Rozmowa z Adrianem Czechem – trenerem sekcji zapasów MKS Rokita Brzeg Dolny.
Prowadzona przez Pana sekcja zapasów działa w Brzegu Dolnym od 8 lat. Jakimi osiągnięciami mogą się pochwalić zawodnicy sekcji?
Spośród moich wychowanków największe sukcesy odnieśli Michał Dubowski i moja córka Sara Czech. Michał w październiku 2019 r. wygrał ogólnopolski turniej w Miliczu, w listopadzie, podczas zawodów w Stargardzie, został wicemistrzem Polski młodzików. Niedawno był bezkonkurencyjny również w Wołowie, na międzynarodowym turnieju. Wspólnie z trenerem Robertem Rogalewiczem wiążemy z nim ogromne nadzieje, tylko staramy się mu tego nie okazać, żeby się za bardzo nie spalił. Sara także w zeszłym roku wygrała ogólnopolski turniej w Miliczu. Na mistrzostwach Polski niestety zjadła ją presja. Moim zdaniem – nie ojca, a trenera – mogła zdobyć medal.
Mamy też młodsze grupy wiekowe. Niedawno na turnieju w Wołowie wystawiliśmy 18 zawodników z Brzegu Dolnego i trzeba się pochwalić, że 17 spośród nich stanęło na podium.
Jak dużo trzeba ćwiczyć, żeby coś osiągnąć w tym sporcie?
To zależy od zawodnika, od talentu. Talent to jest 30-40 proc. sukcesu. Ważne są również odpowiedni dobór szkolenia i samo zaangażowanie zawodnika w szkolenie. To nie jest tak, że przychodzi ktoś i on będzie mistrzem Polski. To wychodzi z biegiem czasu i jest zależne od wielu czynników. W formie ciekawostki powiem, że Michał Dubowski, gdy parę lat temu przyszedł do nas na pierwszy trening, ważył 75 kg. Dziś waży tyle samo, a jest o 45 cm wyższy. Michał trenuje od 6 lat, a Sara jest związana z matą od dziecka. Gdy się urodziła, byłem zawodnikiem. Kiedy żona szła do pracy, zabierałem Sarę ze sobą na treningi. Można powiedzieć, że od pieluchy jest na macie. Gdy trochę podrosła, ćwiczyła podstawowe elementy zapasów, akrobatykę, ogólnorozwojowe zajęcia, bo zapasy to nie tylko walka. Zapaśnik musi być bardzo szeroko i ogólnie rozwinięty. Musi być bardzo szybki, bardzo rozciągnięty, bardzo sprytny, bardzo silny i bardzo mądry.
Wydaje się, że powinien też być duży i ciężki.
Niekoniecznie. Istnieją przecież kategorie wagowe i wiekowe. Duży i ciężki zawodnik nie walczy nigdy z małym i lekkim. Ważna jest muskulatura! Zapasy są ciężkim i wymagającym sportem. Tu nie można sobie pozwolić na jakieś lenistwo. Trzeba non stop trenować i przygotowywać się. Z tego biorą się późniejsze sukcesy.
Jak często odbywają się treningi?
Trzy razy w tygodniu. Czasami też prowadzimy indywidualne zajęcia dla zawodników, którzy się przygotowują do jakiegoś turnieju. Jesteśmy z trenerem Rogalewiczem bardzo zadowoleni z dotychczasowych osiągnięć i chcielibyśmy zaprosić wszystkich chętnych na treningi w naszej sekcji. Nie ma czego się bać. Na treningach nikomu nic się nie stanie. Wbrew pozorom, zapasy to jedna z najmniej kontuzjogennych dyscyplin. Drzwi są u nas otwarte. Rodzic przyprowadza dziecko i jeśli chce może się przyglądać treningowi.
Zapasy rozwijają umysł i postawę. Mamy zawodnika, któremu lekarz zabronił uprawiać sportu. Jego ojciec, który był zapaśnikiem, przyprowadził go do nas ponad 2 lata temu na treningi. Gdy w zeszłym roku pojechali na konsultację ortopedyczną, to ortopeda się pytał, na jaką rehabilitację chłopak uczęszczał, że mu się tak kręgosłup umięśnił i wyprostował.
To nie jest tak, że my się tu bijemy. Zapasy to zajęcia ogólnorozwojowe. Zawodnicy się ruszają w różnych płaszczyznach – w parterze, w górze, ćwiczą przewroty, upadania, bieganie i sprinty, a także uczestniczą w bezpiecznych zajęciach siłowych typu gumy, skakanki czy liny.
wm
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS