Działkowcy z Przylepu jedzą warzywa i owoce rosnące nieopodal składowiska, w którym spaliło się 5 tys. ton niebezpiecznych odpadów. – Nikt im tego nie zabronił. Jak pani jest taka mądra, niech pani im powie, że nie mogą – mówi Jarosław Spławski, prezes ogrodów działkowych. Mieszkańcy pobliskiego Czerwieńska niewiele wiedzą o skażeniu. Uwierzyli rządowej narracji, że zagrożenia nie ma, choć to do nich spływa skażona woda.
W środę raport niezależnych ekspertów, którzy badali skażone tereny po pożarze składowiska w Przylepie, opublikowała Elżbieta Polak. Lubuska marszałek nie wierzyła w informacje przekazywane przez rząd, że niebezpieczeństwa nie ma, a ludziom nic nie grozi. Pożar 5 tys. ton ekstremalnie niebezpiecznych odpadów doprowadził do skażenia terenu w odległości 1,5 km. Badania pokazały, że normy zostały przekroczone nawet kilkanaście tysięcy razy.
Skażenie po pożarze składowiska w Przylepie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS