Siatkarze Avii Świdnik przegrali wczoraj wyjazdowe spotkanie 1/8 Pucharu Polski z Arką Chełm 0:3 (19:25, 18:25, 20:25). Wszyscy interesujący się siatkówką wiedzą, że Arka to faworyt II ligi i jest bardzo prawdopodobne, że już w przyszłym sezonie żółto-niebiescy będą z nią rywalizować w Tauron 1. Lidze. Mimo wszystko kibice spodziewali się jednak zwycięstwa. Co o wyniku spotkania sądzi trener Witold Chwastyniak?
– W sporcie każdy może wygrać z każdym. Zwłaszcza wtedy, kiedy ma świetny dzień, a przeciwnik nieco słabszy. Po meczu chłopcy z Chełma sami byli zdziwieni, że zagrali tak rewelacyjne spotkanie. Znakomitej postawy Arki nie przypisywałbym jednak tylko „fartowi”. Pamiętajmy, że przy spotkaniu w przeciwnikiem z wyższej ligi, do normalnej mocy dodajemy jeszcze ze 20 procent wynikających z dodatkowej motywacji i ambicji. Poza tym, nie chcę, żeby zabrzmiało to jak usprawiedliwienie, ale Arka, pod względem składu i budżetu jest drużyną drugoligową tylko z nazwy. Wielu pierwszoligowych trenerów chciałoby mieć u siebie niektóre nazwiska grające w Chełmie, a poziom siatkówki prezentowany przez Arkę, na moje oko, mógłby dać jej miejsce nawet w pierwszej ósemce Tauron 1. Ligi. Przed środowym meczem ostrzegałem, że Arka w pełnym składzie i dyspozycji jest u siebie bardzo trudna do pokonania. Świadczy o tym wcześniejsza wygrana z Gwardią Wrocław, która nie kryje przecież plusligowych aspiracji. Chełmianie popełnili wczoraj małą ilość błędów własnych. Rzadko zdarza się, żeby zespół miał więcej asów z zagrywki niż zepsutych zagrań. My natomiast nie zrobiliśmy im tym elementem żadnej krzywdy. Myślę, że przede wszystkim to zdecydowało o wyniku spotkania. Powiedzenie siatkarskie mówi: nie zagrywasz, nie wygrywasz. Oczywiście szkoda tego meczu, głównie dlatego, że kibice byli spragnieni widoku Jastrzębskiego Węgla w Świdniku. Podsumowując, dostaliśmy prztyczka w nos i z pokorą go przyjmujemy. Podsumowaliśmy wczorajszy mecz w szatni, ale teraz zapominamy o nim i skupiamy się na przygotowaniach do kolejnych spotkań ligowych.
– Duża część składu Avii boryka się z problemami zdrowotnymi. Czy zdążą wrócić do pełnej dyspozycji przed pojedynkiem z Visłą Bydgoszcz?
- Rzeczywiście mamy sporo kłopotów kadrowych. Mateusz Łysikowski powoli wraca do formy, chociaż na razie nadaje się tylko do gry w defensywie. Sebastiana Matuli nie ma w składzie, więc Łukasz Walawender został sam na pozycji. Podczas wczorajszego meczu powinien usiąść na chwilę na ławce i przyjrzeć się z boku jak wygląda gra, ale nie było kim go zastąpić. Mateusz Rećko wyleczył kontuzję, jednak wczoraj miał siły tylko na jednego seta. Wśród rekonwalescentów są jeszcze Kamil Kosiba i Kuba Guz. Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będziemy już w optymalnym składzie, przez co poprawi się jakość treningów, zwiększy poziom rywalizacji między zawodnikami.
– W komentarzach pod relacją z meczu z Arką jeden z internautów napisał: Liga jest ważniejsza od pucharu. Nie przejmujemy się, jedziemy dalej. Ile prawdy jest w tej opinii?
– Trochę jest, chociaż zawsze podkreślam, że każdy mecz jest ważny. Zespół był przygotowywany głównie do ligi. Powiem szczerze, że gdybym trochę wcześniej wiedział, jaka będzie tegoroczna formuła rozgrywek pucharowych, pewnie byśmy do niech nie przystąpili, podobnie jak większość zespołów pierwszoligowych. W zeszłym roku trafiało się od razu na plusligowców. Teraz, wspinając się po drabince naszej części rozgrywek pucharowych, trzeba było zagrać minimum trzy mecze i w dodatku daleko jeździć. Spotkania miały w naszej intencji ogrywać zawodników rzadziej występujących na ligowych parkietach. Na początku faktycznie tak było, ale w Chełmie trzeba było już skorzystać z każdego zdrowego chłopaka. Patrząc na sytuację trzeźwo, i tak Pucharu Polski raczej byśmy nie zdobyli. Po Jastrzębskim Węglu trzeba byłoby pokonać jeszcze Resovię i pewnie Zaksę Kędzierzyn. Zatem dużo grania z wymagającymi przeciwnikami, a nie mamy wystarczająco szerokiej kadry, żeby na tak wysokim poziomie walczyć jednocześnie w pucharze i lidze. Tych, którzy koniecznie chcieli zobaczyć Jastrzębie pocieszę, że w mojej opinii jeszcze nie raz w przyszłości przyjedzie ono do Świdnika i że kibice będą mogli oglądać całą PlusLigę, czego im i sobie życzę.
– Tymczasem 21 stycznia czeka Avię bardzo trudne spotkanie z Visłą Bydgoszcz. Czy po doświadczeniach z Chełma ma Pan zamiar zmodyfikować sposób przygotowań zespołu do tego meczu?
– Rzeczywiście trudne, choćby dlatego, że po powrocie Avii do 1 ligi, czyli od trzech sezonów, nie udało nam jeszcze ani razu z nimi wygrać. Czas na przełamanie mentalne, tym bardziej że u siebie przegraliśmy z nimi 1:3, czyli za zero punktu. Do tego meczu przygotowujemy się praktycznie już od pojedynku ze Spałą i nie czas teraz na rewolucje. Dla mnie osobiście jest to również spore wyzwanie, ponieważ Michał Masny bardzo rotuje składem, który ma wyjątkowo szeroki, więc muszę rozpisać przed meczem każdego z czternastu zawodników. Jeżeli uda nam się zatrzymać dwóch liderów, czyli Damiana Wierzbickiego i Macieja Krysiaka, jest szansa na przywiezienie z Bydgoszczy punktów.
fot. CHKS Arka Chełm
Last modified: 12 stycznia, 2023
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS