Trzeba się cofnąć do momentu, kiedy Ali Agca, odsiadujący karę wiezienia za zamach na Jana Pawła II, rozpoczął współpracę z włoskim wymiarem sprawiedliwości. Podawał nazwiska osób, z którymi przygotowywał zamach, ujawniał ważne okoliczności. Mówiąc krótko: zaczął “sypać”. Działo się tak do momentu, kiedy w więzieniu odwiedził go bułgarski “prawnik” – to był moment, kiedy w sprawie zaczął się coraz wyraźniej rysować “bułgarski wątek”, czyli sugestie, że zamach był inspirowany przez służby specjalne tego kraju. Gość Agcy oczywiście nie był żadnym prawnikiem, ale funkcjonariuszem tych służb. Musiał być bardzo przekonujący, bo po rozmowie z nim zamachowiec przestał współpracować ze śledczymi. Mówił potem, że dowiedział się, że jeśli będzie dalej “sypał” – zginie, a jeśli przestanie – szybko wyjdzie z więzienia, ale ktoś inny zaginie. Zaraz potem zaginęła Orlandi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS