Niemieckie prasa komentuje wypowiedź kanclerza Scholza nt. dostaw myśliwców dla walczącej Ukrainy. „Próbuje moderować dyskusję o odrzutowcach: wszystko zostało już powiedziane, uważa. Jednak reszta kraju zastanawia się nad wszystkim, co nie zostało powiedziane” – czytamy w „DW”.
Licytacja zamiast pomocy
Prasa niemiecka zwraca uwagę na słowa Scholza o tym, że „rozpoczęła się niepotrzebna dyskusja o samolotach wojskowych”.
Główny cel – pomoc Ukrainie, zastąpiły licytacje konkurencji, a na pierwszy plan, zamiast wsparcia „wysuwają się, być może, wewnętrzne motywy polityczne”
— czytamy w „DW”.
Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” dostrzega zmiany w zachowaniu Scholza, a „oczywista irytacja” mało pasuje do starannie pielęgnowanego wizerunku. Człowiek o „kamiennej twarzy”, którego do tej pory trudno było wyprowadzić z równowagi, przestaje być już tak niewzruszony? Taki Scholz pasował przecież części Niemców.
Trzeba przyznać, że sztuczka Scholza jak dotąd się sprawdza: nawet ci, którzy są sceptyczni wobec dostaw broni lub je odrzucają, często czują się przy Scholzu w dobrych rękach
— ocenia „SZ”, pisząc o „skonsternowaniu” niemieckiego szefa rządu.
Wielki za nic
Prasa niemiecka twierdzi, że „Scholz dokonał ostatnio wielu rzeczy naprawdę niebywałych”.
Może przypisać sobie częściową zasługę za to, że wielu Niemców nadal stoi na stanowisku militarnego wsparcia dla Ukrainy, która została najechana przez Rosję i narażona na codzienne zbrodnie wojenne
— pisze gazeta, a on sam powiedział:
Żaden kraj nie wspiera Ukrainy bardziej niż Niemcy.
Niezwykłe „właściwości” Scholza
Prasa niemiecka przypisuje mu także szereg nowych umiejętności.
Scholz ma właściwości pozwalające „stłumić lęki – ale także lęki, które sam wcześniej spotęgował” choćby takie, które mówiły o tym, że dostarczenie określonego typu broni może doprowadzić do eskalacji nuklearnej
— czytamy w „DW”.
Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że „do dziś nikt nie wie, dlaczego dostawa Leoparda 2 ma być dziś mniej ryzykowna niż trzy miesiące temu”
Scholz, w każdym razie, tego nie zdradza
— czytamy w „prasówce” „DW”.
Tabu i czerwone linie
Niemieccy dziennikarze piszą, że Scholz pokazał, że ostatnio często rezygnuje z żelaznych zasad.
Debata o ewentualnej dostawie odrzutowców dla Ukrainy nie może być po prostu zatrzymana za pomocą autorytarnego rozstrzygnięcia kanclerza Olafa Scholza. Wszystko, tak jak w przypadku dotychczasowych dostaw broni, zależy od dalszego przebiegu wojny
— podaje gazeta.
Temat dostaw broni na Ukrainę zdominował także dyskusję w niemieckich mediach lokalnych.
Dostawy broni mogą pomóc w uzmysłowieniu Rosji, że wojna nadal będzie oznaczać bardzo ciężkie straty. Wsparcie ukraińskiej armii musi mieć na celu szybkie wymuszenie na agresorze, by zasiadł do stołu negocjacyjnego, nie pozwalając na to, by konflikt wymknął się spod kontroli
— czytamy w „DW”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Scholz na jednym wdechu: „Żaden kraj nie wspiera Ukrainy bardziej niż Niemcy”; „Nie powinno być licytacją, kto wysyła najwięcej broni”
DW/PAP/wPolityce.pl/mam
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS