W 2020 roku oraz w pierwszej połowie 2021 zgodnie z zaleceniami WHO praktycznie zakazano możliwości organizowania imprez masowych w Polsce. Od czerwca branża znów może otworzyć się na publiczność, jednak blisko 1,5 roku ograniczonej działalności spowodowało, że dla wielu przedsiębiorców straty będą nie do odrobienia i kolejny rok zakończą na minusie.
W marcu 2020 roku większość gałęzi gospodarki została zamrożona przez polski rząd w obawie przed rozwojem pandemii w Polsce i Europie. Praktycznie z dnia na dzień zakazano organizowania wydarzeń masowych, a większa część społeczeństwa w obawie przed zakażeniem unikała kontaktów z innymi. Od stycznia do września 2020 liczba firm eventowych, które musiały zawiesić działalność, wzrosła o blisko 20 proc w porównaniu do roku 2019. Gdy w okresie wakacji zdecydowano się znieść część obostrzeń, a branży udało się złapać oddech, zaraz potem w kraju pojawiła się druga fala zachorowań. W październiku zakazano organizowania imprez z udziałem publiczności – regulacja utrzymała się w mocy aż do 4 czerwca 2021. Finalnie, statystyki GUS podają, że w minionym roku zorganizowano aż o 89,5 proc. mniej imprez artystyczno-rozrywkowych niż w 2019 roku. Czy ponowne otwarcie dla branży eventowej oznacza pełną ulgę?
Branża ma 74 mln zł długu
O ile Polacy z łatwością mogli dostrzec problemy sektorów HoReCa lub transportu, ponieważ wiele lokali gastronomicznych zamykało się (dane mówią o 7-8 tys. przypadkach upadłości), a środki komunikacji świeciły pustkami, o tyle problemy branży rozrywkowej były trudniejsze do dostrzeżenia. A jak przekonują eksperci, to właśnie ten sektor jest jednym z najbardziej dotkniętych przez liczne lockdowny. Potwierdzają to statystyki BIG InfoMonitor i BIK, według których zaległości finansowe branży eventowej wzrosły o 28 proc. w marcu 2021 w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.
– Jeśli zsumujemy zaległości finansowe sektora eventowego, czyli artystów, organizatorów kongresów i targów oraz firm cateringowych, okazuje się, że w marcu br. posiadali oni aż 74 mln zł długu – mówi Jan Enno Einfeld, Dyrektor Zarządzający Finiata Group. – Nie jest to kwota, którą uda się szybko odrobić, szczególnie gdy branża wciąż nie działa w pełni i ograniczają ją restrykcje sanitarno-epidemiologiczne. Dobiegają do nas głosy z rynku, według których obecnie obowiązujące wytyczne rządu sprawiły, że część imprez stała się nierentowna lub zbyt skomplikowana logistycznie.
W 2020 roku odnotowano duży procentowy udział firm z sektora eventowego w rządowych programach wsparcia. Mimo to otrzymane środki pozwoliły na pokrycie zaledwie 28 proc. strat. Nie dziwi więc fakt, że aż 38 proc. firm z branży rozważało zawieszenie lub zamknięcie działalności w 2021 roku.
Problemy sektora imprez masowych odbijają się na stanie całej polskiej gospodarki. Przed pojawieniem się pandemii branża eventowa generowała 1,5 proc. PKB i zapewniała ok. 220 tys. miejsc pracy. Według statystyk GUS w Polsce organizowanych było średnio 7,2 tys. imprez masowych rocznie, a wartość tego sektora wynosiła blisko 3 mld zł. W 2020 r. większość imprez masowych stanowiły wydarzenia sportowe (75,8 proc. ogólnej liczby imprez masowych). W porównaniu z 2019 r. liczba imprez masowych zorganizowanych w obiektach zamkniętych spadła ponad 3-krotnie, a na terenie otwartym – ponad 8-krotnie. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy liczą, że nowe otwarcie dla ich branży oraz program szczepień pozwoli im przede wszystkim na uratowanie płynności finansowej oraz utrzymanie się na rynku. Na zyski większość z nich będzie musiała czekać do przyszłego roku.
Czy czwarta fala dobije branżę?
Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) ostrzega przed kolejną falą pandemii COVID-19, która miałaby pojawić się pod koniec lata. Wszystkiemu winny jest wariant Delta, który już teraz wstrzymał plany Izraela na otwarcie granic dla zagranicznych turystów, a tamtejszy rząd zastanawia się nad zwolnieniem tempa odmrażania gospodarki. Według danych GUS, ponad 95 proc. uczestników imprez masowych w 2020 roku wzięło udział w imprezach odpłatnych. Obecnie branża artystyczno-rozrywkowa zaczyna zarabiać na sprzedaży biletów na wydarzenia zaplanowane na najbliższą jesień i wiosnę 2022. W przypadku ponownego zamrożenia sektora eventowego, część firm może nie udźwignąć kosztów zwracania środków klientom za zakupione wejściówki.
– Niewątpliwie po tak długim okresie zamknięcia wielu sektorów nikt – ani konsumenci, ani przedsiębiorcy – nie chce ponownego lockdownu. Tym bardziej, że wiele firm nie dysponuje już środkami, które mógłby zabezpieczyć ich przed kolejnymi przerwami w działaniu – dodaje Jan Enno Einfeld. – Minione 1,5 roku pokazało wielu firmom, jak ważne jest zachowanie płynności finansowej. Dla części branż lato będzie kluczowe nie tylko dla odrobienia strat, ale zachowania środków na ewentualny lockdown w trakcie jesieni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS