A A+ A++

Wynagrodzenia w augustowskim samorządzie dzięki nam znajdują się pod baczną pieczą opinii publicznej. Prezesi dużych spółek publicznych, zarabiający dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych miesięcznie, są hojnymi darczyńcami dla rządzącej obecnie Zjednoczonej Prawicy. Nie chcemy takich rozwiązań.

Dlatego powinniśmy przyglądać się ludziom, którzy pracują dla nas w samorządzie. Wiemy już, że burmistrz zarabia obecnie ok. 240.000 zł rocznie. To przyzwoita pensja. Zapewne będzie miał w najbliższych wyborach liczniejsze grono konkurentów do władzy i sporych pieniędzy. Bo umówmy się, 20.000 złotych miesięcznie to suma dostępna nielicznym. 

Czy powinniśmy żałować tak dużych sum burmistrzowi? Odpowiedź powinna brzmieć: NIE. Ale gdy zejdziemy na augustowską ziemię, przyjrzymy się „osiągnięciom” naszego burmistrza, to za Tomaszem Dobkowskim możemy powtórzyć, że „ten burmistrz nie zasługuje na żadne pieniądze”. Augustów byłby mocno stratny nawet wówczas, gdyby Karolczuk pracował za darmo. Zdecydowanie nie zasługujemy na porażki obecnego burmistrza i jego ekipy. 

Co zatem z wynagrodzeniami prezesów spółek miejskich? Czy chcą, czy nie, są zaliczani do ścisłego grona współpracowników Mirosława Karolczuka. Listę pretensji znają chyba wszyscy. Augustów jest w czołówce cen ciepła w Polsce. Znajdujemy się na szóstym miejscu na 308 miast powiatowych. Ogromną winę ponosi za to burmistrz, ale także obecny prezes Artur Sofiński. O wodociągach słyszymy póki co mało, ale wiedzą powszechną jest zapaść technologiczna w augustowskiej oczyszczalni ścieków. Radni twierdzą, że poważna awaria, a może nawet katastrofa, wisi nad nami każdego dnia. Komunikacja miejska, która powinna być kręgosłupem rozwoju miasta, podwyższającym standard życia, robi wrażenie, jakby miała być zlikwidowana. Może elektryfikacja zmieni ten ogląd?

Na koniec Kodrem, który odpowiada za mieszkania komunalne. Wydaje się, że funkcja prezes Półtorak jest najbardziej narażona na skargi i pretensje. To tu skupiają się różne ludzkie nieszczęścia i niepowodzenia. Prezes Kodremu obrywa od ludzi i od burmistrza. Ostatnio to ona była ofiarą decyzji burmistrza o podwyższeniu czynszów z powodu wybudowania toalet przez mieszkańców. 

Czy to zatem dobrze, że wymienieni prezesi zarabiają w przybliżeniu tyle co burmistrz, czyli 20.000 zł miesięcznie. Gdyby o pensji decydował rynek, powiedziałby, że bardzo dobrze. Tutaj o pensji decyduje polityka, więc mam ogromne wątpliwości.        

 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak ChatGPT i sztuczna inteligencja wpłyną na branżę IT
Następny artykułSzczęśliwy finał poszukiwań w Krakowie. Pomogli pracownicy MPK