A A+ A++

Temat paktu migracyjnego, narzucania przyjmowania przymusowego migrantów, będzie tematem gorącym. Choćby dlatego będzie aktualny i eksploatowany do samych wyborów, zwłaszcza że – jak widać – Unia Europejska zamierza dolewać oliwy do ognia – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog UW dr hab. Bartłomiej Biskup.

wPolityce.pl: Migracja, przymusowa relokacji migrantów – to będą mocne, nośne tematy podczas kampanii przedwyborczej?

Dr hab. Bartłomiej Biskup: Jest duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie. Badania jednoznacznie pokazują, że jest to temat żywy. Na dodatek Polacy dość dobrze się w nim rozeznają. Rozróżniają uchodźców wojennych z Ukrainy i imigrantów zarobkowych z różnych kręgów kulturowych. Dodatkowo mamy swoje doświadczenia z mieszkania w innych krajach i wiemy, co się dzieje.

W związku z powyższym Polacy mają na temat nielegalnej imigracji, możliwego przymusu ich relokacji jasne zdanie i swoje obawy. Boimy się powtórki tego, co stało się w Szwecji czy innych częściach świata. Mamy dystans do odrębności kulturowej, która powoduje wzajemne niezrozumienie i wywołuje różne negatywne zjawiska społeczne.

To również po trosze obawy o rynek pracy. One wynikają raczej z doświadczeń sprzed wielu lat. Obecnie raczej potrzebujemy rąk do pracy. Można wręcz powiedzieć, że nie da się bez migracji dalej rozwijać gospodarki, ale tym tematem należy też jakoś zarządzić.

Z wszystkich powyższych powodów temat paktu migracyjnego, narzucania przyjmowania przymusowego migrantów, będzie tematem gorącym, który wywołuje negatywne przyjęcie Polaków. Choćby dlatego będzie aktualny i eksploatowany do samych wyborów, zwłaszcza że – jak widać – Unia Europejska zamierza dolewać oliwy do ognia.

Opozycja ryzykuje więc wyciągając karty do głosowania albo wstrzymując się od głosu ws. tzw. pakietu migracyjnego?

Trochę ryzykuje, zwłaszcza kiedy – w przeciwieństwie do Polaków – nie pokazuje, że rozróżnia uchodźców i imigrantów, nie wyraża ws. imigrantów i paktu migracyjnego jasnego zdania. Akurat w tej sprawie, i w sytuacji kampanii wyborczej, klarowny przekaz mógłby okazać się bardzo istotny.

Ile więc na tym może stracić opozycja?

Na to gotowej odpowiedzi nie ma. W przekazie ogólnym – to wszystko są obrazy, które w jakiejś mierze się materializują. Nigdy nie wiadomo jednak do końca, które elementy tego całego obrazu zdecydują o np. pójściu lub niepójściu, na wybory, lub zagłosowaniu na kogo innego.

Papież Franciszek gorąco zachęca do przyjmowania migrantów. To także Polaków nie przekona, nie wpłynie na nich?

Ten wpływ się stale zmniejsza. Widzimy spadek zaufania do Kościoła katolickiego, utratę jego autorytetu, spadek liczby wiernych. To, co mówi dziś Kościół, przestaje dla Polaków być superważne, chociaż może być to wykorzystywane jako argument polityczny.

Franciszek mówi: przyjmować, ale asymilować! Inaczej to może być niebezpieczne.

No właśnie. Rzecz w tym, że nie wszyscy to drugie czy trzecie zdanie przeczytają.

rozmawiał Radosław Molenda

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTelus i Nagy: Koalicja ws. ukraińskiego zboża jest konieczna
Następny artykułATP w Halle: Hubert Hurkacz – Tallon Griekspoor. Relacja i wynik na żywo