– To jest już historia na książkę, minęło 25 lat, odkąd Magda zaczęła grać w tenisa. Były plusy i minusy tego wszystkiego. W ciągu ostatniego roku doszło do przyspieszenia i widzimy tego efekty – mówi ojciec tenisistki, Tomasz Linette.
Magda Linette wygrała z Czeszką Karoliną Pliskovą 6:3, 7:5 i awansowała do półfinału wielkoszlemowego turnieju tenisowego Australian Open. Polka walczy o 9 mln złotych, od których dzielą ją tylko dwa mecze, które musiałaby wygrać. Kolejne spotkanie – z Białorusinką Aryną Sabalenką – w czwartek.
Tomasz Linette: Były chwile zwątpienia
– Były chwile zwątpienia, nie wynikały one z braku wiary w sukcesy, tylko były związane np. z brakiem środków finansowych. Dwa lata temu pojawiła się dosyć poważna kontuzja, która mogła spowodować wyłączenie Magdy z grania na dłuższy czas, a wiadomo, jak wyglądałby ten powrót – wspomina Tomasz Linette.
Jak podkreśla, w sporcie może pojawić się więcej zawodniczek, które osiągają sukcesy w wielu 30 lat. – Świat się zmienił i przygotowanie fizyczne, ogólnorozwojowe jest na takim poziomie, że sądzę, że za kilka lat więcej trzydziestek będzie brać udział w finałach, półfinałach – zauważa Linette.
ZOBACZ: Mirosław Skrzypczyński rezygnuje z funkcji członka zarządu w Polskim Związku Tenisowym
Zapytany o trudności z pozyskiwaniem środków na grę, ojciec tenisistki przyznaje:
– Jeżeli osiągamy sukcesy w wieku 18-20 lat, jest wielokrotnie większa szansa na uzyskanie pieniędzy. Jeżeli te sukcesy idą powoli, krok po kroku i nie ma pewności, że będzie fajny finalny efekt, pozyskiwanie pieniędzy idzie gorzej.
WIDEO: Tomasz Linette w Polsat News
Tomasz Linette wspomina także pierwsze spotkania swojej córki z tenisem.
– Magda chwyciła za rakietę w wieku trzech lat, ale tylko dlatego, że ją kupiliśmy. Byliśmy na turnieju tenisowym w Poznaniu, spodobało jej się, zauważyliśmy, że jest do niej przywiązana – mówi.
– Wróciłem do pracy trenerskiej i zacząłem bawić się z Magdą w tenisa, przez dwa lata, miała wtedy pięć lat. Gdybym starał się narzucać jej treningi, prawdopodobnie skończyłoby się to tak, jak w 99 proc. przypadków, gdy rodzice chcą zachęcić dziecko do gry w tenisa. Inicjatywa wychodziła od niej, to ona przychodziła na korty – dodaje.
Jak mówi, to jest pasja, tego nie można się wyuczyć.
“Nie wchodzić w kompetencje osób, które wiedzą, co robią”
Tomasz Linette podkreśla, że jest z córką w stałym kontakcie, nawet, gdy przebywa ona na turniejach na innych kontynentach.
– Mamy kontakt, ale nie rozmawiamy o meczach. Mówimy o sprawach logistycznych, finansowych, związanych z całą otoczką. Sfera związana z meczami jest pozostawiona do dyspozycji trenerów. Staram się nie wchodzić w kompetencje osób, które wiedzą, co robią – tłumaczy mężczyzna.
– Staram się pokazać, że jesteśmy wszyscy z nią, zawsze jej pomagamy i będziemy to robić, niezależnie od wyników – podsumowuje.
an/Polsat News
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS