A A+ A++

Rozmawiamy z prezesem Marcinem Piwońskim o fascynacjach, celach i planach na przyszłość. Odkryjcie z nami tajniki sukcesu i determinacji, które kształtują dzisiaj oblicze jednego z najważniejszych klubów sportowych w regionie.

– Jakie są główne cele strategiczne Odry Wodzisław na najbliższe lata?

– Stabilizacja organizacyjno – finansowa poprzez zrównoważony i odpowiedzialny podział udziałów między właścicieli z długoterminowymi umowami sponsorskimi – to pod względem organizacyjnym jako główny cel. Strategiczny cel sportowy – to powrót na szczebel centralny rozgrywek. Jednak ten cel uzależniony od realizacji celu organizacyjnego.

– W jaki sposób klub planuje osiągnąć te cele, zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym?

– Jeśli chodzi o ten rok i ten sezon, gdzie drużyna niestety kolejny raz powstała w kilka tygodni, pokazał nam szczególnie, gdzie i w jaki sposób powinniśmy te aspekty sportowe poprawić. Koncentrujmy się na tym, by najlepszymi zawodnikami z okolicy wzmocnić zespół jeszcze tej zimy. Niestety – stety, prowadzimy rozsądną politykę finansową i nie będzie to drużyna, którą wzmocnią wysokobudżetowi zawodnicy, których zakontraktujemy tutaj „na zeszyt”, jak to się działo w latach ubiegłych. Mamy nadzieję, że wzmocnią nas dobrzy, ale też doświadczeni zawodnicy z okolicy. Musimy działać i poruszać się na zasadzie łyżeczką, a nie chochlą.  

– Jak klub utrzymuje stabilność finansową?

– Ogromnym problemem z końcem ubiegłego roku było zaprzestanie finansowania przez głównych udziałowców – Zenona Reka i Piotra Dzierżęgę, którzy zaprzestali umownego finansowania spółki w postaci 1 udział = 500 zł. Dodatkowo audyt finansowy wykazał, że spółka na koniec roku posiadała około 550 tys. zł zadłużenia głównie wobec Urzędu Skarbowego, ZUS-u, Miasta Wodzisław (w postaci nakazów zwrotów nierozliczonych dotacji z lat ubiegłych), jak również byłych zawodników i innych mniejszych instytucji. Obecny dług został zredukowany do kwoty około 150 tys. zł dzięki podpisanym umowom ugodowym z głównymi wierzycielami, a część  zadłużenia udało się spłacić dzięki wpłatom udziałowców klubu, którzy nie pozostawili Odry w trudnych chwilach. Pozostały obecnie dług ODRY to zadłużenie wobec byłych zawodników i trenerów z poprzednich 2-3 sezonów.

Spadek z 3. ligi był pewnego rodzaju ratunkiem dla klubu, to nie był zamierzony cel, bo chcieliśmy się utrzymać. Jakbyśmy się nie chcieli utrzymać, to byśmy tak naprawdę nie robili drużyny – takiej, która miała tak naprawdę realne szanse na utrzymanie. Niestety w kilku meczach po prostu  zawaliliśmy i punkty uciekły, a przez to młoda i niedoświadczona drużyna nie utrzymała 3 ligi.

Obecna sytuacja ODRY też nie jest do końca stabilna, jakbym osobiście sobie tego życzył i jak powinien funkcjonował klub sportowy. Jesteśmy na bieżąco z wypłatami wobec obecnych zawodników i pracowników oraz wobec podstawowych instytucji, jak ZUS czy Urząd Skarbowy – jednak nie potrafimy pozwolić sobie na inne dodatkowe fajerwerki, typu przykładowo zimowy obóz sportowy, który bardzo pomógłby drużynie w przygotowaniach do sezonu. Jednak wiem też, że rok temu było dużo gorzej, bo nie mieliśmy praktycznie niczego i byliśmy głęboko pod wodą. 

– Czy przychodziły myśli, aby rozwiązać klub?

– Tak kilka razy, dokładnie rok temu po pierwszych 3-4 miesiącach od przejęcia klubu i pierwszych audytach finansowych, w których otwierały się oczy na czym stoimy i jak bardzo jest źle. Patrząc na to, że wycofali się udziałowcy, a miasto Wodzisław nie ma dla nas przeznaczonych finansów, co okazało się ogromnym problemem. Ogólnie jest to problem związany z finansowaniem miasta, że kluby z końcem roku nie wiedzą, czy będą jakieś finanse z kasy miejskiej, czy też nie – bo planowanie budżetu w każdej organizacji jest przecież szalenie ważne, a my w takich chwilach nie wiemy, jak funkcjonować, tak naprawdę. Ten przełom roku ubiegłego był dla nas mega trudny, bo dług tak naprawdę się powiększał i nie było perspektyw, a trzeba by było to przerwać, z drużyny odchodzili zawodnicy, a nowych ciężko w tym okresie było zakontraktować. Jednak zostałem trochę naprostowany pod względem organizacyjnym przez właścicieli spółki, którzy codziennie prostowali moje zapędy dotyczące rozwiązania spółki, a pod względem sportowym przez ówczesnych trenerów Piotra Haudera i Bartka Sochę. No i wtedy przetrwaliśmy, a dziś jesteśmy na pewno silniejsi.

Czytaj dalej na stronie 2 >>>>

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMała niebieska pigułka chroni przed zakażeniem HIV
Następny artykułMaszkarony wróciły na wieżę ratuszową w Świdnicy