Dzisiaj, 7 marca (19:45)
Kto pracował w Twitterze, ten się w cyrku nie śmieje – tak z całą pewnością mogliby stwierdzić zatrudnieni w jednej z największych platform społecznościowych na świecie. Ostatnio doszło na niej do chyba najbardziej absurdalnej wymiany zdań pomiędzy pracownikiem, a Elonem Muskiem. Rzeczony facet dowiedział się w ten sposób o… swoim zwolnieniu.
Haraldur Thorleifsson to założyciel agencji cyfrowej Ueno, która została przejęta przez Twittera. Jako pracownik firmy odpowiadał m.in. za ustalanie priorytetów projektowych, szefował rekrutacji na stanowiska projektowe, a w ostatnim czasie dokładał starań, aby udało się zaoszczędzić około pół miliona dolarów na kontrakcie z SaaS.
Mężczyzna niedawno stracił wszelkie dostępy pracownicze, w tym do swojego firmowego komputera. Nie wiedząc, z czego wynika taka sytuacja, postanowił skontaktować się z działem zasobów ludzkich Twittera. Zapytał wprost o swoje zwolnienie, lecz nie udzielono mu żadnych konkretnych informacji. Jak się okazało, nikt tam niczego nie wiedział.
Po napisaniu wielu maili i listów oraz wykonywaniu wielu połączeń telefonicznych (bezskutecznie), postanowił sięgnąć po rozwiązanie ostateczne. Wystosował odpowiednie zapytanie w Twitterowym poście, w którym oznaczył Elona Muska. Liczył, że przy odpowiedniej licznie udostępnień wpisu ten zostanie zauważony przez naczelną gwiazdę całego zamieszania. Nie mylił się.
Musk podjął temat, zaczynając od zebrania kilk … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS