publikacja
2023-10-03 06:00
aktualizacja
2023-10-03 06:32
Po tym, jak we wrześniu Rada Polityki Pieniężnej zszokowała
rynki drastyczną obniżką stóp procentowych, prognozowanie kolejnych posunięć
monetarnych decydentów stało się sportem ekstremalnym.
6 września RPP ni z tego, ni z owego postanowiła
obniżyć stopy procentowe NBP aż o 75 punktów bazowych. Przed tą decyzją ekonomiści
byli podzieleni na dwa obozy. Pierwszy zakładał obniżkę w wymiarze 25 pb.
Drugi stał na stanowisku, że do pierwszego cięcia dojdzie w
październiku. Osobną grupę stanowili ci analitycy, którzy prognozowali obniżki
stóp procentowych, równocześnie uznając je za błędne i niewłaściwe w obliczu
perspektyw utrzymania się inflacji powyżej 2,5-procentowego celu.
Polityka monetarnej nieprzewidywalności
Nauczeni wrześniową lekcją ekonomiści są teraz bardziej ostrożni
w swych przewidywaniach. Teoretycznie rynkowy konsensus zakłada spadek stóp
procentowych o 25 pb. Za taką prognozą przemawia choćby niedawna wypowiedź
prezesa NBP Adama Glapińskiego, według którego po wrześniowym „dostosowaniu” stóp
procentowych „przestrzeń do dalszych obniżek stóp procentowych znacząco
zawęziła się”. Tyle tylko, że ten sam prezes Glapiński jeszcze w lipcu
przekonywał, że NBP jest bankiem konserwatywnym i ewentualne zmiany stóp będą „stopniowe
i maksymalnie po 0,25 pkt. proc.” Po czym bez zapowiedzi oraz sensownego
uzasadnienia RPP obniżyła stopy o 75 pb.
Teraz o zaskoczenie będzie więc znacznie trudniej. Osobiście
nie zdziwi mnie już żadna decyzja Rady Polityki Pieniężnej tej kadencji. Jeśli
zetną stopy znów o 75 pb., to chyba nikt nie powinien być zdziwiony. Cięcie o
sto punktów lub więcej będzie można łatwo zrzucić na karb październikowych wyborów
parlamentarnych. A gdyby RPP zdecydowała się na utrzymanie stóp procentowych
bez zmian, to prezes Glapiński zapewne wszystko wzorcowo uzasadni podczas
czwartkowego wystąpienia publicznego. Jedynie podwyżka kosztów kredytu byłaby
naprawdę niespodziewana.
Reklama
Ćwiartka czy połówka?
Przed październikową decyzją RPP bankowi ekonomiści
podzielili się na dwa obozy. Jeden stawia na obniżką o 25 pb. – W naszej
opinii Rada ponownie obniży stopy, ale w mniejszej skali niż
na ostatnim posiedzeniu, tym razem o 25 pb. Choć, jak wiemy, RPP
lubi zaskakiwać… – napisał ekonomista Banku Pekao.
– Konsensus optuje za obniżką o 25 pb., my obstawiamy śmielszy
ruch w skali 50 pb. – twierdzą ekonomiści mBanku. – Swoją prognozę podpieramy
większym spadkiem inflacji w porównaniu z konsensusem rynkowym we wrześniu oraz
relatywnie stabilną sytuacją złotego – dodają.
Obecnie stopa referencyjna NBP wynosi 6,00%. Rynek
kontraktów FRA zakłada, że trzymiesięczna stopa procentowa za miesiąc wyniesie
5,2%. Implikuje to cięcia w wymiarze ok. 75 pb. w perspektywie najbliższych
miesięcy. W tym roku Rada spotyka się jeszcze w listopadzie i w grudniu.
Zakładając, że na każdym tegorocznym posiedzeniu RPP dojdzie do obniżki stóp
procentowych, to cięcie o 25 pb. w październiku jest absolutnym minimum. Ruch o
50 pb. także nie powinien być zaskoczeniem.
Najpierw trzy szybkie, a potem się zobaczy
Ważniejsze od samej decyzji może się okazać jej uzasadnienie
oraz czwartkowe wystąpienie prezesa NBP Adama Glapińskiego. Istotniejsze od samej
skali jesiennych obniżek są bowiem perspektywy na rok 2024. Otwarte pozostaje
pytanie, jak głęboko Rada chce zejść ze stopami procentowymi. Rynek terminowy
wycenia, że za rok stopy w NBP mogą spaść w okolice 4%. Niemal równo rok temu
ten sam rynek wyceniał, że stopa referencyjna jesienią 2023 roku sięgnie 8%.
Czas pokazał, że oczekiwania te były wtedy mocno przeszacowane. Może się więc
okazać, że również obecne oczekiwania rynku są nieco przesadzone – tym razem w dół.
Problem w tym, że także prognozy dotyczące przyszłej
inflacji są mocno rozstrzelone. Ekonomiści PKO BP niedawno mocno zrewidowali swoje
prognozy i teraz spodziewają się spadku inflacji CPI do 4% już wiosną 2024
roku. We wrześniu inflacja konsumencka wyniosła 8,2% i była najniższa od
listopada 2021 roku. Przez niespełna rok inflacja CPI w Polsce spadła więc o blisko
10 punktów procentowych.
Rzecz w tym, że to
była ta łatwiejsza część dezinflacji. Decydującą rolę odegrały tu efekty
wysokiej bazy sprzed roku połączonej z globalnym spadkiem cen paliw, frachtu
morskiego i żywności. Z czego ten pierwszy czynnik powoli zaczyna działać w
stronę przeciwną (ropa naftowa jest najdroższa od roku). Znacznie trudniej
będzie zdusić krajową presję inflacyjną napędzaną wciąż dwucyfrową nominalną
dynamiką płac oraz proinflacyjną podwyżką płacy minimalnej i transferów
socjalnych (500+ na 800+).
Równocześnie pojawiają się prognozy zakładające
przyspieszenie tempa inflacji w 2024 roku. Oprócz proinflacyjnej polityki rządu
na rzecz wyższej inflacji powinno zadziałać oczekiwane ożywienie gospodarcze,
mocny rynek pracy oraz… obniżki stóp w NBP. Wiele wskazuje na to, że bank
centralny pod kierownictwem prezesa Adama Glapińskiego chciałby widzieć
inflację trwale wyższą od oficjalnego 2,5-procentowego celu. Poza tym parę
punktów procentowych do rocznej dynamiki CPI najprawdopodobniej doda przywrócenie
starej stawki VAT na żywność (podniesienie z 0% do 5%) oraz urynkowienie zamrożonych w tym roku taryf na energię elektryczną dla
gospodarstw domowych.
Jak zwykle nie znamy godziny ogłoszenia decyzji Rady
Polityki Pieniężnej. Polskie władze monetarne potrafią zakomunikować swoją
decyzję zarówno
popołudniu, jak i wczesnym
wieczorem. Wiemy już też, że specyficzna konferencja prasowa prezesa NBP
Adama Glapińskiego rozpocznie się w czwartek o 15:00. W tym okresie można
spodziewać się podwyższonej zmienności na rynku złotego oraz rynku długu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS