A A+ A++

Arbitrzy ponownie się nie popisali. Nie kumamy za bardzo, jak w dobie VAR można uznać gola ze spalonego, a coś takiego miało miejsce w ostatni weekend. Ponadto nie zostały podyktowane dwa ewidentne karne, a jeden gol został uznany, mimo że akcję zaczął faul zawodnika, którego drużyna zdobyła bramkę.

Zaczynamy od największej wpadki, która jest jednocześnie popisem nieudolności ludzi siedzących w wozie VAR. Spotkanie Raków – Radomiak (3:0) prowadził sędzia Tomasz Musiał. Asystentami VAR byli: Damian Sylwestrzak i Marek Arys. Panowie długo się zastanawiali czy uznać trzecie trafienie gospodarzy autorstwa Johna Yeboaha i niestety podjęli złą decyzję. Uważamy, że nieprzypadkowo w trakcie transmisji z meczu nie zobaczyliśmy klatki z wyznaczeniem linii spalonego w momencie kopnięcia piłki z rzutu wolnego. Panowie albo nie byli w stanie tego zrobić, albo zrobili to źle. W efekcie trafienie z ewidentnego ofsajdu zostało uznane. Dopiero w Lidze+ Extra realizatorzy Canal+ pokazali, że niemiecki pomocnik był na spalonym.Potwierdziło to też telewizje „Houston” Canal+. Naprawdę sprawa ewidentna.

Nie było tak, że decyzje sędziego głównego Tomasza Musiała były tylko złe. Sporo osób domagało się drugiej żółtej kartki dla Pedro Henrique w sytuacji, w której zablokował on ręką strzał Marcina Cebuli. Przed obecnym sezonem nieco zmieniły się wytyczne pod tym względem. Napastnik Radomiaka zrobił wślizg, czyli wykonał tzw. „paradę obronną”, co tutaj jest okolicznością łagodzącą. Jego zamysłem było zablokowanie uderzenia nogą, a nie celowe i świadome zatrzymanie futbolówki ręką. Dlatego też arbiter główny nie pokazał mu drugiej żółtej kartki. Jeszcze w poprzednim sezonie musiałby to zrobić.

Wpadka z uznaniem trzeciego gola Rakowa nie wpłynęła jednak na to, kto ostatecznie wygrał, bo mistrzowie Polski i tak prowadzili 2:0. W naszej klasyfikacji częstochowianie dostają punkcik w rubryce „sędzia pomógł”, a Radomiak w „sędzia zaszkodził”.

Przenosimy się teraz do Grodziska Wielkopolskiego, gdzie sędzia Marcin Szczerbowicz powinien podyktować jednego z najgłupszych karnych w tym sezonie. Otóż w samym narożniku pola karnego – w zupełnie niegroźnej sytuacji – Dawid Szymonowicz z Warty popchnął Patricka Olsena, powodując upadek pomocnika Śląska. Totalnie nieodpowiedzialne zachowanie defensora.

Wydaje się, że arbiter główny przez chwilę konsultował się z asystentami VAR (Pawłem Malcem i Konradem Sapelą), ale ostatecznie nie podjął decyzji o podyktowaniu karnego, co w naszej opinii było błędem. Nie ma tu za bardzo okoliczności łagodzącej. Szymonowicz bezsensownie popchnął przeciwnika i po prostu trzeba było wskazać na „wapno”.

Wynik z boiska ostatecznie ratuje sędziów, bo finalnie Śląsk wygrał z Wartą 1:0. Znowu więc goście dostają punkcik w rubryce „sędzia zaszkodził”, a gospodarze w „sędzia pomógł”.

Kolejna sytuacja jest bardzo podobna do dwóch innych z ostatniej kolejki. Jak już jesteśmy przy spotkaniu Warta – Śląsk, to tam sędzia Szczerbowicz zasłużenie podyktował karnego dla poznaniaków, po tym jak piłkę łokciem zagrał we własnym polu karnym Łukasz Bejger. Inna sprawa, że Kajetan Szmyt nie wykorzystał później „jedenastki”.

Analogicznie było w spotkaniu Puszcza – Ruch (2:2), gdzie łokciem zagrał futbolówkę Szymon Szymański z chorzowskiego zespołu. Ramię tego zawodnika znajdowało się w momencie kontaktu z piłką ponad linią barku i jego ustawienie nie było też naturalne. Sędzia Karol Arys podjął dobrą decyzję, dyktując karnego.

W związku z tymi dwoma sytuacjami powyżej nie wiemy, dlaczego w spotkaniu Piast – Widzew (3:2) goście z Łodzi nie otrzymali karnego. W Gliwicach Grzegorz Tomasiewicz zrobił ruch ręki do piłki (później starał się ją schować) i zablokował w ten sposób dośrodkowanie Jordiego Sancheza. Sędzia Paweł Raczkowski i jego asystenci VAR: Szymon Marciniak i Adam Kupsik nie interweniowali. Dla nas ta akcja jest analogiczna do tych z Grodziska Wielkopolskiego i Krakowa. To powinno być „wapno”.

Jak wiadomo Widzew ostatecznie przegrał 2:3, dlatego w „Niewydrukowanej” zabieramy dwa punkty gliwiczanom, a dodajemy jeden RTS-owi.

Następna kontrowersja też jest dziwna do wytłumaczenia. Chodzi o to, co działo się bezpośrednio przed trzecim golem dla Korony w starciu ze Stalą. Przypominamy, że goście z Kielc wygrali ostatecznie 3:2. Otóż chwilę przed tym jak piłka trafiła do strzelca gola Jakuba Konstantyna, w środku pola doszło do starcia Piotra Malarczyka z Ilją Szkurinem. Oglądaliśmy to kilka razy i dopatrzyliśmy się nawet dwóch fauli (!) stopera Korony. Najpierw dosłownie wskoczył on na białoruskiego napastnika, podpierając się na jego barkach. Jakby tego było mało, to Malarczyk nie trafił w piłkę, bo ta odbiła się od klatki Szkurina. To jednak nie koniec, bo w momencie kiedy zawodnik Stali chciał ruszyć do futbolówki, został pociągnięty za bark przez rywala. Sami zobaczcie.

Nie przekonują nas słowa Adama Lyczmańskiego z Ligi+ Extra, w której ekspert sędziowski Canal+ powiedział, że Szkurin był zbyt apatyczny w tej akcji. Podkreślamy, zawodnik Stali był tu dwa razy faulowany. Pociągnięcie z końcówki zdarzenia widać na ostatnim screenie. Musimy więc poprawić drugi wynik meczu. Korona nie powinna mieć uznanej trzeciej bramki, więc u nas zabieramy jej dwa punkty, a Stal dostaje jeden.

Żeby nie było, że tylko ganimy sędziów. Karol Arys podczas meczu Puszcza – Ruch (2:2) podjął decyzję, której nie zrozumieliśmy w trakcie transmisji. Otóż nakazał powtórzenie „jedenastki”, której gospodarze nie wykorzystali. Byliśmy w szoku, bo bramkarz Niebieskich Michał Buchalik w momencie strzału Marcela Pięczka dotykał linii bramkowej przynajmniej jedną stopą i w prawidłowy sposób obronił karnego. Naruszenie przepisów nastąpiło jednak gdzie indziej. W momencie kiedy Pięczek jeszcze nie kopnął piłki, w polu karnym był już Patryk Sikora. To właśnie później on, po interwencji Buchalika, dobiegł do futbolówki i wybił ją. To było „przedwczesne wbiegnięcie w pole karne zawodnika drużyny broniącej”, więc zgodnie ze sztuką sędzia Arys (zapewne po podpowiedziach kolegów z wozu VAR: Pawła Raczkowskiego i Tomasza Listkiewicza) nakazał powtórzyć karnego, którego na gola zamienił Łukasz Sołowiej. Sytuacja nieoczywista i była trudna do rozczytania w trakcie meczu, dlatego o niej piszemy. Musimy też edukować 😉

Tyle na dziś. Sędziowie i VAR-owcy nie są obecnie w najwyższej formie. Trzeba liczyć na to, że się to poprawi w najbliższych tygodniach. Ciekawe czy tym razem, ktoś trafi do „zamrażarki” i w następnej kolejce posędziuje mecze I ligi. Dobrze by było gdyby sędziowie po swoich pomyłkach odpoczywali dłużej niż tylko tydzień w niższej lidze. To nie jest prawdziwa kara.

Poniżej możecie sprawdzić jak teraz powinna wyglądać tabela Ekstraklasy.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix; grafiki: Canal+/Canal+ Online

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTragiczny w skutkach wypadek w Tryńczy
Następny artykułNiespodzianka w kwalifikacjach olimpijskich. Rywal Polaków na deskach. Miazga