W nowym epizodzie serial The Last of Us buduje przekonujące więzi między postaciami, a przy tym oferuje bardzo dobre tempo akcji. Jeśli komuś – podobnie jak mnie – brakowało emocji, to tym razem będzie usatysfakcjonowany. Otrzymujemy ich bowiem pełen pakiet.
Źrodło fot. The Last of Us, twórcy: Neil Druckmann, Craig Mazin, HBO MAX 2023
i
Tego właśnie oczekiwałem! Piąty odcinek The Last of Us wyjaśnia parę kwestii, tworzy naturalne relacje i w odpowiednim momencie zwiększa tempo. Mimo że nie dostajemy żadnych fabularnych niespodzianek, to emocji nie brakuje, zwłaszcza że posępny postapokaliptyczny świat wyciąga swoje łapska po najmłodszych.
Okrężną drogą, ale do mocnego meritum
W The Last of Us przyjęto ciekawy sposób narracji. Mianowicie – serial ewidentnie lubi zbaczać z głównej trasy, żeby zaprezentować losy pobocznych postaci. Za nic też ma chronologię. Wcześniej zaskoczył romansem, który trzeba uznać za dodatkowy, nieobowiązkowy przystanek (w growym żargonie – niczym DLC), a teraz też na chwilę się cofnął, żeby dopowiedzieć pewne wątki.
Taka forma prezentacji treści tutaj się sprawdziła. Produkcja HBO odwołuje się do obejrzanych już fragmentów, czym wymusza na widzu uwagę – musimy przecież połączyć kropki, aby zrozumieć sytuację panującą w Kansas City. Nie szczędzi się nam drastycznych fragmentów, więc świat nabiera bardzo ponurych barw. Stajemy też przed szansą na zrozumienie postaci Kathleen i tego, dlaczego została liderką. Obecnie kreacja tej bohaterki ma więcej sensu – kupuję ją, chociaż przyjęta forma trochę utrudniła docenienie przywódczyni buntowniczego ruchu.
Recenzowany odcinek przedstawia mocną historię, podkreślającą tragizm opisywanych czasów. Brak sprawiedliwej władzy, zagrożenie ze strony zakażonych, bunty i przemoc – to wszystko buduje ciężką atmosferę, w której rzadko można znaleźć przejawy dobroduszności. Każdy martwi się o siebie, interesują go tylko jego bliscy, a działania poszczególnych postaci trudno umieścić na skali moralności. To nie jest czarno-biały świat i niestety wymaga on od bohaterów podejmowania niełatwych decyzji.
The Last of Us, reż. Jeremy Webb, HBO 2023
Przebieg wydarzeń da się jednak przewidzieć. Wystarczy się zastanowić, w jakim kierunku mogą dążyć scenarzyści – na tym etapie chyba wszyscy wiemy, że chodzi o emocjonalne ciosy, a nie o podnoszenie na duchu. Jednak w The Last of Us nawet bez niespodzianek można mocno przeżywać historię, ponieważ postacie mają wiarygodny, ludzki rys. Umieszczenie w odcinku drobnych, przyziemnych szczegółów, takich jak gra w piłkę nożną, to chwyt pozwalający uwierzyć w bohaterów i docenić małe przyjemności.
Niebagatelna jest właśnie rola dzieci. To im odebrano dzieciństwo, to one są świadkami wydarzeń, które już dorosłą osobę mogłyby przyprawić o traumę. W dodatku ośmioletni Sam jest głuchoniemy. Raz, że w serialach i filmach to rzadko podejmowany wątek, zaś dwa – dodatkowo komplikuje to przetrwanie w postapokaliptycznym świecie.
Za takie odcinki lubię The Last of Us – udzieliły mi się emocje i mogłem lepiej uzmysłowić sobie, w jak trudnych realiach muszą radzić sobie Joel i Ellie. Jeśli zaś chodzi o muzyczne wybory twórców – odcinek wieńczy bardzo ładne Fuel to Fire Agnes Obel.
Ocena: 8,5/10
Zapraszamy Was na nasz kanał na YouTube – tvfilmy, który jest poświęcony zagadnieniom związanym z filmami i serialami. Znajdziecie tam liczne ciekawostki, fakty, historie z planu i opinie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS