Na środowej sesji widać było wysoki apetyt na ryzyko. W konsekwencji giełdy w USA oraz Europie ponownie zyskały. Wzrosty na Wall Street były większe od tych na Starym Kontynencie. Nasdaq zamknął dzień z zyskiem na poziomie 1,76 proc. a DAX kontynuował dobrą passę rozpoczętą wraz z nadejściem nowego roku i urósł o kolejne 1,17 proc. Rentowność amerykańskiego długu „wspinała się” na wyższe poziomy a dolar znajdował się wciąż w krótkoterminowej konsolidacji. Inwestorzy czekają na dzisiejszy odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych.
Ostatnie dwa odczyty – za październik oraz listopad – wywołały pozytywne reakcje rynku, po których akcje rosły a dolar tracił na wartości. Rynek chce otrzymać kolejną optymistyczną wiadomość, bo do tego został przyzwyczajony w ostatnich miesiącach. Dlatego też uważam, że poprzeczka została ustawiona wysoko, co rodzi ryzyko pewnego rozczarowania.
Para EUR/USD czeka na impuls do „wyjścia” powyżej poziom 1,0760. Kluczowy wydaje się także okrągły pułap 1,08 – gdzie przebiegają dołki z marca oraz szczyt z maja 2022 rok. Przypomnijmy, że październikowy odczyt spowodował, że notowania głównej pary walutowej zdecydowanie pokonały poziomu parytetu a na kolejnej sesji kurs znajdował się już ponad 3,5 figury wyżej. Listopadowy wynik zaprezentowany 13 grudnia również osłabił USD, ale zmienność nie była już tak imponująca a w kolejnych dniach po publikacji notowania w dużej części skorygowały ruch na północ. Teraz znajdujemy się pod horyzontalnym oporem. Na interwale tygodniowym od dłuższego czasu „malują się” na wykresie prawie same wzrostowe świece (z kilkoma wyjątkami), co również skłania zakładać, że znajdujemy się blisko momentu rozpoczęcia korekty technicznej.
Rynek przestał być wrażliwy na słowa poszczególnych przedstawicieli Fed-u. Po ostatnich jastrzębich wypowiedziach Mary Daly oraz Raphaela Bostica nie widać było większej reakcji. Jedynie Powell nie mówiąc nic konkretnego w Sztokholmie w pewnym stopniu zadowolił Wall Street. Również bez echa przeszły wczorajsze słowa Susan Collins, która zakomunikowała, że jest skłonna podnieść stopy procentowe o ćwierć punktu procentowego na najbliższym posiedzeniu Fed 1 lutego. Dodała również, że “powolne dostosowywanie daje więcej czasu na ocenę przychodzących danych przed podjęciem każdej decyzji. Mniejsze zmiany dają nam większą elastyczność.” Collins opowiedziała się również za podniesieniem stóp procentowych do poziomu nieco powyżej 5 proc. w tym roku, potencjalnie w trzech ruchach o ćwierć punktu procentowego, a następnie utrzymaniem ich do końca roku.
Przedstawiciele Rezerwy Federalnej nie są jak na razie w stanie przekonać rynku, że restrykcyjna polityka monetarna będzie obowiązywać przez dłuższy czas i wciąż widać, że kontrakty futures na przyszłą stopę procentową w USA wyceniają obniżki kosztu pieniądza w II połowie roku – co jest uzasadniane jako możliwa odpowiedź banku centralnego na pogłębiającą się recesję. Fed dostrzega spadek inflacji, ale nie widzi w tym powodu, by uznać, że presja cenowa rzeczywiście trwale spada. Wciąż bowiem rynek pracy jest bardzo silny, choć wzrost płac nieco wyhamował.
Dzisiejsze dane będą prawdopodobnie kluczem do kolejne decyzji Fed-u w sprawie stóp procentowych, która zapadnie 1 lutego. Rozwój inflacji w przyszłości wciąż jest tematem obarczonym dużym ryzykiem niepewności, co jest odzwierciedlone sporą rozbieżnością między oczekiwaniami rynku oraz Rezerwy Federalnej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS