Gdzie się podział deficyt, czyli jak zmieniały się wielkości w budżecie na 2020 r.
Komisje sejmowe właśnie przystępują do prac nad tegorocznym budżetem. Ustawą, która zakłada, że wydatki wyniosą tyle co dochody. Rząd w oficjalnych komunikatach przedstawia to jako sukces, bo po raz pierwszy po 1989 r. udało się ułożyć projekt budżetu bez deficytu. Ale ekonomiści punktują rządzących, że owo zbilansowanie jest iluzoryczne, bo w całych finansach publicznych mamy mieć dziurę. A to ten wynik jest ważniejszy dla oceny, czy Polsce grożą jakieś napięcia w tej dziedzinie, czy też wszystko jest pod kontrolą.
Żeby odpowiedzieć na pytanie, kto ma rację, trzeba najpierw zrozumieć, czym się różni budżet centralny od finansów publicznych. Budżet to – choć bardzo ważna – ale tylko część finansów państwa. Składają się na nie jeszcze m.in. rozliczenia środków Unii Europejskiej, finanse samorządów, agencji wykonawczych (jak Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości czy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), państwowych osób prawnych (są wśród nich choćby Polski Instytut Ekonomiczny czy Wody Polskie) albo funduszy celowych (Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, Fundusz Solidarnościowy).
zobacz także:
Zarzut stawiany rządowi nie polega na tym, że ułożył projekt, w którym dochody równoważą wydatki, tylko że w trakcie prac nad nim nie zmienił budżetu, mając świadomość, że będzie musiał doliczyć dodatkowe miliardy na wydatki, których pierwotnie nie uwzględnił. Przez co mamy wyraźny rozdźwięk między zerowym bilansem samego budżetu a zwiększającym się deficytem całych finansów państwa. Według najnowszej prognozy dziura ta zwiększyła się do 32,2 mld zł z 17,7 mld zł planowanych we wrześniu.
– Na papierze, w ustawie budżet jest więc zbilansowany, ale w świetle prognoz dla całego sektora finansów trzeba to raczej traktować jako zabieg marketingowy – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Jeszcze bardziej dobitnie wygląda zestawienie zerowego deficytu w budżecie z projekcjami wyniku sektora finansów publicznych policzonym z użyciem metodologii unijnej. Przed kilkoma dniami przytaczał je Marek Rozkrut, partner w firmie doradczej EY i jej główny ekonomis … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS