Przyczynkiem do dyskusji o czwartoligowym klubie z Trzebini stało się na ostatniej sesji głosowanie nad przekazaniem 300 tys. zł dla Miejskiego Zarządu Nieruchomości sp. z o.o. w Trzebini. Chodziło o dopłatę na zadania związane z zarządzaniem gminnymi budynkami i terenami. Dopłata – jak tłumaczył szef MZN Jarosław Babiec, jest niezbędna dla pokrycia wzrostu kosztów konserwacji i pogotowia technicznego, wzrostu minimalnej pensji, jak również kosztów badań i utrzymania byłego wysypiska odpadów przy Piłsudskiego.
Orlen dał pięciokrotnie mniej niż MZN
Podczas dyskusji poruszono też wątek związany z MKS-em. Otóż do niedawna radni, a przynajmniej ich spora część, nic nie wiedziała o zawartej w tym roku przez MZN umowie sponsoringu. Na mocy tej umowy spółka gminna przekazała klubowi aż 200 tys. zł, czyli tyle, ile klub otrzymał w tym roku dotacji z urzędu miasta.
Radni poprosili prezesa o wyjaśnienia. Dlaczego mają głosować za dopłatą dla spółki 300 tysięcy, skora tak hojną ręką wykłada się 200 tysięcy złotych na MKS?
Jarosław Babiec tłumaczył, że pieniądze na sponsoring pochodziły z zysku z działalności komercyjnej spółki. Zostały przeznaczone na banery, plakaty, posty na Facebooku, umieszczenie logo na biletach oraz inne formy promocji i reklamy.
Piękny sponsoring
– Czy podczas obowiązywania tej umowy zgłosiła się do MZN choć jedna nowa wspólnota mieszkaniowa ? – dociekał radny Tomasz Piszczek.
– Czy te pieniądze zostały wydane efektywnie? – pytali radni.
Otrzymali wymijającą odpowiedź. Jak stwierdził Jarosław Babiec, efekty reklamy nie są do końca policzalne.
Policzalne są jednak pieniądze przelane na konto klubu.
– Czy to nie dziwne, że taki potentat jak Orlen Południe, który ma w Trzebini kilka spółek, przekazał klubowi tylko 40 tysięcy złotych, a niewielka gminna spółka daje 200 tysięcy? – zachodzili w głowę radni, dość sceptycznie zapatrujący się na poczynania MZN.
Nie przekonał ich też radny Mariusz Brzózka, który jako jedyny argumentował, że „nie ma piękniejszej reklamy niż sponsoring sportowy”.
Pieniędzy wciąż za mało
Jak się jednak okazuje, ani sponsoring gminnej spółki, ani dotacja z gminy nie zaspokoiła potrzeb finansowych MKS-u. Zapewne wkrótce radnym przyjdzie decydować, czy nie dołożyć do klubu kolejnych 200 tys. zł, by zasypać tegoroczną dziurę w jego budżecie. Zanim projekt uchwały trafi pod głosowanie, radni oczekują na przedstawienie programu naprawczego klubu.
Moim zdaniem
Finansowe tarapaty MKS Trzebinia nie tylko wywołały ożywioną dyskusję o sponsorowaniu sportu i ujawniły kiepskie zarządzanie klubem. Pokazały też przy okazji, jak wiele kwestii finansowych nie jest transparentnych. I nie chodzi tu tylko o MKS. Chodzi także o publiczne finanse. Wielu radnych dopiero przy tej okazji dowiedziało się, że za pośrednictwem spółki komunalnej finansowany jest klub sportowy. I że dzieje się tak ponoć od lat, choć od lat o tym się głośno nie mówi.
Doprawdy, mają rację eksperci, badający przejrzystość działania spółek komunalnych. Po wielu analizach doszli do wniosku, że dzięki takim podmiotom łatwiej jest samorządom “ukryć” niektóre swoje działania przed lokalną społecznością.
W 2021 r. Sieć Obywatelska Watchdog przeprowadziła monitoring przejrzystości spółek komunalnych w Polsce. Między innymi pod lupę wzięto dotacje, darowizny i sponsoring Jak była konkluzja z raportu w tym zakresie?
„Nieprzejrzystość tego obszaru działania stanowi możliwość budowania sobie poparcia politycznego i nepotyzmu, a także ukrywania wydatków, których ze względu na zasady przejrzystości nie można dokonać z budżetu gminy” – brzmiała opinia ekspertów.
Okazało się, że aż 9 na 10 spółek nie publikuje informacji o przyznanych przez nią dotacjach. To potwierdza, że nie wystarczy tylko mówić dużo o przejrzystości, ale jej zasady stosować w praktyce, z czym niestety jest u nas słabo. Nie tylko zresztą w Trzebini.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS