A A+ A++

Wszystkie oczy obserwujące wojnę w Ukrainie zwrócone są na Bachmut. Bitwa o miasto, które trochę przypadkowo stało się najpotężniejszą ukraińską twierdzą, kilka dni temu kategorycznie weszła w ostatnią fazę. W obecnej sytuacji upadek Bachmutu jest tylko kwestią czasu, i to stosunkowo niedługiego, ale chociaż sytuacja jest krytyczna, nie jest jeszcze beznadziejna, a dowództwo ZSU najwyraźniej nie zamierza porzucać miasta.

Niewielka kontrofensywa sprzed kilku dni pozwoliła ustabilizować sytuację na odcinku północnym. Niektóre źródła twierdzą, że żadnej kontrofensywy nie było, ale wszystko wskazuje, że jednak była – tyle że nie tak duża, jak sugerowała pewna grupa analityków. Nie było żadnego kotła ani próby jego utworzenia, udało się za to na kilkanaście godzin powstrzymać napór Moskali i (prawdopodobnie) wykorzystać ten czas, aby przegrupować obronę.

Teraz jednak Moskale napierają dalej. Nieoceniony DefMon przedstawia poniższą interpretację (zgodną z naszymi wnioskami) przebiegu linii frontu. Obecnie zagrożenie wynika nie tyle z faktycznego domknięcia kotła, ile z możliwości zablokowania drogi numer 00506, która i tak znalazła się już pod rosyjskim ostrzałem. Ta droga stanowi ostatnie wyjście z Bachmutu, jeśli nie liczyć przedzierania się na przełaj.

Według najlepszego polskiego analityka Konrada Muzyki Ukraińcy bronią miasta stosunkowo małymi siłami (więcej niż 5 tysięcy żołnierzy, ale raczej mnie niż 10 tysięcy), co wciąż daje nadzieje na sprawny odwrót. Na korzyść Ukraińców zdecydowanie przemawia silna obrona na południu. Moskale wciąż są trzymani na obrzeżach Iwaniwśkego i nie zdołali podejść do Czasiwego Jaru; miejscowość jest jednak intensywnie ostrzeliwana. Luka między oboma ramionami kleszczy ma szerokość około pięciu kilometrów.

O tym, jak trudna jest sytuacja, dobrze świadczy zachowanie ochotników wywożących cywilów z Bachmutu (zostało ich w mieście jeszcze około 5 tysięcy – 6% przedwojennej liczby). Ewakuacje już praktycznie dobiegły końca, gdyż każdy samochód próbujący wyjechać poza miasto ryzykuje nieprzyjemne spotkanie z rosyjskimi pociskami przeciwpancernymi.

Dowództwo ZSU tymczasem zapewnia, iż nie ma zamiaru odpuścić obrony Bachmutu. Wiceminister obrony Hanna Malar zapowiedziała skierowanie do miasta dodatkowych pododdziałów zgodnie z rekomendacją generała Ołeksandra Syrskiego. Niedawny dowódca obrony Kijowa kilka dni temu przyjechał do Bachmutu na inspekcję, a niedługo potem ze stanowiskiem pożegnał się generał Eduard Moskalow, dowódca Operacji Sił Połączonych, czyli ugrupowania odpowiedzialnego (kwietnia 2018 roku do dnia napaści) za przeciwdziałanie rosyjskim separatystom w Donbasie.

Malar zapewniła, że decyzja ma charakter czysto wojskowy, a nie polityczny. Może to być prawda o tyle, o ile względy wojskowe przeważyły nad politycznymi, ale w obecnej sytuacji każda większa decyzja w bitwie o Bachmut już z definicji ma jakiś wymiar polityczny. Obie strony poświęciły tam za dużo, toteż każde rozstrzygnięcie poza zwycięstwem będzie politycznie nie do przyjęcia. Różnica polega na tym, że dla Rosjan zwycięstwo będzie na wskroś pyrrusowe, tymczasem w zasięgu Ukraińców wciąż jest „zwycięski remis”: za cenę jednego średniej wielkości miasta i kilku wsi na obszarze około 300 kilometrów kwadratowych, ponosząc wysokie, ale nie druzgocące straty, bite cztery miesiące przepuszczali wroga przez maszynkę do mięsa.

Nawet utrata Bachmutu – o ile nie będzie połączona z utratą całego garnizonu – da Ukrainie dobrą możliwość rozegrania sprawy politycznie na jej korzyść. Krótko rzecz ujmując: jeszcze kilka takich Bachmutów (Konstantynówka? Siewiersk? Kramatorsk?) i Rosjanie nie będą mieli czym ani kim walczyć.

Inne odcinki frontu

Moskale wciąż próbują znaleźć jakiś sposób na przełamanie frontu nad Kaszłahaczem, ale na płaskim, otwartym terenie wystawiają się jedynie na odstrzelenie przez ukraińską artylerię. 155. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej została podobno wycofana z frontu w celu przegrupowania i uzupełnienia strat, co w praktyce może oznaczać raczej konieczność całkowitego jej odbudowania.

Na północy, na odcinku kreminnieńsko-siewierskim, Rosjanie posuwają się naprzód. W żółwim tempie – ale jednak. Ataki skupiają się teraz w dwóch miejscach. Jednym z nich jest trójkąt, którego północny wierzchołek tworzy dobrze nam znana Biłohoriwka, a pozostałe dwa to dwie wsie leżące po obu stronach granicy między obwodem ługańskim a donieckim: Werchniokamjanka i Werchniokamjanśke. Drugie miejsce to okolice Czerwonopopiwki. RUMINT sugeruje, że niebawem w którymś z tych miejsc można się spodziewać ataku na większą skalę, ale jak zwykle w takich wypadkach – trzeba podkreślić, iż może to być tylko dezinformacja.

Swoistym odcinkiem frontu jest też wierchuszka rosyjskich sił zbrojnych – jeżeli generałowie będą się nawzajem podgryzać i wbijać jeden drugiemu noże w plecy, stwarza to szansę dla Ukrainy. Być może zwycięsko z takiej rywalizacji wyjdzie oficer słabszy merytorycznie niż jego poprzednik na danym stanowisku, a nawet jeśli nie, to przynajmniej chwilowo jego pozycja będzie osłabiona, gdyż w przewrotach pałacowych, nawet tych w skali mikro, normą jest, że w pierwszej kolejności trzeba skonsolidować nowo zyskane wpływy, a dopiero potem można się brać do normalnej pracy.

I tak dwa dni temu ktoś sprawił, że do sieci wyciekło nagranie pokazujące nagiego (i tańczącego) zastępcę dowódcy rosyjskich wojsk lądowych, generała porucznika Aleksandra Matownikowa. Obecnie jest on odpowiedzialny za Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej na Białorusi. Niezależnie od tego, kto doprowadził do wycieku, można zakładać w ciemno, że rywale Matownikowa wykorzystają tę okazję.

Pojawiły się także dokumenty opisujące zakulisowe tajniki rosyjskiej logistyki. Okazuje się, że ministerstwo „obrony” wini Prigożyna i Wagnerowców za klęskę oddziałów regularnych pod Wuhłedarem. Mimo że „kucharz Putina” wielokrotnie uskarżał się na niedobory amunicji artyleryjskiej, źródła zbliżone do ministerstwa twierdzą, że to Prigożyn za pośrednictwem, jak można przypuszczać, życzliwych oficerów przesunął przydział amunicji z sił zbrojnych w ręce morderców tworzących jego prywatną armię.

Zaporoże

Aktualizacja (1.20): Około godziny 00.40 czasu polskiego w blok mieszkalny w Zaporożu uderzył rosyjski pocisk manewrujący.

Heneralnyj sztab ZSU

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Przemyśl: W hołdzie żołnierzom antykomunistycznego podziemia
Następny artykułPolicja Gorzów Wielkopolski: Groził 11-latkowi i wymusił od niego pieniądze. Podejrzany zatrzymany przez policjantów, trafił już do aresztu