Mam 99 lat i dźwigam te dwie dziewiątki w dobrym nastroju – mówi Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska. Zawsze elegancka: koszula zapięta pod szyję, broszka. Pochodzi z Warszawy, ale od jesieni 1945 r. mieszka w Sopocie. Całe życie zawodowe zajmowała się rachunkowością, za czym zbytnio nie przepadała. Na emeryturze zajęła się tym, co naprawdę ją pociąga: zaczęła studiować historię architektury i sztuki, chodzić na wykłady o etyce i psychologii.
– Ja na emeryturze znalazłem bardzo dobrą pracę – mówi Ireneusz Rumas, który ma 90 lat, w Sopocie mieszka od 17. roku życia. Dawniej pracował w narzędziowni w Stoczni Gdańskiej, teraz codziennie rano wstaje, zjada śniadanie, idzie do banku. Pracuje trzy godziny: dba o otoczenie, zamiata alejki, wygrabia liście spod drzew, jak spadnie śnieg – odśnieża. Zawsze uśmiechnięty. – Dorabiam do emerytury, bo niewysoka: 2390 zł. Żona też ma niedużą, więc każda złotówka się przyda. A przy okazji jestem w ruchu – mówi. Nie choruje, nie narzeka. – Czasami tylko mam problem z nogami, skurcze mnie łapią. Poza tym czuję się dobrze. Żona też, no ale ona młoda, ma 74 lata. Pochodzi z Brodnicy. Dobrze, że ją tu kiedyś ściągnąłem, ma szansę długo żyć – mówi Rumas.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS