Zmiażdżone ręce i nogi, a niekiedy amputacje, porażenia prądem, urazy głowy i oczu oraz jeden zgon – ponad 600 niezgłoszonych wypadków przy pracy w kosmicznej firmie Muska SpaceX wykazało śledztwo Reutersa. Pracownicy płacą zdrowiem za marzenie miliardera o podboju kosmosu i założeniu pierwszej kolonii na Marsie.
Najtragiczniejszy wypadek zdarzył się w środku nocy, kiedy to transportowano izolację piankową do hangaru, ale pracownicy nie mieli odpowiednich pasów zabezpieczających. Jeden z nich zaproponował, że usiądzie na ładunku. Jednak gdy ciężarówka ruszyła, podmuch wiatru zwiał izolację z przyczepy, a zatrudniony w SpaceX uderzył głową o krawężnik i zmarł.
Federalni inspektorzy amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy uznali, że wypadek zdarzył się z powodu niedopatrzenia po stronie pracodawcy, który nie zapewnił odpowiedniego nadzoru i zabezpieczeń dla takich ładunków. Firma sama przyznała się do problemów i agencja zaleciła jej wprowadzenie siedmiu wytycznych, w tym szkolenia dla zatrudnionych.
Rakiety na podbój kosmosu spawane w namiotach
Innym razem jedna część oderwała się podczas testów ciśnieniowych silnika rakietowego Raptor V2, powodując pęknięcie czaszki, uszkodzenie mózgu i śpiączkę u jednego pracownika, która trwa już czwarty rok (w trakcie hospitalizacji zachorował także na zapalenie płuc i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych). Już tylko rodzina ma nadzieję, że jeszcze z tego wyjdzie. Bliscy mają też żal, że nikt z firmy nie skontaktował się z nimi po wypadku. Jak doniosły źródła, kadra kierownicza wiedziała o wadzie sprzętu i możliwości awarii jeszcze przed testami, ale nie została ona naprawiona. Poza tym test rozpoczął się, mimo iż jeden z pracowników był zbyt blisko silnika i nie był w żaden sposób chroniony przed eksplozją lub latającymi odłamkami. Choć zespół rok przed wypadkiem ostrzegał przed nieprawidłowościami i opracował system testów, który zabezpieczałby pracowników, nie został on wprowadzony, gdyż wydłużyłby proces, a co za tym idzie – spowodowałby opóźnienia, z których nie byłby zadowolony CEO. Gotowość pójścia na skróty w SpaceX – w myśl zasady: wszystko, by wyprzedzić konkurencję – jest śmiertelnie niebezpieczna dla zatrudnionych osób.
Jeden pracownik zmiażdżył sobie nogę podczas odzyskiwania rakiety, która wylądowała w Pacyfiku. Dwa statki zostały ze sobą połączone, mimo iż jeden z nich nie miał odpowiedniego wyposażenia. Pozasądowa ugoda między nim a firmą jest niejawna.
Niedoszkoleni, zdaniem części pracowników, zatrudnieni podnoszą np. rury ważące ponad 200 kg podnośnikiem z magnesem, którego maksymalny udźwig wynosił 120 kg. Jedna z nich spadła robotnikowi na rękę, całkowicie ją miażdżąc. Rekonwalescencja wymagała wielu miesięcy i amputacji części dłoni. Od nałożonej grzywny w wysokości 43 tys. dolarów za ten wypadek SpaceX się odwołała i zapłaciła finalnie 8,7 tys. dolarów. Inny pracownik miał wypadek, gdy mocował dwie belki do stalowej platformy 7 metrów nad ziemią. Operator dźwigu nie zauważył jego sygnałów, które wykonywał rękami. W konsekwencji łańcuch łączący dźwig z belkami pękł i uderzył go w twarz. Mimo iż nie widział dobrze, zespół medyczny SpaceX powiedział, że może wrócić do pracy już na następnej zmianie. Finalnie okazało się, że stracił wzrok w uszkodzonym oku. Nie może już kierować samochodem ani pracować na budowie. To był skutek oszczędności na zakupie krótkofalówek.
By obniżyć koszty produkcji, postawiono namioty na plaży przy Zatoce Meksykańskiej i nakazano spawać w nich części rakiety. Pracownicy robili to w 12-godzinnych zmianach sześć dni w tygodniu. Gdy mieli objawy udaru z powodu panującego tam upału, podawano im płyny w kroplówkach i odsyłano do pracy. Spawacze nie otrzymywali też odpowiednich masek, które miały ich zabezpieczyć przed rakotwórczym pyłem.
Część pracowników nocuje nawet w zakładach, by dotrzymać terminów wyznaczonych przez Muska, pracując ponad 80 godzin tygodniowo (tak jak w X, a dawniej Twitterze). To skutkowało zażywaniem przez nich środków farmakologicznych, m.in. Adderallu, leku pobudzającego stosowanego w leczeniu deficytu uwagi. Inni zasypiali w łazienkach.
SpaceX koszmarem każdego BHP-owca
Zgodnie jednak ze śledztwem przeprowadzonym przez agencje Reutersa firma Muska regularnie lekceważyła przepisy i standardowe praktyki dotyczące bezpieczeństwa pracowników, szczególnie tych pracujących przy obiektach rakietowych i satelitarnych. Od 2014 roku dziennikarze udokumentowali obrażenia u co najmniej 600 pracowników, a część z nich zakończyła się trwałą niepełnosprawnością. Wyliczono m.in.:
- 100 skaleczeń;
- 29 złamań lub zwichnięć;
- 17 zmiażdżonych rąk lub palców;
- 10 urazów głowy, w tym jedno złamanie czaszki, cztery wstrząśnienia mózgu i jedno urazowe uszkodzenie mózgu;
- 5 oparzeń
- 5 porażeń prądem
- 8 wypadków zakończonych amputacjami;
- 12 wypadków obejmujących wiele części ciała/ narządów
- 7 urazów oczu;
- 170 nadwyrężeń lub skręceń.
Nie są znane dokładne dane odnośnie do wypadków, bo firma Muska lekceważy zalecenia i nie przesyła corocznych raportów. Co ważniejsze, nie została ona w żaden sposób ukarana, oprócz “niewielkich” grzywn od kilkuset do kilku tysięcy dolarów. Ale i te ujawnione dane, np. z 2022 roku, znacznie przekraczają średnią dla branży kosmicznej. Np. w zakładzie produkcyjnym w Brownsville w Teksasie wskaźnik urazów i chorób wyniósł 4,8 na 100 pracowników, gdy średnia dla sektora wynosi 0,8. “Skromne kary” nałożono na firmę w związku z jednym wypadkiem śmiertelnym i siedmioma poważnymi incydentami związanymi z bezpieczeństwem – SpaceX musiał zapłacić łącznie ok. 51 tys. dolarów. Za spowodowanie urazu czaszki i czteroletnią już śpiączkę kosmiczne przedsiębiorstwo zapłaciło grzywnę w wysokości 18,5 tys. dolarów. SpaceX chciał ją obniżyć do 500 dolarów.
Do fabryki z miotaczem ognia. “Bo może”
Nawet ta niepełna lista, zdaniem pracowników, odzwierciedla chaos, jaki panuje w firmie, w której zatrudnieni są często niedostatecznie przeszkoleni, przemęczeni, a co za tym idzie – są niemal zachęcani do pomijania podstawowych procedur bezpieczeństwa, starając się dotrzymać rygorystycznych terminów misji kosmicznych wyznaczonych przez Muska.
Sam miliarder podchodzi dość niefrasobliwie do kwestii bezpieczeństwa. Gdy wszedł do siedziby Twittera z umywalką, nikt już się nie dziwił, gdyż znany jest z dość ekscentrycznych zagrań. Ale gdy podczas wizyt bawił się np. swoim nowatorskimi miotaczami ognia ze swojej innej firmy – The Boring Company, stanowiło to przesadę nawet dla jego dobrze opłacanej kadry kierowniczej. Mówił także pracownikom, by nie nosili żółtych kamizelek odblaskowych, bo irytują go jaskrawe kolory. Miliarder miał lekceważyć obawy pracowników, nierównomiernie egzekwować zasady dyscypliny, a nawet pojawiły się zarzuty o molestowanie seksualne. Zdaniem jego byłych współpracowników to niefrasobliwe podejście szefa do zasad BHP wynika z dwóch kwestii: lekceważenia przez miliardera biurokracji i wiary, że SpaceX ma misję stworzenia alternatywnego miejsca dla ludzkości przy ginącej w zawrotnym tempie Ziemi.
Jak jednak charakteryzują go byli pracownicy, gdy zdarza się wypadek, Musk martwi się i troszczy o swoich pracowników. Jeśli ktoś ma uwagi odnośnie do warunków pracy, zawsze go wysłucha, ale… właśnie, po prostu bezpieczeństwo nie jest dla niego priorytetem.
SpaceX bronił się, że liczba wypadków wynika z faktu zatrudniania/dawania szansy (w zależności od mówiącego) młodym ludziom w dość niebezpiecznej branży. Jednak dla ekspertów takie tłumaczenia stanowią ostrzeżenie, gdyż normalizują lekkie podejście do BHP w przypadku innowacyjnej pracy.
Elona wyścig na Marsa
– Koncepcja Elona jest następująca: chce jak najszybciej dotrzeć na Marsa i tym sposobem uratować, oczywiście jego zdaniem – ludzkość. Firma odrzuca wszystko, co spowolniłoby ją w tym wyścigu – powiedział były starszy inżynier SpaceX Tom Moline. Znalazł się on w grupie pracowników, którzy zostali zwolnieni po złożeniu skarg na panujące warunki bezpieczeństwa. Jak powiedziała mu jego bezpośrednia przełożona, “odwracał on uwagę pracowników od przeprowadzki ludności na Marsa”.
SpaceX oczywiście zaprzecza, twierdząc, że pracownicy przechodzą szkolenia, a znacznej części awarii nie dało się przewidzieć, i przerzucają część odpowiedzialności na swoją kadrę inżynierską, która powinna dochować zasad BHP. Nieoficjalnie mówi się jednak, że przez dwie dekady swojego funkcjonowania pracownicy byli odpowiedzialni za swoją ochronę i to się sprawdzało. Jeden z inżynierów skwitował to stwierdzeniem: “Pozwolimy ci zdecydować, co jest dla ciebie bezpieczne”. Ofiary tego wyścigu Muska i ich rodziny ripostują, że istnieje sposób na wykonywanie niebezpiecznej pracy bez ofiar w ludziach.
Na początku 2023 roku SpaceX zatrudniał 13 tys. osób. Wartość firmy szacowano na 150 mld dolarów. Z dokumentów spółki wynika, że Musk posiada 42 proc. udziałów i 79 proc. głosów w spółce. SpaceX w zeszłym roku prześcignął Boeinga. Firma stała się drugim co do wielkości dostawcą dla NASA.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS