Zespoły o znacznie większym potencjale niż Eurobus klękały przed mistrzem Polski, uczestnikiem futsalowej Ligi Mistrzów, Constractem Lubawa, więc porażka przemyślan nie może być żadnym zaskoczeniem czy niemiłą niespodzianką. Ale beniaminek nie ma się czego wstydzić. Fragmentami walczył jak równy z równym, miał nawet przewagę, ale faworyt był bezlitosny. Jedno jest pewne: 1:6 to absolutnie za surowa kara dla zespołu Adrian Ribeiro.
Mając w swoich szeregach zagraniczne gwiazdy FOGO Ekstraklasy i kilku reprezentantów Polski, przystąpili do tej potyczki maksymalnie skoncentrowani i zmobilizowani. Ale gospodarze wcale się nie przestraszyli. I to oni jako pierwsi mogli wpisać się do protokołu. Na początku 8. min i była to sytuacja z gatunku stuprocentowych. Sebastian Pawlak zagrał do Bruninho, który znalazł się w „oko w oko” z Victorem Lopezem, ale strzelił obok słupka. To szybko się zemściło. Tuż przed upływem 8. min Adriano Lemos ładny uderzeniem pokonał dobrze spisującego się przez cały pojedynek Artura Kuźmę. Riposta beniaminka była natychmiastowa. Pół minuty później był remis. Aut egzekwował Jaroslaw Lebid, znakomicie wypatrzył wbiegającego w pole bramkowe Hrihorija Zankę, który musnął futsalówkę i ta zatrzepotała w siatce. Gra się wyrównała. Kto wie, jakby się dalej potoczyła, gdyby nie błąd Ramona Rabello Tubau tuż przed rozpoczęciem 13. min. Stracił piłkę na rzecz Adriano, a ten popędził na bramkę A. Kuźmy i nie miał problemów z pokonaniem go. Mistrzowie Polski nie wybaczają takich pomyłek…
Po tej stracie trener Adriano Ribeiro zdecydował się na pokerową zagrywkę. Rozpoczął prawdziwą partię szachów. Wycofał A. Kuźmę, mianując lotnym bramkarzem Ricardo Fernandesa. Mogło się do skończyć euforią, gdyby w 16. min z zagrania Bruninho skorzystał Tubau. Victor Lopez był jednak lepszy i wybił futsalówkę na rzut rożny. Beniaminek wciąż ryzykował, zamykał faworyta w iście hokejowym zamku, ale brakowało precyzji i decyzji w akcjach. Ale najważniejszym było nie popełnić błędu w rozegraniu. Jeden, nawet minimalny, mógł drogo kosztować. Przydarzyły się dwa, po których w ostatnich 90 sekundach I połowy Constract zdobył dwie bramki. 1:4 przy zejściu do szatni było absolutnie nieadekwatne do obrazu gry. Tyle, że takie stwierdzenie nie ma kompletnie żadnego znaczenia…
Było równo, mistrz lepszy
II połowa była wyrównana. Beniaminek zyskiwał, grając w przewadze, z lotnym bramkarzem, ale nie potrafił tego skonsumować. Ekipa z Lubawy to parkietowi cwaniacy. Umiejętność gry w „osłabieniu” pewnie ćwiczą mozolnie od lat i to było widać na placu gry. Mimo starań przemyślan, mimo zmiany tempa prowadzonego ataku pozycyjnego, mimo rotacji na parkiecie i wyczekiwania na ten najodpowiedniejszy moment, nie dali się ani razu oszukać. Beniaminkowi należą się wielkie brawa za walkę, za ogrom ambicji i coraz lepszego parkietowego kunktatorstwa. Rywal był po prostu lepszy.
Eurobus Przemyśl – Constract Lubawa 1:6 (1:4)
Bramki: 0:1 Adriano 7:58 min, 1:1 Zanko 8:25 min, 1:2 Adriano 12:58 min, 1:3 Pedrinho 18:32 min, 1:4 Kriezel 19:23 min, 1:5 Grubalski 29:38 min, 1:6 Pedrinho 33:53 min.
- Eurobus: Kuźma – Tubau, Ricardo Fernandes, Machado, Bruninho oraz Koltok (b), E. Kiełbasa, A. Kiełbasa, Zanko, Pawlak, Lebid, Bondar, Rudnicki, Demski.
- Constract: Victor Lopez – Adriano, Mrowiec, Pedrinho, Kriezel – Zadroga (b), Sendlewski, Kaniewski, Everton, Claudinho, Keke, Jankowski, Grubalski.
Sędziowali: Dominik Cipiński i Szymon Przytuła (obaj z Łodzi). Żółte kartki: Machado oraz Everton, Adriano, Claudinho, Grubalski (trener) i Jankowski. Widzów: 800.
Aktualizacja: 17/02/2024 21:32
Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS