A A+ A++
Publicystyka 16 listopada 2019, 11:30

autor: Draug

Gracz, fantasta, bibliotekarz. Entuzjasta dobrych opowieści, intensywnych strzelanin i samochodówek.

Andrzej Sapkowski lubi sobie chlapnąć. Przez niewyparzony język ojcu wiedźmina przypina się łatkę zadufanego w sobie, aroganckiego megalomana – ale czy słusznie? Może w istocie jest to niezrozumiany wieszcz? A może oba wnioski są prawdziwe? Albo żaden?

UWAGA!

Po jednym rzucie oka może się wydać, że artykuł ma kąśliwy, zaczepny charakter – ale pragnę zawczasu podkreślić, że nie takie założenie przyświecało mi przy jego pisaniu. I chciałbym w tym miejscu zaapelować do wszystkich, którzy już szykują się do komentowania tekstu.

W tym roku Andrzej Sapkowski przeżył – i niewątpliwie nadal przeżywa – osobistą tragedię, jaką była śmierć jego syna Krzysztofa. Uszanujmy to, proszę, i weźmy na to poprawkę. Zwłaszcza przed napisaniem kąśliwego komentarza.

P.S. Pogrubienia w cytatach zostały naniesione przez redakcję.

Dzień dobry Państwu. Nazywam się Draug i jestem sapkologiem… Hmm, nie, to chyba nie brzmi najlepiej… Nazywam się Draug i jestem AS-ologiem… Jeszcze gorzej… A może spróbować wyrazić to per analogiam do „tolkienistów”… Nazywam się Draug i jestem… sapkistą? Ech, zaraza…

No dobrze, zacznijmy inaczej. Nazywam się Draug i lubię Andrzeja Sapkowskiego. Rzeczywiście go lubię. Prawdę rzekłszy, lubię go tak bardzo, że z uwagą śledzę wszystko, co AS publicznie wygłasza, nie mówiąc już o wszystkim, co wychodzi (wychodziło?) spod jego pióra. Powiem więcej – nie sądzę, by ktokolwiek robił to równie uważnie jak ja. Wątpię, by ktokolwiek osiągnął równie głębokie zrozumienie myśli i słów Mistrza. Powiadacie, że tak się nie godzi, że to mało skromnie tak o sobie mówić? Pozwólcie, że zacytuję słowa samego AS-a:

Skromność jest chorobą, którą da się leczyć.

2014, spotkanie autorskie na Dniach Fantastyki

„Coś sprawia, że postanawiają [czytelnicy – przyp. red.] zagłosować właśnie na mnie [mowa o nominacji do nagrody im. Janusza Zajdla – przyp. red.] – chciałbym wierzyć, że dzięki jakości tego, co piszę, lub chociaż przez moją ujmującą osobowość konwentową”. (2003; fot. Szymon Sokół / Creative Commons)

Oczywiście to był żart. Ma się rozumieć, że nie śmiem porównywać się z Mistrzem. Kimże jestem – ja, pyłek marny, redaktorzyna od siedmiu boleści – by stawać obok autora „literackiego fenomenu lat dziewięćdziesiątych”, króla polskiej fantasy, laureata Paszportu „Polityki”, pięciokrotnego zdobywcy nagrody im. Janusza Zajdla, najczęściej tłumaczonego rodzimego pisarza fantastyki (zaraz po Lemie) et cetera, et cetera?

Niemniej – jako rzeczony sapk… chciałem rzec: człowiek, który lubi Andrzeja Sapkowskiego – czuję się na siłach, by zmierzyć się z literacką legendą. To jest – by przedstawić Wam opowieść o AS-ie, snutą głównie z użyciem jego cytatów. Gawędziarz jest bowiem z AS-a niezrównany, a z jego wypowiedzi tak obficie wylewają się barwne – a przy tym celne i nierzadko pikantne – krotochwile, aforyzmy czy paralele, że nic, tylko zebrać je zusammen do kupy i wydać w kompaktowej książeczce, którą można by postawić na jednej półce razem ze Złotymi myślami imć Zagłoby. Poza tym czyje słowa mogłyby nakreślić bliższy prawdzie wizerunek Andrzeja Sapkowskiego niż jego własne?

Gwoli ścisłości

Wśród cytatów zamieszczonych w tekście nie ma żadnego, który pochodziłby z prozy Andrzeja Sapkowskiego. W artykule chciałem nakreślić sylwetkę samego pisarza – a jego twórczość nijak nie pomogłaby mi w tym przedsięwzięciu. Dlaczego? Niechaj wyjaśnią to słowa samego AS-a:

„Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie”.

Droga na growe „salony”

J.D.: Przez swoich fanów nazywany jest pan pieszczotliwie „Sapkiem” – podoba się to panu?

A.S.: Nie. Ale co mam zrobić?

2004, wywiad dla Empik News

Andrzej Sapkowski oczywiście nic z tym nie może zrobić – ale skoro tego nie lubi, to my możemy przynajmniej w tekście nie nazywać go „Sapkiem”. Może ta maleńka grzeczność ustrzeże nas przed brzydkim słowem, które mogłoby wyrwać się z ust AS-a, gdyby ów zobaczył niniejszy artykulik?

– Czy chciałby pan, żeby powstała adaptacja wiedźmińskich książek na miarę Gry o tron? – [wyjątkowo posępnym tonem – przyp. red.] Tak. (2016) - Andrzej Sapkowski o sobie, grach i kosmosie – cytaty mistrza gier wideo - dokument - 2019-11-16

– Czy chciałby pan, żeby powstała adaptacja wiedźmińskich książek na miarę Gry o tron? – [wyjątkowo posępnym tonem – przyp. red.] Tak. (2016)

Co mnie pchnęło do przygotowania takiego opracowania? Jeśli uprzedzicie odpowiedź, mówiąc, że pchnęły mnie niewątpliwie gry z serii Wiedźmin – będziecie mieć słuszność, ale tylko pośrednio. Bezpośrednim impulsem była niedawna wizyta Andrzeja Sapkowskiego na włoskim konwencie Lucca Comics & Games 2019, podczas której padły słynne już słowa:

Jestem mistrzem gier wideo… Ale nie grałem w nie.

To już kolejna wypowiedź, która odbiła się głośnym echem w społeczności graczy, wywołując u jednych wybuchy gromkiego śmiechu, a w innych wzbudzając agresję. Śmiem twierdzić, że w obu wypadkach reakcje były przesadne, bo AS, jak to często u niego bywa, wyraził się mało precyzyjnie i przez to został zrozumiany… może nie źle – ale gorzej, niż mógł zostać.

Nazywając siebie mistrzem gier, Sapkowski oczywiście nie próbował dać do zrozumienia, że wbił czterysta „platyn”, a Dark Souls przeszedł jedną ręką i z zawiązanymi oczami. Jego słowa odnosiły się wyłącznie do serii Wiedźmin, a „mistrz” w tym kontekście oznaczał osobę, która naucza i wskazuje drogę. Osobę, bez której owa seria nigdy by nie powstała – bo przecież nie powstałaby, gdyby nie istniały książki, z których studio CD Projekt RED mogło czerpać, tworząc swoje gry. Ot, i wszystko. Dużo hałasu o nic.

Oczywiście Sapkowski zalazł za skórę graczom sporo wcześniej – i nie każdą jego wypowiedź da się w podobny sposób wyprostować. Za symboliczny początek tej podjazdowej wojenki można uznać konwent Polcon 2016. Wtedy to, podczas uroczystego (bo jubileuszowego) spotkania autorskiego, pisarz rzucił niewinne w zamyśle, a brzemienne w skutki słowa:

Znam parę osób, które w tę grę [Wiedźmina – przyp. red.] grały… ale niewiele takich osób znam. Obracam się raczej wśród ludzi inteligentnych.

Wielu nie dostrzegło w tej wypowiedzi żartu – żartu, przyznam, niewybrednego, ale w istocie nieodbiegającego od tych, którymi Andrzej Sapkowski wcześniej w równie niezobowiązujący sposób uraczył mnóstwo innych osób czy środowisk – a wśród tych, którzy dostrzegli, i tak niejeden zachował urazę. To skłoniło graczy, by wsiąść na pisarza również za jego wcześniejsze słowa wygłoszone na tym samym konwencie, w których bez entuzjazmu (delikatnie mówiąc) wyrażał się o wpływie gier na swój dorobek literacki:

Zaczęły się szerzyć [teorie – przyp. red.] – nie wiem, kto je lansował; podejrzewam, że sam CD Projekt – że gdyby nie gra, to ja bym nie zobaczył w życiu przekładu [„sagi” o wiedźminie – przyp. red.] w zachodniej Europie. Gówno prawda. Wszystkie moje przekłady były dużo wcześniej niż gra. Wszystkie. I to gra wykorzystała moją popularność, a nie ja wykorzystałem popularność gry. Taka jest prawda.

Druga sprawa: gra narobiła mi mnóstwo smrodu i gówna – przez to, że zaczęli mi zagraniczni wydawcy używać grafiki z gry na okładki. No i ludzie odrzucali książkę, mówiąc, że to nie jest nowe, że to jest game-related – typu książka napisana do gry […] Musiałem toczyć pełną wojnę, żeby udowadniać, kto był pierwszy. Czyli gra mnóstwo napsuła koniunktury. Mnóstwo.

Zwłaszcza kwestia tego, kto zyskał na czyjej popularności, sprowokowała zażarte dyskusje w sieci, dzieląc graczy i czytelników na bratobójcze fronty. Co zabawne, Andrzej Sapkowski zgłaszał dokładnie takie same pretensje pod adresem gier już cztery lata wcześniej, w wywiadzie dla polskiego Eurogamera – tyle że wtedy obyło się bez smrodu i… reszty. Zabrakło też żartów z graczy i pewnie dlatego uszło mu to płazem.

– Co pana skłoniło do napisania opowiadania Wiedźmin? – Jak to co? Honorarium. (2014) - Andrzej Sapkowski o sobie, grach i kosmosie – cytaty mistrza gier wideo - dokument - 2019-11-16

– Co pana skłoniło do napisania opowiadania Wiedźmin? – Jak to co? Honorarium. (2014)

W każdym razie burza wokół słów pisarza dotarła aż na Wyspy Brytyjskie, gdzie Eurogamer – tym razem macierzysty oddział serwisu – postanowił wziąć Sapkowskiego na spytki, korzystając z jego wizyty w Londynie na początku 2017 roku.

„Nie jest tak, że ich [gier – przyp. red.] nie lubię, że nimi pogardzam. […] Po prostu nie gram w nie! Ale nie mam nic przeciwko grom, nie mam nic przeciwko graczom. Nic”.

AS posypał również głowę popiołem, odsłaniając kulisy nawiązania współpracy z CD Projektem RED – dawno, dawno temu, w 2002 roku, gdy siedziba studia jeszcze mieściła się w Łodzi, tak jak i dom pisarza.

Byłem na tyle głupi, by sprzedać im prawa do całości [swojej twórczości – przyp. red.]. Zaoferowali mi procent od swoich zysków. Powiedziałem: „Nie, nie będzie żadnych zysków – dajcie mi pieniądze z góry! Całą kwotę”. To było głupie. Byłem głupi na tyle, by zostawić wszystko w ich rękach, bo nie wierzyłem w ich sukces. Ale kto był w stanie przewidzieć ich sukces? Ja nie byłem”.

Jesteście ciekawi szczegółów w kwestii tego, jak prawa do „egranizacji” wiedźmińskiego siedmioksięgu trafiły w ręce CD Projektu RED? Przeczytajcie artykuł UV-a na ten temat:

  1. „Dajcie mi pieniądze z góry” – jak Sapkowski sprzedał prawa do Wiedźmina

W rozmowie z brytyjskim Eurogamerem nie zabrakło też ciepłych słów pod adresem „Redów”:

Gra jest zrobiona bardzo dobrze i zasługują na wszelkie beneficja, jakie z niej mają. Zasługują na nie. Gra jest bardzo dobra, dobrze zrobiona, dobrze.

„Jeśli książka się nie sprzedaje, to nie znaczy, że jest arcydziełem przerastającym czytelnika. To znaczy, że jest gówno warta”. (2005) - Andrzej Sapkowski o sobie, grach i kosmosie – cytaty mistrza gier wideo - dokument - 2019-11-16

„Jeśli książka się nie sprzedaje, to nie znaczy, że jest arcydziełem przerastającym czytelnika. To znaczy, że jest gówno warta”. (2005)

Najwyraźniej zamieszanie, jakie spowodował na owym nieszczęsnym Polconie, szybko zaczęło ciążyć Sapkowskiemu. Dało się to zauważyć jeszcze wyraźniej w 2018 roku, gdy organizatorzy Warsaw Book Show ponownie zapytali literata o jego stosunek do gier. Mimo że w rozmowie z polskimi dziennikarzami czy fanami jest on zwykle bardziej szorstki niż za granicą, tym razem udzielił już mniej niedbałej – i emocjonalnej – odpowiedzi:

Chciałbym – może nareszcie – być dobrze zrozumiany, i to zanim moja wypowiedź na temat gier wywoła kolejny gównosztorm w sieci. Gra bazowana na książce może być wspaniałą grą, robić wśród graczy furorę – jak robi ją The Witcher. Komiks na podstawie literatury może być number one wśród komiksów. Film z opartym na książce scenariuszem może być porywającym hitem box office’u. Jeśli tak jest, pierwszy docenię, oddam honor, zdejmę kapelusz.

Ale nic nie zmieni faktu, że są to wyłącznie adaptacje utworów literackich na inne media – z akcentem na „inne”. Adaptacje obciążone wszystkimi wadami adaptacji. Nie można stawiać książki i jej adaptacji na tym samym poziomie, porównywać ich i łączyć, bo są to rzeczy nieporównywalne i nie do połączenia.

Tak czy inaczej Sapkowskiemu koniec końców nie udało się odzyskać szacunku graczy i złagodzić ich niechęci. Choć był już na dobrej drodze, pogrzebał szanse na zakopanie topora wojennego, gdy jesienią 2018 roku gruchnęła wieść – niby grom z jasnego nieba – że pisarz żąda od CD Projektu zaległego rzekomo wynagrodzenia w wysokości 60 milionów złotych. Nie będę tutaj roztrząsał tej sprawy ani jej rozsądzał. Kto jest ciekaw, niech zajrzy do naszego artykułu, w którym roszczenia pisarza na czynniki pierwsze rozłożył zaprzyjaźniony z nami prawnik:

  1. Czy Andrzej Sapkowski ma szansę na 60 mln zł od CD Projektu? Analiza

Ja w tym miejscu przytoczę jedynie komentarz na temat owej afery, który padł z ust AS-a kilka tygodni temu, podczas wspomnianego już konwentu Lucca Comics & Games:

Mogę tylko powiedzieć, że cała ta rzecz jest już poza moją kontrolą. Stała się zbyt wielka. Dodam też, że obecnie, na tym etapie mojej kariery, pieniądze już nic dla mnie nie znaczą.

Cóż… albo rzeczony etap kariery zaczął się bardzo niedawno, już po wypłynięciu sprawy owych feralnych 60 milionów, albo… nie byłby to pierwszy raz, gdy ojciec wiedźmina ździebko gubi się w zeznaniach. Ale zostawmy już ten wątek. Zwłaszcza że nagły brak zainteresowania pieniędzmi może mieć związek ze wspomnianą na początku tekstu osobistą tragedią pisarza.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMoto Pasja łączy ludzi
Następny artykułTrwa obława na mężczyznę, który uciekł policji z komisariatu