Rosji udaje się co prawda pozyskiwać półprzewodniki – kluczowe zarówno z punktu widzenia gospodarczego, jak i militarnego – czy urządzenia z zakresu elektroniki użytkowej, ale jest przy tym silnie uzależniona od Chin. Chińskie firmy chętnie wykorzystują wyrwę, jaka powstała na rosyjskim rynku, niemniej gdzieś tam na horyzoncie majaczy nieprzekraczalna linia: Chiny nie zamierzają zwiększać konkurencyjności swojego północnego sąsiada, nie chcą też być objęte zachodnimi sankcjami wtórnymi. Nie wszystko zresztą da się zastąpić chińskim erzacem, np. najbardziej zaawansowane półprzewodniki pozostają na razie poza zasięgiem Państwa Środka.
Rosjanie ratują się do tego importem realizowanym w szarej strefie, zaopatrują się u niesprawdzonych dostawców, nabywają używany sprzęt. Nie byli w stanie przestawić się na własne technologie, mimo putinowskiej obsesji na punkcie cybersuwerenności.
Z miejsca na miejsce
Rosja jak chyba żadne państwo w historii odczuło, czym grozi zależność od innych w zakresie technologii. A koniec tej historii wciąż nie jest napisany, bo sankcje stale pączkują, wdrażane są środki zapobiegające ich omijaniu, a zapasy się kurczą, co szczególnie dobrze widać na przykładzie problemów z internetem mobilnym. Sprzętu ubywa, więc operatorzy przenoszą go z miejsca na miejsce – wsie i mniejsze miasta oddają swoje moce tym dużym.
„Szybki i niedrogi internet mobilny w Rosji prawdopodobnie odejdzie w przeszłość. Ze względu na niszczenie sieci komórkowych Rosja wkrótce osiągnie granice cyfryzacji: będzie to kolejny czynnik, który uderzy w jej gospodarkę i spowolni wzrost” – napisano w niedawnej analizie „Sankcje technologiczne wobec Rosji” wydanej przez think-tank German Council on Foreign Relations.
Rosja zawsze polegała na zachodniej technologii, więc sankcje rozsadzają fundamenty, na których oparto modernizację tego kraju.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS