Z powodu koronawirusa lekarze mogą wydawać orzeczenia o niepełnosprawności bez bezpośredniego badania, a jedynie na podstawie dołączonej do wniosku dokumentacji. Takie przepisy ustaliło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
W ten właśnie sposób orzekanie o niepełnosprawności odbyło się w przypadku Oskara Dziubki, 16-letniego chłopca z Dąbrowy Górniczej, którego samotnie wychowuje mama.
16-letni Oskar czeka na operację w Stanach Zjednoczonych
Lewa ręka Oskara jest dwukrotnie krótsza od drugiej. Jest powykrzywiana i bezwładna, wygląda, jakby była z gumy. Spowodował to jej niedorozwój, brak kości przedramienia, kościozrost zaczątka kości łokciowej i brak kości stawu nadgarstka. U 16-latka lekarze stwierdzili również wadę serca, z tego powodu znajduje się pod opieką Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Chłopiec przeszedł już sześć operacji lewej ręki. Efekt? Wydłużyła się o 5 cm, ale wygięła i opadła. Jedyną szansą na odzyskanie sprawności jest dla niego operacja w Stanach Zjednoczonych, w Paley Institute, gdzie się leczy dzieci z bardzo ciężkimi wadami ortopedycznymi.
Chłopiec ma już termin wyznaczony na październik i zgodnie z zaleceniem amerykańskich lekarzy będzie musiał pozostać na rehabilitacji około trzech miesięcy.
Lekarz wydał orzeczenie zdalnie
Tymczasem lekarz powiatowego zespołu do praw orzekania o niepełnosprawności w Dąbrowie Górniczej właśnie uznał, że chłopiec ma niepełnosprawność umiarkowaną i nie wymaga pomocy mamy.
Zespół orzeka o niepełnosprawności w przypadku dziecka do 16. roku życia, a dopiero o stopniu niepełnosprawności w przypadku osób powyżej 16 lat.
– Do 16. roku życia Oskar miał stwierdzaną niepełnosprawność, która wymaga mojej stałej pomocy w leczeniu i codziennych czynnościach, ale teraz orzecznicy zaocznie uznali, że najwyraźniej wyzdrowiał. Komisja zdalnie wydała orzeczenie dla mojego syna, którego nawet nie widziała przez epidemię – dziwi się Marta Dziubka, matka 16-latka.
W efekcie orzeczenia przestało jej przysługiwać świadczenie pielęgnacyjne na syna.
Stan Oskara przecież się nie poprawił
– Jestem pewna, że lekarz, który wydał to orzeczenie, nie czytał zaświadczeń lekarskich mówiących m.in o wadzie serca. Nigdzie nie ma informacji, żeby stan syna się poprawił. Wręcz przeciwnie, z zaświadczeń wynika, że się pogorszył – podkreśla pani Marta.
Jest jedynym prawnym opiekunem Oskara. Z pomocą swoich bliskich uzbierała 40 tys. zł i wpłaciła je jako zaliczkę na operację w Stanach Zjednoczonych. Dużo większe wsparcie dostała dzięki zbiórce przeprowadzonej z pomocą Fundacji Siepomaga. Martwi się jednak, że po powrocie pewnie nie będzie miała nawet na opłacenie czynszu i zostanie bez dachu nad głową.
– Nie dość, że polski system opieki nijak nie chce się dołożyć do naszej walki o zdrowie Oskara, to jeszcze nam ją utrudnia – denerwuje się pani Marta.
Od decyzji powiatowego orzecznika odwołała się do wojewódzkiego. Jeszcze nie dostała odpowiedzi. Wysłaliśmy tam też nasze pytania, z podobnym skutkiem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS