Lechia Gdańsk na rynku transferowym szuka nowego bramkarza. Na ich celowniku znalazł się Artur Rudko, który w minionym sezonie występował w barwach Lecha Poznań.
I uczciwie trzeba powiedzieć, że był ogromnym flopem transferowym „Kolejorza”. Ukrainiec zagrał tylko w sześciu spotkaniach, choć wielu kibiców zapewne powie, że o sześć za dużo. Z uwagi na fakt, że Rudko w dużej mierze przyczynił się do wyrzucenia poznańskiej drużyny z dwóch pucharów – Ligi Mistrzów i PP.
Mierzący niespełna dwa metry golkiper był tylko wypożyczony z Metalista Charków do Lecha Poznań. I po roku wrócił na Ukrainę. Maciej Słomiński z „Interii” informuje, że 31-latek może znowu zagrać w Polsce, gdyż znalazł się na liście potencjalnych wzmocnień bramki Lechii Gdańsk.
„Biało-zieloni” rozpoczęli sezon I ligi od wyjazdowego zwycięstwa 4:2 z Chrobrym Głogów, a między słupkami stał młody 18-letni Antoni Mikułko, który zebrał pozytywne recenzję za ten debiutancki występ. Jednak wychodzi na to, że Lechia nie chce opierać swojej bramki na młodzieżowcu i szuka wzmocnienia na tej pozycji. Tylko czy Rudko to dobry kandydat na „jedynkę”?
Paolo Uferze i Ralfie Iseneggerze – jeśli to prawda, że chcecie pozyskać Artura Rudko to mam prośbę: nie idźcie tą drogą. Jest tu młody, gniewny Antoni, jeśli nie rzuci się go na głęboką wodę to nie wiadomo czy utonie czy nie. @SportINTERIAhttps://t.co/e4ovIZzWLa
— Magic Slominski (@MaciejSlominski) July 25, 2023
Czytaj więcej o polskiej piłce:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS