Pracownicy krakowskiej straży miejskiej przez kilka lat dochodzili swojej niewinności przed sądami. W kwietniu tego roku zostali prawomocnie uniewinnieni. Teraz czas na wypłatę zaległej pensji.
Ich problemy rozpoczęły się podczas interwencji w nocy z 11 na 12 października na przystanku przy ul. Kobierzyńskiej wobec nietrzeźwego mężczyzny. Patrol straży miejskiej chciał wylegitymować podejrzanego o wcześniejsze zaśmiecanie i zakłócanie porządku, Sebastian P. odmówił pokazania dokumentu i stwierdził, że dowód osobisty pokaże tylko policjantom.
Strażnicy miejscy uznali, że legitymowany zachowuj się nieprawidłowo, więc postanowili go ująć. Doszło do założenia dźwigni łokciowej, w czasie której zarówno strażnicy miejscy, jak i mężczyzna przewrócili się na chodnik. W wyniku upadku, ujęty doznał otarć twarzy i kolana.
Mundurowi mieli zaproponować Sebastianowi P. wezwanie karetki, ale ten odmówił. Następnie poprosili o wsparcie: mężczyzna został skuty w kajdanki i wprowadzony do samochodu. I tutaj, według zeznań poszkodowanego, został uderzony pięścią w nos, w wyniku czego doznał złamania. Inny ze strażników miał mu grozić.
Zgodnie z wolą ujętego, dopiero wylegitymowali go policjanci, a następnie został przewieziony do izby wytrzeźwień. Tam lekarze nie zauważyli oznak uszkodzonego nosa. Sebastian P. po powrocie do domu uznał, że źle się czuje i udał się do szpitala. Wieczorem tamtejsi lekarze rozpoznali u niego złamanie nosa.
Sąd pierwszej instancji uznał, że zeznania poszkodowanego i dowody wskazują na to, że strażnicy dopuścili się zarzucanych im czynów. 1 lutego 2018 roku zapadł wyrok. Jarosław Ż., został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i wypłatę 1,5 tys. złotych na rzecz pokrzywdzonego. Piotr P. usłyszał karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę w wysokości 3 tys. zł. Trzeci ze strażników Bartłomiej T. został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 2 tys. zł grzywny.
Apelacja
Obrońcy oskarżonych złożyli jednak odwołania od wyroku. Sąd Okręgowy w Krakowie pod koniec kwietnia tego roku uniewinnił strażników od zarzucanych im czynów. Przede wszystkim inaczej zostały ocenione dowody. Sąd zauważył, że mężczyzna zgłosił się do szpitala dopiero wieczorem następnego dnia.
Dodatkowo nie tylko policjanci, którzy go legitymowali, ale również lekarze przyjmujący do izby wytrzeźwień, mogli zauważyć problem z nosem. Ale tego nie zrobili. Sąd uznał, że trudno stwierdzić, iż nie znając się nawzajem, zmówili się potajemnie i kosztem swoich karier, chronili strażników miejskich. Zwłaszcza wtedy, gdy zupełnie nie było do tego podstaw.
„Sprawiedliwości stało się zadość”
– Cieszymy się, że ta kilkuletnia batalia sądowa dobiegła końca i sprawiedliwości stało się zadość. Każdemu ze strażników zostało wypłacone należne wynagrodzenie za okres zawieszenia w pełnieniu obowiązków, co dało łączną kwotę 300 tys. zł netto – informuje komendant straży miejskiej Jerzy Mądrzyk. Straż będzie więc musiała znaleźć w sumie ponad 500 tys. złotych
– W związku z tym, że ani sposób, ani termin rozstrzygnięcia sądowego nie mógł być znany, w tegorocznym budżecie nie zaplanowano takiego wydatku. Wystąpiono do prezydenta o dodatkowe środki na ten cel – dodaje szef krakowskiej straży miejskiej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS