game wydawało się nieuniknione. 193 oczka zdobyte w pierwszej połowie stanowiły najwyższy wynik w historii meczu gwiazd.

O ile pierwsza kwarta była jeszcze w miarę wyrównana, to w dalszej części meczu lepsi zza łuku byli gracze Konferencji Wschodniej. W połowie Q3 Wschód prowadził 27-oma punktami, głownie za sprawą trójki koszykarzy z numerem 0 – Tyrese’a Haliburtona (8/9 za 3), Damiana Lillarda (9/16) i Jaysona Tatuma (4/8). Jednak kibice wciąż mieli nadzieje na wyrównaną końcówkę. Pamiętali, że trenerem Wschodu jest Doc Rivers, a pod jego wodzą żadne prowadzenie nie jest pewne. Zachód kilka razy podejmował próby zmniejszenia straty, jednak ich trójki nie wpadały do kosza wystarczająco często. Udało im się zmniejszyć stratę do 12 punktów, ale Wschód nie dał wyrwać sobie prowadzenia. Na półtorej minuty przed końcem meczu po celnej trójce Tyrese’a Haliburtona drużyna Wschodu jako pierwsza w historii miała na swoim koncie 200 punktów. Ostateczny wynik – 211:186.

211 punktów zdobytych przez Wschód to nowy rekord w historii Meczów Gwiazd, o czym jednak względnie negatywnie po meczu wypowiedział się LeBron James. – To coś, nad czym musimy popracować. Nasza natura rywalizacji nie lubi zwykłego zdobywania punktów bez przeszkód – komentował skrzydłowy Lakers.

MVP All-Star Game po raz pierwszy w karierze został Damian Lillard z Milwaukee Bucks. Triumfator sobotniego konkursu zakończył mecz z 39 punktami, trafiając 11 rzutów za trzy. Na jego koncie znalazły się też sześć asyst i trzy zbiórki. Najwięcej zdobył jednak zawodnik przegranej drużyny Zachodu. Karl-Anthony Towns odnotował 50 „oczek” i zebrał osiem piłek. Mecz przyniósł także trzy rekordy – 20. występ w All-Star Game LeBrona Jamesa, rekordowa liczba zdobytych punktów, a także trafionych rzutów za trzy przez jedna drużynę (42 celne trójki Wschodu).

Na wyróżnienie zasługuje fakt, że nie licząc opóźnienia na początku, sam mecz przebiegł dość sprawnie. Przerw był mało i trwały tyle, co podczas standardowego meczu NBA. Na tym koniec z obietnic Adama Silvera o zwiększeniu kompetetywności i zaangażowania zawodników. Mecz znów był treningiem rzutów za trzy bez gry w obronie, ale z drugiej strony trybuny Gainbridge Fieldhouse były wypełnione po brzegi, także najwyraźniej amerykańskich kibiców takie show zadowala.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy bat na kierowców już działa! Nawet nie wiedzą, co ich trafiło
Następny artykułUS Navy przyjęła do służby kolejny okręt bazę ekspedy­cyjną